wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 8.


-Jaki zakład?- ożywiłam się, podnosząc z kanapy do pozycji siedzącej.
-Co byście powiedzieli żeby poudawać trochę parę? – powiedziała Vanessa i „wyszczerzyła się”.
-Co?- powiedzieliśmy praktycznie jednocześnie z Bieberem. Czy ona sobie robi z nas jaja? Już głupszego pomysłu chyba nie mogła podać.
-No co? Lubicie się zakładać o różne rzeczy. W szkole udawalibyście, że jesteście parą, a wszyscy powinni w to uwierzyć. Kto pierwszy wymięka, przegrywa.
-To najgłupszy pomysł jak w życiu słyszałem - powiedział Justin i z powrotem się położył, kładąc ręce pod głowę.
-Pierwszy raz się z nim zgadzam - spojrzałam na Van i również się położyłam.
-Mięczaki - zaśmiał się Chris, co momentalnie mnie ożywiło. Nigdy nie pozwalam sobie, żeby ktoś tak o mnie mówił.
-Coś ty powiedział?  Mięczakiem to może jest on, ale na pewno nie ja - uniosłam się.
-Eej uważaj sobie - Bieber spojrzał na mnie wzrokiem, który mógłby zabić, gdyby tylko się dało.
-A więc wchodzicie w to?
Spojrzeliśmy na siebie z Justinem. Oboje mamy to do siebie, że nienawidzimy przegrywać, a zwłaszcza ze sobą nawzajem.
-Ja tak - wydukałam po chwili namysłu, ale starając się zabrzmieć  pewnie. Wiedziałam, że głupio robię i pakuje się w jakiś idiotyzm, ale nie mogłam pozwolić na to, żeby nazwano mnie tchórzem.
-W takim razie ja też – odpowiedział dumnie. Cholera, miałam nadzieję, że chociaż on nie uniesie się dumą, ale niestety on jest taki sam jak jak.
-Czyli od poniedziałku musicie udawać przed wszystkimi parę. Cała szkoła ma uwierzyć, że ze sobą chodzicie, przegrywa ten kto nie wytrzyma, zgoda ? - Rayan spojrzał na nas z uśmiechem na ustach.
-Zgoda - powiedzieliśmy równo.
-A teraz ja muszę już spadać - powiedziałam i ubrałam kurtkę.
-Pa, kochanie - Bieber sie zaśmiał, a ja rzuciłam w niego poduszką.
-Paa- powiedziałam i wyszłam, udając się do domu.
*
Nie umiałam zasnąć, cały czas myślałam o tym w co się wpakowałam. Mam udawać, że z nim chodzę? I co może jeszcze przytulać, całować i inne duperele, tak? Nie, no może jednak się wycofać? I dać satysfakcję Bieberowi? Nie, tego nie mogę zrobić. W końcu zasnęłam.
Obudziłam się grubo po 12. W końcu wczoraj późno się położyłam spać . Zwlokłam się z łóżka i zeszłam na dół. Niestety nie miałam co liczyć na śniadanie. Znalazłam tylko kartkę „Jesteśmy z Alexem u babci " . Taaa, świetnie. Otworzyłam lodówkę i z jakieś  5 minut bezmyślnie wpatrywałam się w jej zawartość. W końcu wyjęłam z niej mleko i przygotowałam sobie musll . Wzięłam miskę ze sobą i poszłam do salonu, włączając telewizor. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Dzień dobry, skarbie – usłyszałam, na co prawie udławiłam się zawartością mojej buzi. Tak, dzownił Bieber, we własnej osobie.
-Brałeś coś czy pojebało cię do reszty?- spytałam z sarkazmem.
-Jaja sobie robię. –parsknął śmiechem, na co ja przewróciłam oczami.
-Ale nie zapominaj , że już od poniedziałku będziemy tak do siebie mówić przy ludziach – dodał.
-Już się cieszę - powiedziałam z ironią.
-Zawsze możesz się jeszcze wycofać.
-Zapomnij . Dzwonisz tylko po to?
-Nie, właściwie to miałem ci przekazać jakie plany na dziś.
-Czyli jakie?
-Wieczorem idziemy do kina , a potem poszwędać się gdzieś po mieście.
-Aaa spoko,  a dokładniej to o której?
-19, Vanessa i Megan mówiły, że po ciebie wpadną.
-Dobra, ok . Nara.
-Pa kotku
-Bieeeeeeber.- przeciągnęłam wkurzona.
-Dobra, dobra, Nara - zaśmiał się, a ja się rozłączyłam.  Rzuciłam komórkę na łóżko i skończyłam jeść śniadanie. Po napełnieniu żołądka udałam się na górę, w celu ubrania się. Wybrałam czarne rurki, fioletową bokserkę i czarny sweterek. Potem zabrałam się za odrabiane lekcji. Tak, wiem jest sobota, ale i tak mi się nudzi, a jutro pewnie nie będzie chciało mi się tego robić.
Gdy wrócili rodzice poinformowałam ich o moich dzisiejszych planach. Oczywiście nie byli zbyt zadowoleni, że ciągle gdzieś znikam wieczorami, ale trudno. Jakoś ich urobiłam i wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam laptopa i przejrzałam ulubione strony, a potem położyłam się do łóżka i zasnęłam .
Obudziłam się po 18 . Spałam dosyć długo . Musiałam się już zbierać, bo niedługo pewnie przyjdą po mnie dziewczyny. Nałożyłam lekki makijaż i rozczesałam dokładnie moje brązowe włosy. Gotowa zeszłam na dół czekając na przybycie przyjaciółek.
-Miley, a co z  Justinem ? - mama spytała przeglądając gazetę.
-Eeee a co ma być?- spytałam całkowicie zdezorientowana.
-No nie wiem właśnie, ty mi powiedz . Alex mówił ...
-Maaamo dam ci dobrą radę, nie słuchaj tego co o mnie mówi ten smarkacz. Nie pamiętasz już jak wmówił wam, że słyszał jak mówię przez telefon do Meg, że jestem w ciązy ? - powiedziałam i teatralnie przewróciłam oczami.
Ja pamiętam to bardzo dokładnie. Gnojek podsłuchiwał pod drzwiami i tak się złożyło, że wyłapał z każdego zdania po jednym słowie i układając sobie to w głowie, doszedł do wniosku, że jestem w ciąży. Przez niego miałam przekichane, musiałam przekonywać rodziców, że to nieprawda, ale i tak nie obeszło się bez bardzo „interesujących rozmów”.
-No tak, ale on mówił tylko, że podobno bardzo się nie lubicie.
-No wow, pierwszy raz powiedział coś zgodnego z prawdą.
-A można wiedzieć dlaczego tak się nie lubicie?
-Bo to kretyn , cham i arogancki idiota- to, że jest strasznym kobieciarzem, a zaliczanie lasek traktuje jak jakąś zabawę czy grę zostawiłam już dla siebie.
-Na pewno nie jest taki zły. Nie uważasz, że powinniście się pogodzić?
-Mamo, a tobie o co chodzi, hm?
-O nic, tak tylko mówię.
-Nie ma takiej opcji. Jesteśmy jak ogień i woda, po prostu się nienawidzimy i tyle. Nie toleruję jego charakteru i nic tego nie zmieni.
-Jak chcesz.- wzruszyła ramionami.  W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
-To na pewno do mnie . Ja lecę, pa.
-Pa, baw się dobrze.
Tak jak myślałam to były dziewczyny. Przywitałam się z nimi i udałyśmy się pod kino. Tam czekali już na nas chłopacy. Poszliśmy na film „Contagion - epidemia strachu” . Pomińmy fakt, że w trakcie seansu ciągle nas uciszano, bo cały czas się śmialiśmy i rzucaliśmy popcornem. Po filmie wyszliśmy z kina w świetnych humorach.
-A co byście powiedzieli żeby się napić? - zaczął Rayan.
-Ciekawe kto ci sprzeda alkohol - spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Jest taki jeden sklep , tam zawsze sprzedają. Spojrzeliśmy na siebie wzajemnie.
-W sumie czemu nie - powiedziała Megan.
Tak więc poszliśmy za Rayanem,  który prowadził nas  do tego sklepu. Miał rację, bez problemu sprzedali nam tam alkohol. Każdy z nas kupił sobie co chciał. Ja chyba „trochę” przesadziłam. Kupiłam 3 piwa i do tego 3 jakieś drinki z wódką. Dobra, pojechałam po całości, ale to tylko jeden raz,a rodzice pewnie będą już spać jak wrócę.
Poszliśmy do parku gdzie wyciągnęliśmy to, co kupiliśmy. Zaczęłam od piwa. Wypiłam jedno , a już po chwili drugie. Już miałam lekką „fazę” , to dlatego , że nigdy nie piję i mam słabą głowę.  Inni też pili piwo, ale dopiero pierwszy, w czasie kiedy ja już otwierałam trzecie.
-Mils, nie przesadzasz trochę? - Vanessa podeszła do mnie.
-Nieee , no co ty , przestań - wymamrotałam i piłam dalej, nie zważając na to, że robię się coraz bardziej pijana.
W końcu zabrałam się za picie drinków. Wypiłam jednego i byłam już pijana w cholerę. Zachowywałam się jak idiotka. Wszystko wydawało mi się takie piękne. Gadałam od rzeczy,  a oni non stop się ze mnie śmiali, co wcale mnie nie dziwi . Nagle stanęłam w miejscu i zaczęłam gapić się na Justina . Ty, on jest całkiem przystojny. Lekko nachyliłam głowę na bok. Nie, on jest bardzo przystojny.
-Czemu się tak na mnie gapisz? - Bieber w końcu zauważył, że przyglądam mu się niczym jakiemuś eksponatowi w muzeum.
-Nieeee nic - podeszłam do niego i się do niego przytuliłam, tak po prostu.
-Miley , ty już chyba nie pij więcej - zaśmiał się, ale nie odepchnął mnie.
-Mogę usiąść ci na kolana? - wymamrotałam. Spojrzał na mnie jak na idiotkę z lekkim uśmiechem.
-Zabierzcie jej te 2 pozostałe drinki -Bieber zwrócił się do pozostałych.
-Mogę? - powtórzyłam pytanie.
-Siadaj mała.- chłopak poklepał się demonstracyjnie po kolanach dając mi do zrozumienia żebym usiadła.
Zdziwienie wszystkich wywołało to, że nie siadłam normalnie na jego kolanach tylko przodem do niego. Siedziałam tak przez chwilę, a Justin mówił coś do Christiana( chyba, jakoś zbytnio nie kontaktowałam, więc pewna nie jestem.)
Nagle nasze spojrzenia się spotkały, przybliżyłam się do niego i pocałowałam go. Chłopak odwzajemnił pocałunek, który nie był taki zwyczajny, był cholernie namiętny, wręcz niestosowny, nie równał się z tym pocałunkiem, prze grze w butelce.
-Ekhem - odchrząknął Rayan, a my się od siebie oderwaliśmy.
-Nie chcę nic mówić ,ale to bardziej przypominało grę wstępną, a nie pocałunek, - zaczął się śmiać, a razem z nim pozostali.  Nie wiem co mnie opętało, ale nagle zaczęło cholernie ciągnąc mnie do Biebera. I to w bardzo niestosowny sposób . Zeszłam z niego i pociągnęłam go za bluzkę aby się podniósł.
-Przepraszamy na chwilkę.- wymajaczyłam i pociągnęłam go za rękę.
-Gdzie ty idziesz ? - Justin spytał, przy okazji cały czas mnie przytrzymując, bo gdyby nie to, wyłożyłabym się na chodnik z jakieś 20 razy.
W końcu doszłam do jakiegoś dużego drzewa i pociągnęłam go za nie. Przybliżyłam się do niego bardzo blisko i pocałowałam go, co on od razu odwzajemnił.  Jemu najwyraźniej się to podobało bo posuwał się do coraz śmielszych rzecz, między innymi trzymania rąk na moich biodrach i zjechaniu nimi na mój tyłek.
-Dobra, musimy już wracać. – powiedział, odrywając się ode mine.
-Aaaale dokończymy to? - powiedziałam opierając się o drzewo i próbując utrzymać równowagę.
-Mhm- powiedział i wziął mnie na ręce, widząc moje desperackie próby nie wyłożenia się na chodniku.
-Ona nie może wrócić do domu w takim stanie.- powiedział Justin.
-Masz rację, co teraz ? - powiedziała Van.
-Nie ma moich rodziców, wezmę ją do siebie. Dziewczyny zadzwońcie do jej rodziców i powiedzcie, że zostanie u którejś z was na noc. Zaczęłam coś śpiewać pod nosem i machać lekko nogami niczym małe dziecko.
-Dobra,  to ja spadam . Ona już ma chyba dość- powiedział i pożegnał się z nimi.
-Pa. - krzyknęłam na odchodnym.Wtuliłam się w niego i pocałowałam  w policzek.
-Gdzie idziemy? - wymajaczyłam.
-Do mnie - uśmiechnął się.

2 komentarze:

  1. płaczę to jest takie perf. <33

    OdpowiedzUsuń
  2. O Jezu kocham ten rozdział! Wiem, z każdym rozdziałem moje komentarze są coraz bardziej niedojrzałe i mało wyczerpujące, ale to jest po prostu ZAJEBISTE!!

    OdpowiedzUsuń