wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 10.


Znów ten cholerny budzik brutalnie przerywający mój błogi sen. Wyciszyłam go i zwlokłam się z łóżka. Dzisiaj pierwszy dzień tego cholernego zakładu. Hm jest jeden plus, mogę popracować nad umiejętnościami aktorskimi, w końcu cała szkoła ma uwierzyć, że ja i Bieber ze sobą chodzimy. Na sam dźwięk zdania "ja i Bieber ze sobą chodzimy" aż się się wzdrygnęłam.
Wybrałam ubrania na dzisiaj i zniknęłam w łazience. Lekko się pomalowałam i rozczesałam wysuszone przed chwilą włosy. Zeszłam na dół, gdzie tradycyjnie posprzeczałam się z Alexem, podyskutowałam z rodzicami i co najważniejsze zjadłam śniadanie, po czym udałam się do szkoły .
*
Wyciągałam książki z szafki, gdy ktoś objął mnie od tyłu, kładąc dłonie na moje biodra. Odwróciłam się i zobaczyłam Biebera z bananem na ryju. Moją pierwszą reakcją było - Co ten niedorozwój robi? Zaraz mu przywalę. Ale po chwili dotarło do mnie, że "przedstawienie" się zaczęło, więc trzeba zacząc grać. Wszyscy spojrzeli na nas ze zdziwieniem, każdy był przygotowany, że zacznę na niego wrzeszczać i przy okazji dam mu w mordę, ale tego co zrobiłam na pewno się nie spodziewali .
-No hej Justin - przytuliłam się do niego . Reakcja ludzi była przezabawna, zaczęli szeptać coś do siebie nawzajem, albo po prostu stać z otwartmi ustami. Tak, w szkole słyniemy z Justinem z tego, że się nienawidzimy.
-Tęskiniłem za tobą skarbie. - powiedział tak aby wszyscy dookoła to usłyszeli i cmoknął mnie w usta.
Zaraz zwymiotuję, ale przedstawienie musi trwać dalej. To było już chyba za dużo jak na jeden raz, miny osób stojących niedaleko nas było podobne do min osób, które zobaczyły właśnie ducha, no albo myślącej Jasmine, jak kto woli.
-Ja za tobą też. - próbowałam ułożyć usta w kształcie szczerego uśmiechu, ciekawe czy mi wyszło? Bieber wziął ode mnie torbę i objął mnie w pasie.
-Chodźmy pod klasę - uśmiechnął się. Muszę przyznać, że aktorem był niezłym.
Szczerze mówiąc miałam niezły ubaw patrząc na to, jak niektórzy mało nie udławiają się jedzeniem lub nie wypluwają picia widząc mnie i Biebera idących za rękę. Doszliśmy do pustego korytarza, gdzie nie było już gapiów. Bieber gwałtownie podał mi torbę. Szybko się od siebie odsunęliśmy.
-To dopiero początek, a ja już mam dosyć. - rzuciłam.
-Ta, popieprzony zakład.
-Rezygnujesz? - powiedziałam z nadzieją, że tak szybko wygram.
-No chyba żartujesz. Ja się dopiero rozkręcam.- cwano się uśmiechnął.
-I tak przegrasz, urządzę ci takie przedstawienia, że po 2 dniach będziesz miał dość.
-I wzajemnie.
*
Następna przerwa, następne przedstawienie, następne podniesienie mi cieśnienia. Ale tym razem los się do mnie uśmiechnął. Na korytarzu spotkaliśmy Jasmine. Nareszcie będe mogła się na niej zemścić, oh tak jej ukochany Justinek obściskuje się ze mną. To będzie cudowne przedstawienie. Tak jak myślałam, zatrzymała nas Jasmine.
-Co wy robicie?! - krzyknęła, patrząc na nasze splecione dłonie. Chciało mi się śmiać, ale zachowałam zimną krew.
-A nie widać? Chodzimy ze sobą - uśmiechnęłam się zwycięsko i wtuliłam w ramię Justina. Spojrzałam na niego, miał ochotę mnie zamordować, widziałam to. W końcu właśnie niszcze jego "relacje" z Jasmine.
-Ale jak to? Justin wytłumacz mi o co chodzi?
-Eee no teeen.- jąkał się, nie wiedząc co ma powiedzieć.
-Jas sluchaj, wiem, że jest ci przykro, ale nic nie poradzę, po prostu się w sobie zakochaliśmy. Nawet nie wiesz jacy jesteśmy ze sobą szczęśliwi- byłam bliska wybuchnięcia śmiechem.
Wszystko w niej się aż gotowało, a Bieber tylko coraz mocniej ściskał moją dłoń, albo ze złości, albo chciał żebym się zamknęła ..albo to i to?
-Nie wierzę. Wcale nie jesteście razem.- mówiła stukając obcasami o podłogę.
Zobaczyłam, że naszej kłótni przyglądają się inni uczniowie, wszyscy w skupieniu czekali na dalszy rozwój akcji.
-Jesteśmy, uwierz mi. - powiedziałam i mocno się do niego przytuliłam. Stała z otwartą gębą i patrzyła na nas ze wściekłością.
-Nienawidzę was. - krzyknęła i szybkim krokiem odeszła, a za nią jej wierne "towarzyszki". Byłam z siebie nader dumna, taka okazja, żeby utrzeć jej nosa, nie mogłam jej przepuścić.
-Chodź skarbie na chwilę gdzieś na bok, - powiedział Bieber próbując ukryć to jaki jest wkurzony. Odeszliśmy na bok, gdzie nie było ludzi.
-Zwariowałaś?! Jasmine się teraz więcej ze mną nie umówi.- mówił i miałam wrażenie, że zaraz wybuchnie.
-Jej mina była cudowna.- zaśmiałam się głośno.
-Zapłacisz za to.- syknął.
-Justin taki był zakład, wszyscy mają uwierzyć, że ze sobą chodzimy, więc nie rób scen i nie stroj fochów.
-Chcesz wojny to będziesz ją miała.- powiedział i odszedł.
-Świetnie, no to zapowiada się długi tydzień.

4 komentarze:

  1. nie mogę z tych tekstów XD to jest fantastyczne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mogę z tych tekstów XD to jest fantastyczne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O BOŻE! Od momentu, w którym Jus podszedł do niej w szkole, nie mogę opanować śmiechu świadczącego o mojej chorobie psychicznej!XDXDXD

    OdpowiedzUsuń