wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 25.


W tym momencie nogi się pode mną ugięły. Kilka kroków od nas stał Chris, patrzył na nas tępym wzrokiem, trochę nie dowierzając w to co widzi. Od razu ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. Odsunęłam się od Justina i zrobiłam kilka kroków w kierunku Christiana.
-Chris..ja.- zaczęłam, ale kompletnie nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.
-Nic nie mów, rozumiem.- powiedział i podnosząc książkę, którą upuścił szybkim krokiem odszedł. Chciałam za nim iść, ale zorientowałam się, że i tak nie wiedziałabym co mam mu powiedzieć. Czułam się winna, chociaż to nie była moja wina, że nic do niego nie czuję. Stanęłam w miejscu i wkurzałam się sama na siebie, nawet nie wiedząc czemu. Po chwili poczułam jak ktoś od tyłu mnie obejmuje.
-Przejdzie mu.- Justin szepnął mi do ucha, a ja go odepchnęłam. Byłam wkurzona na wszystko i wszystkich dookoła.
-A co jeśli mu nie przejedzie? Nie chcę go ranić, a ty? To twój przyjaciel, a jak widać masz na niego wyjebane.- powiedziałam głośno odwracając się w jego stronę. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Wcale tak nie jest, ale nie zrezygnuję z ciebie i on będzie musiał się z tym pogodzić.
-Z niczym nie będzie musiał się godzić, bo między nami nic nie było i nie będzie Justin.- powiedziałam i zakładając ręce odwróciłam się na pięcie idąc w kierunku szkoły.
-Miley, zaczekaj.- krzyczał za mną, ale ja nawet się nie odwróciłam.
-Daj mi spokój.- warknęłam i weszłam do szkoły udając się pod klasę.
Miałam dość wszystkiego. Ranię samą siebie nie chcąc ranić Christiana, przy czym przy okazji ranię Justina. Dlaczego to wszystko jest takie popieprzone?
*
Po ostatniej lekcji dziękowałam w duchu, że dzisiaj piątek, bo miałam tego wszystkiego już serdecznie dość.
-Hey Miley.- ktoś do mnie podbiegł. Spojrzałam w tę stronę i zobaczyłam Jasona. Przewróciłam oczami, nic nie odpowiadając.
-Robię dzisiaj domówkę, może chciałabyś wpaść? Pytałem już Meg, Vanessę i Rayana, mówili, że będą. Zresztą Justin i Christian pewnie tez będą. To co, przyjdziesz?
Przez chwilę się zastanowiłam. Jason, to on założył się z Justinem, cholerny gnojek. Ale na imprezie będą wszyscy, może chociaż trochę się od tego odciągnę. W końcu z Jasonem nie muszę nawet gadać. Po chwili namysłu odpowiedziałam.
-W zasadzie to czemu nie, o której?
Chłopak uśmiechnął się szeroko, po czym odpowiedział.
-O 20.
-Jasne, wpadnę, dzięki za zaproszenie.- starałam się przyjąć chociaż lekki uśmiech na twarzy, ale chyba niezbyt mi to wyszło.
-To świetnie, tylko przyjdź.- powiedział idąc tyłem w kierunku szafek.
-Tsaa.- powiedziałam już po cichu i odwróciłam się z powrotem wychodząc ze szkoły. Irytował mnie, nie lubiłam go. A zwłaszcza po tym pieprzonym zakładzie. Na dworze od razu przywitał mnie chłodny podmuch wiatru. Końcówka października dawała o sobie znać. Zapięłam skórzaną kurtkę, którą miałam na sobie i szłam chodnikiem w kierunku domu. Nagle usłyszałam pierwsze dźwięki Rihanny - We found love. Zdjęłam torbę z ramienia i zaczęłam szukać w niej telefonu. Oczywiście najpierw znajdowałam wszystko inne, zamiast komórki. Klucze, długopis, błyszczyk, lustereczko..
-Kur..- zaklęłam pod nosem, nie umiejąc znaleźć telefonu, który nie przestawał dzwonić. W końcu udało mi się znaleźć to czego szukałam. Spojrzałam na wyświetlacz - Justin. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
-Coś się stało?- spytałam z powrotem zakładając torbę na ramię.
-Nie, chciałem tylko spytać czy wybierasz się dzisiaj na tą imprezę do Jasona.
-Tak, chyba tak. A dlaczego pytasz? A ty idziesz?
-Tak po prostu, chcę wiedzieć czy będziesz. Tak, jak też chyba idę. Przyjechać po ciebie?
-Nie, nie trzeba.- odpowiedziałam szybko wiedząc, że ja i Justin, sam na sam, w samochodzie to nie jest dobre rozwiązanie i do niczego dobrego nie prowadzi.
-Ale na pewno?
-Na pewno, pojadę z dziewczynami, ale dzięki.- odpowiedziałam.
-Ok, jasne. Czyli widzimy się na imprezie?
-Tak, chyba tak. A teraz muszę kończyć, pa. - powiedziałam szybko i rozłączyłam się, nie czekając na jego odpowiedź. Tak naprawdę, mam zamiar przez całą imprezę go unikać. Tak samo jak i Christiana. Najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli będę trzymać się z daleka od ich obu. Będąc z jednym zranię drugiego, to nie ma najmniejszego sensu. Naciągnęłam rękawy kurtki na zimne dłonie. Z dnia na dzień robiło się coraz zimniej. Widok "łysych" drzew i krzaków mnie dobijał i jeszcze ta cholernie niska temperatura. Szczerze nienawidzę jesieni, zimy tym bardziej. Już nie mogę doczekać się wiosny i lata. W końcu doszłam do domu. Weszłam do środka i zdjęłam trampki i kurtkę, udając się do kuchni. Zastałam tam tylko Alexa jedzącego obiad.
-Gdzie rodzice?- spytałam wyciągając talerz z półki.
-Pojechali na zakupy.- odpowiedział dalej konsumując zawartość swojego talerza. Przygotowałam dla siebie posiłek i udałam się z nim do salonu, gdzie włączyłam telewizor i zabrałam się za jedzenie.
*
Około 19 zaczęłam przygotowywać się do imprezy. Po długim namyśle wybrałam lekko "podarte", ciemne jeansy, czarną, długą bokserkę ze srebrnym nadrukiem, na to ciemną, luźno leżącą na bokserce kamizelke i długi naszyjnik. Do tego, żeby "rozjaśnić" trochę mój strój dobrałam kremowe szpilki - KLIK
Przygotowane ciuchy zabrałam do łazienki, gdzie wzięłam kąpiel i owinięta ręcznikiem zaczęłam suszyć włosy. Dokładnie wysuszone włosy spięłam chwilowo w niechlujny kok i włożyłam przygotowane ciuchy. Zrobiłam sobie makijaż i byłam gotowa. W pokoju włożyłam już buty i robiąc ostatnie poprawki w swoim wyglądzie, czekałam aż przyjadą po mnie Meg z Vanessą.
*
Muzykę (KLIK ) dobiegającą z domu Jasona, słyszałyśmy już na dworze. Drzwi otworzył nam któryś z gości i od razu wpuścił nas do środka. Rozejrzałyśmy się.
-Widzicie gdzieś chłopaków?- powiedziała Vanessa, przekrzykując głośną muzykę, a ja od razu zareagowałam. Nie chciałam widzieć ani Justina, ani Chrisa.
-Nieee, po co nam oni? Bawmy się same. - mówiłam, starając się nie dać nic po sobie poznać.
-No, ale..-zaczęła Megan, ale jej przerwałam.
-Jak ich spotkamy to będziemy z nimi, ale na razie chodźmy same.- dodałam i spojrzałam na dziewczyny. Chwilę się zastanowiły po czym wzruszyły ramionami, zgadzając się.
Poszłyśmy do salonu, gdzie było jeszcze więcej ludzi. Podeszłyśmy do stolika, gdzie znajdował się sok.
-Ey, chodźcie ze mną do toalety.- powiedziała Vanessa.
-To idźcie ja się czegoś napiję. - odpowiedziałam i usiadłam na wysokim krzesełku. Dziewczyny udały się w kierunku toalety, a ja zabrałam się za nalewanie sobie soku. Po chwili podszedł do mnie Jason.
-Miley, cieszę się, że przyszłaś.- uśmiechnął się, na co ja przewróciłam oczami, ale udawałam miłą.
-Nie ma sprawy.- wymusiłam uśmiech i zrobiłam łyk napoju.
-Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić, do zobaczenia później. - szepnął mi do ucha i odszedł. Chris, Justin jeszcze tylko brakowało mi Jasona. Po prostu cudownie. Po chwili ponownie podeszły do mnie dziewczyny.
-Chodźcie tańczyć.- skwitowałam, chcąc naprawdę fajnie spędzić ten wieczór.
Od razu zaczęłyśmy się dobrze bawić. Wygłupiałyśmy się, śmiałyśmy i tańczyłyśmy. Cieszyłam się, że póki co na horyzoncie nie ma ani Justina, ani Christiana. Bynajmniej nie chciałam zawracać sobie teraz nimi głowy. Chciałam po prostu dobrze się bawić z dziewczynami.
-Teraz to ja muszę skoczyć do toalety. - zaśmiałam się i wymijając ludzi po drodze szłam w kierunku łazienki. Kiedy wyszłam już z tłumu i byłam w cichym korytarzu, przez przypadek na kogoś weszłam.
-Prze..- zaczęłam i podnosząc głowę zobaczyłam, że to Justin. Świetnie, po prostu cudownie.
-Miley, już myślałem, że cię nie ma. Hey i ..wow. - powiedział patrząc na mnie a ja kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
-A jednak jestem. Em, coś nie tak?- spojrzałam na niego, próbując dowiedzieć się o czym on mówi.
-Ślicznie wyglądasz.- uśmiechnął się i przybliżył do mnie. O nie, tylko nie to. Miley, w tej chwili zwiększ odległość między wami, bo to się może źle skończyć. Lekko się odsunęłam.
-Dziękuję. - odpowiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Muszę już iść. - odpowiedziałam i starałam się go wyminąć, ale on złapał mnie w pasie i z powrotem przywrócił na miejsce, obejmując w talii.
-Mam wrażenie, że mnie unikasz.- spojrzał na mnie uważnie.
-Wcale nie. Poza tym coś już ci dzisiaj powiedziałam na nasz temat, więc...- mówiłam i ponownie chciałam się odsunąć, ale mi to uniemożliwił, trzymając mnie.
-Dlaczego starasz się na siłę uszczęśliwić Chrisa? Czujesz coś do mnie, sama to przyznałaś.
-Tu już nie chodzi o niego. Nie ufam ci i nie zaufam. Nie będziemy razem i koniec. A teraz mnie puść.- powiedziałam stanowczo i wyrwałam się. Jus ponownie pociągnął mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Puść..mnie.- syknęłam i zabrałam rękę. Więcej się nie odwracając poszłam przodem, udając się do łazienki. Kopnęłam nogą w drzwi.
-Musiałam do dzisiaj spotkać!? No musiałam?!
*
Wróciłam na dół, ale nigdzie nie mogłam znaleźć Megan i Vanessy. Podeszłam ponownie do stolika z napojami i usiadłam przy nim.
-O Mils i jak? Dobrze się bawisz?- podszedł do mnie Jason.
-Mhm, świetnie. - sama nie wiem  czy zabrzmiało to miło jak miałam w zamiarze, czy też sarkastycznie jak było naprawdę. Już chciałam nalać sobie napoju, kiedy chłopak mnie uprzedził.
-Masz napij się tego, to lepsze niż ten sok. - Jason podsunął mi kubek z jakimś napojem.
-Co to? Alkohol? Nie chcę. - zignorowałam jego wyciągniętą dłoń. Chłopak się zaśmiał.
-No co ty, to nie jest żaden alkohol. Drink bezalkoholowy, spróbuj. -ponownie podał mi napój. W zasadzie, czemu nie. Wzięłam do ręki kubek i zrobiłam mały łyk. Chłopak patrzył na mnie uważnie.
-Dobre?- spytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową. - Możesz wypić wszytko.- uśmiechnął się, na co ja wzruszyłam ramionami i wypiłam prawie cały drink naraz.
-Idziemy potańczyć?- spytał, kiedy odstawiłam pusty kubek na stolik.
-Jasne. - odpowiedziałam i chociaż nie miałam na to zbytnio ochoty, nie chciałam zachować się chamsko i poszłam z nim na środek pokoju. W dalszym ciągu nie widziałam nigdzie żadnego z przyjaciół, ale nie zwracałam na to uwagi.
*
Z Jasonem tańczyliśmy już do trzeciej piosenki, kiedy zaczynałam coraz dziwniej się czuć. Miałam wrażenie jakby obraz powoli mi się zamazywał, a nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.
-Możemy usiąść? Źle się czuję. - powiedziałam mu na ucho, próbując przekrzyczeć głośną muzykę.
-Oczywiście, chodź. - pociągnął mnie za rękę do stolika. Usiadłam na krzesełku. Zaczynało kręcić mi się w głowie i robiłam się coraz bardziej senna.
-Co ci jest?- spojrzał na mnie i podniósł mi podbródek.
-Nie wiem, kręci mi się w głowie. - złapałam się za głowę, ledwo utrzymując równowagę siedząc.
-Chodź, zaprowadzę cię do mojego pokoju, odpoczniesz, może poczujesz się lepiej. Nie byłam co do tego pewna, ale naprawdę nie byłam teraz w stanie usiedzieć na krzesełku. Jason objął mnie ramieniem i prowadził do góry po schodach. Nie rozumiałam co się ze mną dzieję. Czułam się okropnie, wszystko wirowało. Miałam wrażenie, że powoli tracę kontakt z rzeczywistością. Chłopak obejmując mnie zaprowadził do swojego pokoju i zamknął za nami drzwi.

3 komentarze:

  1. Joj. Jason jest przyryty po całości. Założe sie że w tym drinku była pigułka gwałtu... A tak po za tym rozdział genialny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie nienawidzę Jasona!!Szmaciarz! Szkoda mi Chrisa, a Jus znów mnie wkurza!:/

    OdpowiedzUsuń