wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 1.

Nagle usłyszałam głośny dźwięk budzika. Wyciągnęłam z zamkniętymi oczami rękę, aby go wyłączyć, ale nic z tego nie wyszło. Zrzuciłam z półki lampkę, a huk spowodował, że od razu się rozbudziłam.
-Cholera- zaklęłam pod nosem. Wyłączyłam budzik i podniosłam przedmiot z podłogi. Zegarek wskazywał szóstą trzydzieści. Dzisiejszy dzień zdecydowanie powinien być zakazany. Tak, zgadliście dzisiaj 1 września. Najbardziej znienawidzony przeze mnie dzień w całym roku. Kto do cholery go wymyślił? No nic. Zebrałam się z łóżka, usiłując nie zasnąć na stojąco i podeszłam do szafy wyjmując z niej ciuchy na dzisiaj. Gdy w końcu doszłam do jakiegoś ładu i zdecydowałam się na jakieś ubrania (co wcale łatwe nie było)udałam się do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i pomalowałam się. Gotowa zeszłam na dół, na śniadanie. Już od progu zostałam niezmiernie miło przywitana.
-Znowu idziesz straszyć ludzi swoim wyglądem?- zaśmiał się Alex, z dumną miną, mając zapewne pewność,  że jest przezabawny i mi „dokopał”.
-Nie, tobie wychodzi to lepiej -odcięłam się i usiadłam na krzesełku przy blacie. Czasami zastanawiam się, co ja takiego zrobiłam, że mieszkam w jednym domu z takim idiotą i jeszcze rodzice wmawiają mi, że to mój brat. Pff dobre sobie.
-Czy wy musicie się kłócić już od rana?-mama spojrzała na nas karcącym wzrokiem, chociaż dobrze wiedziała, że to i tak nic nie pomoże.
-To niech ten kretyn się zamknie.-powiedziałam, nie mając  sobie nic do zarzucenia.
-Sama jesteś kretynką- powiedział i spojrzałna mnie wzrokiem, który jak się domyślam miał mnie zranić.
-A nie chciałbyś przypadkiem w ryj?
-Wal się.
-Dzieciaki! - tata wszedł do kuchni, nie mogąc już słuchać naszych kłótni. Właściwie to mu się nie dziwię, przyznam, że to musi być irytujące, ale co poradzę.
-Alex, nie zaczynaj się, a ty Miley jesteś starsza, więc bądź mądrzejsza. - usłyszałam coś, co właściwie słyszę przy każdej kłótni z Alexem.
Spojrzałam na niego i przewróciłam teatralnie oczami. Miałam już dość takiego gadania.
-Jasne, a jak chcę iść na imprezę, to jestem za młoda - powiedziałam z sarkazmem.
-Nie zaczynaj znowu. Czy uważasz, że całonocna impreza z jakimś marginesem społecznym, to dobre miejsce dla 17-latki?- odezwała się mama.
-Wcale nie cało nocna, tylko do 4 i nie z żadnym marginesem, tylko fajnym ludźmi.- tłumaczyłam to chyba z dziesiąty raz, chociaż i tak wiedziałam, że to nic nie da.
-Tak, bardzo fajnymi. Koniec tematu. Jedz lepiej śniadanie, bo spóźnisz się do szkoły, Alex ty to samo.
Zabrałam się za zjadanie naleśników, gdyż doszłam do wniosku, że dalsza dyskusja z rodzicami, nie ma najmniejszego sensu. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał trzydzieści minut po siódmej. Zeszłam ze stołka i poszłam po torbę.
-Ok, ja lecę. Pa - krzyknęłam i wyszłam z domu. W szkole byłam po jakichś 10 minutach. Całe szczęście (albo nie?) mieszkałam blisko niej. Stanęłam przy mojej szafce i wyjęłam z niej książki na pierwszą lekcję.
-Hej Miley - podeszły do mnie Vanessa i Megan. One, Chris i Rayan byli jedynymi osobami, dla których chcę mi się przychodzić do szkoły. Gdyby nie oni, zapewne w szkole bywałabym nie więcej,niż 10 razy na miesiąc.
-Hej - odpowiedziałam i wyjęłam książkę z szafki, jednocześnie przeglądając się w lusterku.
-Widziałyście chłopaków?- dodałam i uśmiechnęłam się.
-Właśnie idą - Megan wskazała ręką na idących w naszą stronę przyjaciół. Oczywiście nie obyło się bez zaczepki jakiejś laski przez Justina. Nie wiem jak Bieber to robi, ale irytuje mnie do tego stopnia, że momentami byłabym zdolna do zabójstwa.
-Siema laski - Rayan powiedział zuśmiechem, podchodząc do nas.
-No i siema Miley – Justin uśmiechnął sięw stylu „Ale jej dokopałem”. On naprawdę jest tak głupi, czy udaje?
-Strasznie zabawne - powiedziałam z nieukrywanym sarkazmem.  Sam sobie wymyślaszte teksty czy ktoś ci je pisze? - dodałam, uśmiechając się sztucznie.
-Oj, Miley wstała lewą nogą?- powiedział i zrobił „współczującą” minę, po czym parsknął sarkastycznym śmiechem.
-Skończyłeś już?- warknęłam, nie mając ochoty już z rana się kłócić.
-Nie, dopiero zaczynam. "cmoknął" powietrze w moim kierunku, a ja zrobiłam obrzydzoną minę. 
-Ej! Ludzie no, czy wy zawsze musicie się kłócić?- upomniał na Chris.
-Ona na mnie po prostu leci - puścił mi oczko Justin. Wybuchłam głośnym, niepohamowanym śmiechem. Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotkę. Ten chłopczyk naprawdę jest zabawny. 
-Dobre Bieber. - poklepałam chłopaka po ramieniu. Pierwszy raz udał ci się żart - dodałam ze śmiechem. Szatyn spojrzał na mnie, udając, że kompletnie nie ruszyło go to, co powiedziałam, chociaż wiedziałam, że gra. Irytuję go. Nienawidzi faktu, że jestem jedyną dziewczyną, która na niego nie leci i potrafi mu o tym wprost powiedzieć. A raczej go wyśmiać. Odwróciłam się, nie chcąc dłużej patrzeć na jego buźkę i poszłam przed siebie, razem z dziewczynami. 
-Boże, pierwsza matma. Czyli 45 minut patrzenia bezmyślnie na tablicę i nic nie kapowania - powiedziałam.
-Nie narzekajmy. Podobno jest nowy nauczyciel - rzekła podekscytowana Vanessa, na co ja tylko przewróciłam oczami.
-I do tego podobny jakiś młody - dodała Megan i westchnęła.
-Ale to nauczyciel- zaakcentowałam ostatnie słowo, dając im do zrozumienia, że nieważne jak przystojny by był i tak jest nieprzystępny.
-Oj tam, to taki mały szczegół - powiedziała Vanessa i wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
-Widzieliście dzisiaj Jasmine? - powiedział podekscytowany Chris.
-Taaaaa, ile ja bym dał żeby ona zwróciła na mnie uwagę- dokończyl Rayan i westchnął, rozmarzając się.
-Co w niej takiego fajnego? To, że ubiera się jakby wróciła z klubu nocnego, czy to, że jest taka pusta ?-odwróciłam się do chłopaków, idąc tyłem.
-Zazdrość? - spojrzał na mnie Justin z cwanym uśmieszkiem, który chętnie bym mu „starła”. Czasami miałam ochotę przybić mu piątkę. W twarz. Czymś ciężkim. Najlepiej młotkiem. 
-Taa ciekawe o co miałabym być zazdrosna. O to, że w szkole ma reputację łatwej?
-O to, że każdy chłopak w szkole marzy o tym, żeby ona chociaż na niego spojrzała?
-Ty też? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Ja już nie- szepnął mi do ucha i wybuchnął śmiechem. Odepchnęłam go, głupio się uśmiechał. Czy jemu ten uśmieszek nigdy nie schodzi z buźki?
-Jesteś obrzydliwy - zrobiłam obrzydzoną minę, analizując co miał na myśli. Odwróciłam się z powrotem w stronę dziewczyn. Dalszej ich rozmowy nie miałam już ochoty słuchać. Nareszcie doszliśmy do klasy. Zajęłam miejsce obok Van.
-O mój Boże, jaki on śliczny - szepnęła Vanessa wpatrując się w nowego nauczyciela. Przyznam był przystojny, nawet bardzo. Miał pewnie niecałą 30, ale wyglądał rewelacyjnie. W końcu uciszył klasę i stanął na środku klasy.
-Dzień dobry moi drodzy. Nazywam się Jared Smith i jak widzicie jestem waszym nowym nauczycielem od matematyki -uśmiechnął się. Potem przedstawiliśmy się i zaczęliśmy lekcje. Jak zwykle na tablicy widziałam bardziej coś w rodzaju chińskich znaczków czy hieroglifów, ale mniejsza o to. Odliczałam tylko czas do dzwonka.
-Nareszcie – powiedziałam, gdy tylko po długim czekaniu usłyszałam cudowny dźwięk dzwonka.
Gdy tylko wyszliśmy z klasy, wszystkie dziewczyny podniecały się nowym nauczycielem, a chłopakom najwyraźniej to nie pasowało, bo mieli dosyć dziwne miny. Bynajmniej mnie to nie obchodziło.  Reszta lekcji przebiegała już zwyczajnie, bez żadnych nowości . Ostatnią z nich była chemia. W klasie jednak spotkała mnie niemiła niespodzianka, jak się okazało miałam siedzieć z Bieberem.
-Pani Masterson, nie mogę się z kimś zamienić? - powiedziałam wkurzona, ale próbując przyjąć miły ton głosu i uprosić jakoś nauczycielkę.
-Nie widzę takiej potrzeby- powiedziała, nawet nie odrywając wzroku od książki, którą przeglądała.
-Ale...- próbowałam coś jeszcze powiedzieć, znajdując w głowie jakiś argument, ale nie dano mi dojść do słowa.
-Żadnego ale – powiedziała oschle, na co ja miałam ochotę ją zamordować. Nienawidzę babska.
-Kurwa - warknęłam pod nosem i udałam się w kierunku ławki.
-Słucham?- usłyszałam jeszcze za sobą.Stara, bo stara, ale słuch miała dobry.
-Nie, nic powiedziałam „trudno”-usprawiedliwiłam się, podchodząc do ławki. Wkurzona rzuciłam torbę na ławkę.
-Aż tak bardzo ci się podobam, że nie umiesz się skupić przeze mnie na lekcji, prawda?- powiedział Bieber opierając się o ławkę i uśmiechając się głupkowato.
-Jesteś aż tak głupi czy tylko udajesz?-warknęłam tylko i wyjęłam z torby książkę. Nic nie odpowiedział, tylko cały czas się uśmiechając usiadł do ławki. Mieliśmy robić jakieś doświadczenia.
-Wlej to tutaj - wskazałam ręką na zlewkę, sama wygodnie siedząc na krzesełku z rozłożonym nogami.
-Sama to wlej - odpowiedział, bo jak widać jemu też za bardzo nie chciało się czegokolwiek robić.
-A ty nie możesz?
-Ty też nie?
Warknęłam zdenerwowana i wlałam płyn. Przez resztę doświadczenia cały czas się kłóciliśmy, co u nas jest normalne. Nie obyło się bez upominania babki od chemii.
-Noo kretynie, nie wlewaj tego tutaj - prawie krzyknęłam, gdy próbował połączyć dwa płyny, które bynajmniej nie powinny mieć ze sobą kontaktu.
-Bo co?- on najwyraźniej nie wpadł na to, że może nawet spowodować mały wybuch.
-Bo gówno!
W tym momencie zapanowała cisza, a nauczycielka spojrzała na nas ze złością.
-Miley i Justin zostaniecie po lekcji – powiedziała, a mi momentalnie skoczyło ciśnienie.
-Co?! - krzyknęliśmy równocześnie.
-To co słyszeliście.
-Świetnie – powiedziałam z sarkazmem.
Gdy zadzwonił dzwonek, spakowałam rzeczy do torby i podeszłam do biurka nauczycielki razem z Justinem. Wszyscy już wyszli z klasy.
 -Przepraszam was na chwilę, zaraz wrócę -powiedziała nauczycielka i wyszła. Zostaliśmy sami.
-To wszystko przez ciebie - powiedziałam i usiadłam na biurku.
-Przeze mnie? To ty się wydarłaś- „bronił się” z wkurzoną miną.
-Bo mnie wkurzyłeś!- powiedziałam, próbując bronić swojej racji.
-Zachowujesz się jak rozkapryszona, mała dziewczynka.
-A ty jak kretyn .
-Sama jesteś kretynką .
-Zamknij się.
-Bo co?
-Bo mam już dosyć ciebie i twojego głupiego gadania!
Tak, nasza rozmowa w tym momencie przypominała sprzeczkę przedszkolaków, którzy pobili się o jedną zabawkę, albo posprzeczali o to, że któreś z nich oszukiwało grając w klasy. Po chwili poczułam na koszulce coś mokrego.
-Ty idioto! Coś ty na mnie wylał?! -wydarłam się, naciągając swoją bluzkę.
Perfidnie parsknął mi śmiechem w twarz . Byłam już wkurzona do granic możliwości. Podeszłam do ławki i wzięłam z niej fiolkę z jakimś płynem, po czym przybliżyłam się do niego i z impetem wylałam mu to na koszulkę.
-Pożałujesz tego - powiedział i zaczął iść w moją stronę.
Zaczęłam uciekać po klasie, a on za mną. Nagle poczułam, że lecę. Bieber przewrócił mnie na podłogę i usiadł się na mnie. Z trudem łapałam oddech.
-Złaź ze mnie idioto, jesteś ciężki!
On zamiast mnie posłuchać, durnie się cieszył, rozkładając ręce po moich bokach i nachylając się nade mną. Był na tyle blisko, że nasze twarze dzieliło kilka, może kilkanaście centymetrów.
Może nie skomentuję jak w tym momencie mogło to wyglądać dla osób trzecich. Fuj, nawet nie chcę wiedzieć jak mogło to wyglądać.
-Nie masz w domu łóżka?
-Mam , ale na tobie siedzi się lepiej - mruknął mi przy uchu. 
-Zamknij się, bo zaraz zwymiotuję - syknęłam, próbując go z siebie zrzucić. Niestety nieudolnie.
Chłopak wybuchł śmiechem, po czym cały czas się uśmiechając, ponownie się nade mnę nachylił.
-Nie wiesz, co dobre - mruknął, a ja odniosłam wrażenie, że "przylgnął" do mnie jeszcze mocniej. 
W tym momencie do klasy weszła Masterson. Na nasz widok stanęła jak wryta. Wyobrażam sobie, co rodziło jej się w głowie, kiedy zobaczyła całą sytuację. Jezu, naprawdę nie chciałabym poznać jej myśli w tym momencie. To obrzydliwe.
Zepchałam go z siebie i podniosłam się.On nawet nie raczył podać mi ręki, pomagając wstać.
-My tylko ...- próbowałam nas jakoś tłumaczyć, ale nie miałam szansy.
-Nie chcę tego słuchać.- Kobieta nie pozwoliła mi dokończyć.
-Do dyrektora. Boże, takie rzeczy w mojej klasie. - złapała się za głowę.
Byłam niesamowicie wkurzona. Wzięłam swoją torbę i wyszłam z klasy, udając się do gabinetu dyrektora.

8 komentarzy:

  1. Hahaha fajne :p

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahah tobylo dobre na serio dobre

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym przybić piątkę. W twarz. Najlepiej młotkiem. Haha nie mogę xd. )Kocham too

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę super<33 Już to kocham;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To było po prostu świetne! Rozdział jest ciekawy i zabawny od początku do końca! Brawo!:)

    OdpowiedzUsuń