wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 29.


W końcu dobiegłyśmy z Vanessą do Meg stojącej z tymi chłopakami. Od razu na nas spojrzeli uśmiechając się. Naprawdę nie wyolbrzymiam mówiąc, że wyglądali podejrzanie. Nie chodziło mi o to, że nie byli przystojny czy coś, mieli po prostu w sobie coś takiego, że widząc ich, po prostu wiesz, że to nie jest odpowiednie towarzystwo i powinnaś trzymać się od nich jak najdalej. I tak zapewne bym zrobiła, gdyby nie to, że Megan chyba porządnie uderzyła się w głowię i wymyśliła coś tak głupiego, żeby do nich podejść.
-No witam piękne panie.- zaśmiał się jeden z nich, a my z Van wymusiłyśmy sztuczny uśmiech i mruknęłyśmy pod nosem "Hey".
-To jest Miley i Vanessa, dziewczyny to jest Liam, Jake, Chad i Mike. - Megan wskazała kolejno na chłopaków, a ja uśmiechnęłam się sztucznie. Byłam wściekła na Meg, że wkopała nas w coś takiego.
-Czyli ma się rozumieć, że wy też idziecie na imprezę? Świetnie. - zaśmiał się, jeśli dobrze zapamiętałam Liam.
-Tsa, świetnie. - mruknęłam pod nosem.
-No to chodźcie, mamy duże auto, zmieścicie się. - uśmiechnął się Jake. Spojrzałam na Megan, miałam nadzieję, że w końcu poszła do rozum do głowy, ale widząc z jakim jest w niej entuzjazm straciłam nadzieję. Modliłam się tylko w duchu, żebyśmy nie pakowały się w coś niebezpiecznego.
-To super.- uśmiechnęła się Meg i odgarnęła włosy z twarzy. - W ogóle dzięki za zaproszenie, miło z waszej strony.- dodała. Tak, bardzo miło-pomyślałam z sarkazmem, ale nie powiedziałam tego na głos.
-Nie ma sprawy.- skwitował Chad i dałabym sobie rękę uciąć, że znacząco spojrzał na jednego ze swoich kumpli. Potrząsnęłam głową, próbując nie wpędzać się w jakąś paranoję.
*
Wysiedliśmy z auta pod niedużym domem. Już w aucie miałam ochotę kazać im mnie wysadzić gdziekolwiek. Liam cały czas się na mnie gapił, całkiem przypadkiem mnie dotykał i rzucał mi jakieś dwuznaczne spojrzenia. Starałam się nie zwracać na to uwagi, ale to było co najmniej irytujące. Stałam przy aucie, z założonym rękami, patrząc w jeden punkt. Nie podobało mi się tutaj, nie podobała mi się ta okolica, nie podobał mi się ten dom, oni mi się nie podobają, nic mi się tutaj nie podoba. Nagle poczułam czyjąś dłoń na biodrze. Momentalnie ją zrzuciłam, widząc, że to Liam.
-Nie pozwalasz sobie na za dużo?- warknęłam wkurzona i odeszłam do dziewczyn.
-To wszystko mi się nie podoba.- powiedziałam niepewnie.
-A myślisz, że mi tak?- skwitowała Vanessa i obie spojrzałyśmy karcącym wzrokiem na Megan, której najwidoczniej nic nie ruszało. Cały czas się uśmiechała.
-Oj no przestańcie marudzić, będziemy się dobrze bawić, będzie fajnie.- powiedziała, kiedy zorientowała się, że obie na nią patrzymy. Chciałam coś powiedzieć, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo podeszli do nas chłopacy.
-Chodźcie do środka.- powiedział Chad uśmiechając się. Wyraźnie podobała mu się Meg, cały czas na nią patrzył. Posłusznie udałyśmy się za nimi do środka. Wnętrze domu również jakoś specjalnie mnie do nich nie przekonało, wręcz przeciwnie.
-Zaraz, tutaj chyba miała być jakaś impreza.- powiedziałam w końcu, kiedy zorientowała się, że nijak nie przypomina mi to imprezy. Oni tylko się zaśmiali. Mike podszedł do głośników i puścił głośno muzykę.
-Jesteśmy my, piękne dziewczyny, muzyka, a więc mamy imprezę. - uśmiechnął się głupkowato Jake. Spojrzałyśmy na siebie z Van. Jak widać nie tylko ja miałam złe przeczucia.
-Ale od razu mówimy, że nie będziemy mogły być długo, jutro w końcu poniedziałek, sami wiecie.- powiedziałam i niepewnie usiadłam na kanapie.
-Mhm, oczywiście, rozumiemy. - zaśmiał się Liam, a ja byłam pewna, że wyczułam w jego wypowiedzi nutkę sarkazmu.
-Chcecie coś do picia? Sok, wodę, albo coś mocniejszego?- spytał Chad stojąc w progu. Momentalnie przypomniałam sobie sytuację na imprezie u Jasona i szybko zareagowałam.
-Nie, nie chcemy nic do picia.- odpowiedziałam za nas wszystkie. Od tego co się wydarzyło, nigdy więcej nie wypiję od znajomego, ani tym bardziej od obcego picia. Dziewczynom dla ostrożności też na to nie pozwolę. Meg i Van spojrzały na mnie, ale chyba domyśliły się dlaczego tak odpowiedziałam, bo nie sprzeciwiały się temu co powiedziałam.
-Jak chcecie, my się napijemy. - odpowiedział i wyciągnął z lodówki 4 piwa, podając je kumplom. Poczułam wibrację w kieszeni. Sięgnęłam po telefon, który się tam znajdował i spojrzałam na wyświetlacz- Justin. Przygryzłam nerwowo wargę i schowałam komórkę z powrotem do kieszeni. Nie mogłam odebrać, bo co gdyby zapytał gdzie jestem? Miałabym odpowiedzieć " A wiesz u jakichś obcych chłopaków w domu"? A nie chciałam go okłamywać. Uznałam, że najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu nieodebranie telefonu.
*
Jesteśmy tu od jakiejś godziny. Vanessa siedzi na łóżku bawiąc się komórką, a Megan stoi przy ścianie z Chadem, flirtując z nim w najlepsze. A ja? Siedziałam na fotelu, z założonymi rękami, czekając, kiedy jaśnie pani Megan zdecyduje się wracać. Miałam dosyć siedzenia tutaj.
-Naprawdę grasz na gitarze?- mówiła Meg wyraźnie zachwycona tym całym Chadem. Była w niego wpatrzona jak w obrazek.
-Mogę ci pokazać jeśli chcesz.- wyszczerzył się z dumną miną, a moja przyjaciółka uśmiechnęła się.
-Naprawdę? Z chęcią posłucham.
-Mam gitarę w pokoju, chodź pójdziemy po nią.- powiedział i złapał ją za rękę, idąc z nią do góry. Ona nawet nie zaprotestowała. Czy ona upadła na głowę? Od razu wstałam z zamiarem zareagowania.
-Megan chodź tutaj muszę z tobą pilnie pogadać.- powiedziałam głośno, ale ona tylko machnęła ręką, dając mi do zrozumienia, że pogadamy później.
-Meg..- miałam zamiar powiedzieć po raz kolejny, ale poczułam czyiś oddech na swojej szyi. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam oczywiście Liama. Przewróciłam oczami.
-Co ty taka smutna?- zaśmiał się stając maksymalnie blisko mnie.
-Nie jestem smutna.- odpowiedziałam oschle i ponownie patrzyłam w jeden martwy punkt.
-A więc jaka, zła? Przydałby ci się chłopak, który poprawiłby ci humor.- powiedział biorąc łyk piwa. Spojrzałam na niego z pogardą.
-Dla twojej wiadomości mam chłopaka. - warknęłam.
-Ooooł to on raczej nie jest dla ciebie, skoro pozwala ci chodzić w takim humorze.
-Potrafisz sobie wyobrazić, że nie miałabym takiego humoru, gdybym zamiast siedzieć tutaj, była teraz z nim?- odpowiedziałam sarkastycznie.
-A więc dlaczego przyjechałaś tutaj zamiast być z nim?- zaśmiał się.
Już otwierałam usta, żeby coś odpowiedzieć, ale w zasadzie to nie wiedziałam co.
-Właśnie.- dodał z głupkowatym uśmiechem i objął mnie w talii. Od razu zareagowałam.
-Nie dotykaj mnie do cholery.- wycedziłam przez zęby i odsunęłam się od niego. Odeszłam wkurzona i udałam się do kuchni z zamiarem nalania sobie szklanki wody, żeby ochłonąć. Wzięłam do ręki szklankę z wodą i oparłam się o blat. Byłam wkurzona i to maksymalnie. Mogłam teraz siedzieć w domu oglądając telewizję, albo chociażby spotkać się z Justinem, ale przez głupie pomysły Megan, siedzę w jakieś melinie z kompletnymi idiotami. Nagle naprzeciw mnie stanął Liam.
-Po co do cholery za mną łazisz? Zajmij się sobą. - powiedziałam oschle. Chłopak niebezpiecznie się do mnie przybliżył, muszę przyznać, że serce momentalnie zaczęło bić mi szybciej. Chciałam się odsunąć, ale ułożył dłonie po obu moich stronach na blacie i nie miałam jak odejść.
-Wypuść mnie. - powiedziałam cicho, ale starając się zabrzmieć stanowczo. On tylko przybliżył się jeszcze bardziej do mnie.
-Nie bądź taka spięta skarbie.- szepnął mi do ucha uśmiechając się. Dobra, teraz to mi się już naprawdę bardzo nie podoba, żeby nie powiedzieć, że powoli włączała mi się panika.
-Daj mi przejść i nie mów do mnie "skarbie". Liam się zaśmiał i ponownie nachylił nad moim uchem.
-Twój chłopak nie musi się o niczym dowiedzieć.- powiedział i uśmiechając się pocałował mnie w szyję. Dobra, w tym momencie spanikowałam, nie będę udawać, że zachowała spokój, bo wcale tak nie było. Serce waliło mi jak młotem. Próbowałam go odepchnąć i odejść, ale on był silniejszy ode mnie, przez co nie miałam szans. W przypływie impulsu, zgięłam kolano i z całej siły kopnęłam go w krocze. Chłopak od razu zgiął się z bólu, a ja wykorzystałam moment i podbiegłam do pierwszego, lepszego pomieszczenia na korytarzy, którym była łazienka. Zamknęłam się w niej na klucz i osunęłam pod drzwiach. Zaczesałam grzywkę do tyłu, głośno oddychając. Boże, wiedziałam, wiedziałam, że pakujemy się w jakieś gówno. Nagle usłyszałam szarpanie klamki, momentalnie podskoczyłam, ale kiedy usłyszałam za drzwiami głos Vanessy, szybko się podniosłam i wpuściłam do środka, z powrotem zamykając za nami drzwi. Serce cały czas biło mi nad wyraz szybko, nogi się trzęsły, a oddech był przyspieszony.
-Co się stało?!- spytała od razu Van, potrząsając mnie za ramiona.
-Ten kretyn się do mnie przystawiał. - odpowiedziałam drżącym głosem. Vanessa złapała się jedną ręką za czoło, a drugą położyłam sobie na biodrze.
-Mike też się do mnie przystawiał. - powiedziała po chwili, a mi w jednej chwili przypomniało się o Megan.
-Cholera jasna, Meg!- powiedziałam nagle,  a w tym momencie brzuch zaczął boleć mnie ze strachu.
-Boże a jeśli on jej coś..- Vanessa przyłożyła dłoń do ust. W tym momencie obie "podskoczyłyśmy", kiedy ktoś gwałtownie zaczął pukaćw drzwi. Spojrzałyśmy na siebie przerażone.
-Dziewczyny, to ja, otwórzcie. - usłyszałyśmy zza drzwi spanikowany głos naszej przyjaciółki i od razu podbiegłyśmy, żeby ją wpuścić. W pierwszej chwili, kiedy ją zobaczyłam ogarnęła mnie panika. Wyglądała na śmiertelnie przestraszoną. Gwałtownie zamknęłyśmy za nią drzwi.
-Co ci się stało?- spytałam przestraszona.
-Ja nie wiedziałam, że on taki jest. - odpowiedziała i tak po prostu się rozpłakała.
-Zrobił ci coś?- prawie krzyknęła Vanessa, a Meg pokręciła przecząco głową.
-Ale chciał, jak byliśmy do góry, u niego w pokoju to zaczął mnie dotykać i całować, a jak powiedziałam, żeby mnie puścił to mnie przytrzymał i pchnął na łóżko. Nawet nie wiem jak udało mi się uciec.- dodała i rozpłakała się na dobre. Obie ją przytuliłyśmy.
-Co ci strzeliło do głowy, żeby w ogóle tutaj przychodzić.- szepnęłam gładząc ją po włosach.
-Nie wiem, przepraszam.- mówiła przez łzy. W końcu udało nam się ją trochę uspokoić. Usiadłam na wannie i oparłam czoło na dłoni.
-Dziewczyny, nie róbcie sobie jaj, otwórzcie.- usłyszałyśmy nagle razem z głośnym pukaniem w drzwi. Spojrzałyśmy na siebie spanikowane. Kiedy nijak nie zareagowałyśmy, któryś z nich walnął pięścią w drzwi.
-Otwórzcie te cholerne drzwi!
-I co my teraz zrobimy?- szepnęłam. - Przecież nie możemy tam wyjść.-dodałam, a mój głos drżał do tego stopnia, że miałam wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. Walenie w drzwi nie ustawało, a my byłyśmy kompletnie spanikowane.
-Ty i te twoje chore pomysły!- warknęłam patrząc z wyrzutem na Megan.
-Wiem, komórka! Zadzwońmy na policję!- powiedziałam szybko i wyciągnęłam telefon z kieszeni.  - Jasna cholera, rozładował się.- dodałam po chwili rozpaczliwym głosem. - A wasze?
-Ja nie wzięłam z domu.- powiedziała Van, a ja spojrzałam na Meg. - A ty?
-Zostawiłam w jego pokoju.- spuściła wzrok. Schowałam twarz w dłonie i nachyliłam się.
-No to jesteśmy za przeproszeniem w dupie.

3 komentarze:

  1. To bylo super. Jestem bardzo ciekawa co zrobia dziewczyny. Czytam juz 3 raz tak sie mi spodobalo.

    OdpowiedzUsuń
  2. na początku było napisane, że Van bawi się komórką, a potem że niby zostawiła w domu, hm.. tak samo jak z tym, że mieszka w LA a niby jest jesień? przecież wiadomo, że w LA jest prawie cały czas słonecznie, jakby cgl lato.. ale okej.. tak to opowiadanie jest ciekawe:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tam nie zwróciłam uwagi na te powyższe szczegóły ale dobra...A co do rozdziału, to chyba każdy wiedział, że tak będzie...Ale za to ja się nie spodziewałam, że Megan to taka idiotka!:/

    OdpowiedzUsuń