wtorek, 31 lipca 2012
Rozdział 12.
Lekcja skończyła się wyjątkowo szybko, co pierwszy raz w życiu mnie nie ucieszyło. W czasie lekcji, nie musiałam przynajmniej przytulać się z Bieberem. Próbowałam wymknąć się z klasy tak, żeby umknąc Bieberowi. Niestety mi się to nie udało.
-Mileeey, zaczekaj skarbie- przwróciłam teatralnie oczami i odwróciła się, przyklejając sobie uśmiech do ust.
Bieber podszedł do mnie i objął mnie w pasie. Wymusiłam sztuczny uśmiech. Wyszliśmy z klasy i udaliśmy się w kierunku wyjścia, to długa przerwa, a na niej zawsze wychodzimy wszyscy na trawnik przed szkołę.
Usiedliśmy na trawię, pod drzewem.
-Słyszeliście już o tej wycieczce?- odezwała się Vanessa, gryząc jabłko.
-Coś tam słyszałam, a gdzie ona dokładniej jest ?
-Do jakiegoś małego miasteczka, cytując Masterson "Po to, żebyśmy oderwali się trochę od tego ruchu w wielkim mieście"
-Właściwie to czemu nie? Może być ciekawie- odpowiedzialam z lekkim uśmiechem.
*Dzień wyjazdu.
-Mam nadzieję, że ten tydzień nie okaże się koszmarem spędzonym w jakieś rozpadającej się chacie w środku lasu- zaśmiałam się, pakują swoją walizkę do autobusu.
-Ja też. Chociaż, ważne, że 5 dni szkoły nam odpadnie- uśmiechnęla się Van.
W autobusie siedzieliśmy wszyscy na tyle, to nic, że miejsc było tylko 5, a nas była 6. Ja wygodnie rozsiadłam się na kolanach Christiana. Rayan puścił z telefonu - Danza Kuduro. Przez całą drogę się wygłupialiśmy, opowiadając sobie dowcipy i śpiewając.
W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiadłam z autobusu i przywitał mnie lekki powiew wiatru, przyznam, że tutaj powierze było zupełnie inne, niż w mieście, takie świeże i lekkie.
Rozjerzałam się wokół, wszędzie zielono i naprawdę ładnie,
-Chodźcie tutaj wszyscy na chwilę!- Masterson zawołała całą klasę. Posłusznie podeszliśmy do nauczycielki.
-Słuchajcie, nie jesteście już dziećmi i mam nadzieje, że nie będziecie się tak zachowywać. Musicie przestrzegać kilku zasad. Po piewsze- nie ma wychodzenia z domku po 21, po drugie- macie zgłaszać się na każde wyznaczone przeze mnie spotkanie, nie martwcie się nie będzie ich dużo, w więkoszsci czasu będziecie mieli spokój, bo to właśnie główny cel wycieczki- odewanie się od miejskiego hałasu. I po trzecie- pokoje dobbieracie sobie według płci, to znaczy dziewęta z dziewczętami, chłopcy z chłopcami. Oczywiście możecie się spotykać w swoich pokojach, ale tylko do 21. Po godzinie 21 rozchodzicie się do swoich pokoji. Absolutny zakaz spędzania nocy w jedenym pokoju chlopców z dziewczynami, zrozumiane?- Masterson spojrzała na nas, wyczekując odpowiedzi.
-Taa- odpowiedzieliśmy chórem, ale jakby niezbyt entuzjastycznie.
-To ciesze się, teraz możecie rozejśc się do wyznaczonych pokoji.
Z racji tego, że przyjechaliśmy późno i byliśmy zmęczeni drogą, dzisiaj nic właściwie nie robiliśmy i szybko polożyliśmy się spać.
*
Obudziły mnie krzyki dziewczyn- Megan i Vanessy. Otworzylam zaspane oczy i podniosłam się.
-Czego tak krzyczycie?- spytałam zaspanym głosem.
-Widziałaś jaki przystojniak mieszka w domku obok ! - powiedziala podekscytowana Megan
-Jezus, i z tego powodu przerywacie mój sen?
-Oj Miley, wstawaj, szkoda dnia. Dzisiaj mieliśmy w planach przecież obczaić to miasteczko.
-No doobra, już wstaję- podniosłam sie z wygodnego łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam ciuchy i udałam się do łazienki.
*
-Dobra, jestem gotowa do wyjścia- powiedziałam nakładając błyszczyk na usta.
-Ok, to chodźcie, spotykamy się z chłopakami na zewnątrz.
Na dworze była dosyć ciepło jak na połowe września. Chłopaki już na nas czekali, wygłupiając się. Pod domem było też kilka innych osób, przewórciłam teatalni oczami, bo wiedziałam, że to oznacza, że znowu trzeba udawać.
Podeszłyśmy do chłopaków.
-Hej skarbie- Bieber przytulił mnie i pocałował w policzek.
-Hej- sztucznie się uśmiechnęłam.
-To co, idziemy?- powiedział Rayan z bananem na twarzy.
-Jasne, a mówił ktoś Masterson, że wychodzimy, żeby potem japy nie darła.
-Mówiliśmy jej.
Tak, więc wyszliśmy zwiedzać miasteczko, a raczej prawie wioskę. Ale bylo naprawdę ladnie, dużo zieleni.
-Dzisiaj wieczorem też zrobisz mi pokaz w ręczniku? Tylko ty razem prywatny- Bieber podszedł do mnie i szepnął mi do ucha.
Już musiał mnie wkurzać i po raz setny wypomniał mi tą cholerną wpadkę. Rozejrzałam się czy nie ma nikgo z klasy i odepchnęlam go.
-Won ode mnie, zboczeńcu- krzyknęłam.
Kretyn zaczął się śmiac, a oni patrzyli na nas jak na idiotów.
-Justin co ty jej za nieprzyzwoite propozycje składasz- Megan zaczęła się śmiać, a za raz za nią pozostali.
-Ja? No co ty, ja tylko pytam czy powtórzy swój striptiz przede mną.
Ten idiota jest niemiłosiernie wkurzający ! Walnęłam go z całej siły w ramię.
-Coooo!!!???- prawie równocześnie krzyknęli.
-Nie słuchajcie tego powaleńca, wymyślił sobie coś- nie chciałam, żeby oni wiedzieli, bo zapewne mieli by z tego niezły polew.
-Noo, nie wiem czy wymyśliłem- głupio się uśmiechnął, a ja podeszłam do niego i powiedziałam po cichu żeby się zamknął.
-Dobra kochanie ty moje, oszczędze ci kolejnej siary- zaśmiał się i objął mnie od tyłu w pasie.
Miałam zamiar mu przywalić i się wyrwać, ale zauważyłam, że w naszą stronę idzie Kelly i Madison- dziewczyny z klasy. Jak na złość podeszły do nas.
-Hej, gdzie się wybieracie?- zagadnęły. Lubie je, ale akrat teraz jedyne na co miałam ochotę to przywalenie Bieberowi.
-A tak chodzimy po miasteczku, a wy? - odpowiedziala Megan
-Właściwie my to samo. Emm, to wy naprawdę jestście razem?- uśmiechnęła się Kelly.
-Jak widać- próbowałam przyjąc naturalny ton głosu i zabrzmieć przekonująco.
-Trochę dziwnie was widzieć objętych, zawsze się nienawidziliście- dopowiedziała Madison
-No tak, ludzie sie zmieniają- Bieber zsunął dłonie na moje biodra. Kretyn sobie na za dużo pozwala!
-To szczęścia życzę, a my już musimy iść - uśmiechnęła się Kelly
-Dzięki, pa
-Pa
Gdy tylko dziewczyny zniknły z pola naszego zasięgu walnęłam Justina z łokcia w brzuch i wyrwałam się.
-Ty se kurwa za dużo nie pozwalaj- krzyknęłam.
-No co? Chciałem być przekonywujący- zaśmiał się.
*
Wieczorem siedzieliśmy w naszym pokoju oglądając jakiś horror. Siedzieliśmy na podłodze i polewaliśmy się nawet z najstrasznejszego momentu filmu. Film skończył sie około 21, co oznaczało, że chłopaki muszę iść już do siebei. Nam jednak nie chciało się przerywać dobrej zabawy, więc olaliśmy to co mówiła Masterson. Zaczęliśmy opowiadać sobie straszne historie, siedząc przy zgaszonym świetle.
Praktycznie każda historia zamiast nas straszyc, śmieszyła nas, ale było naprawdę fajnie. Spojrzałam na wyświetlacz komórki, wskazywał kilka minut po 22.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie spanikowani.
-Dziewczyny, to ja - usłyszeliśmy głos nauczycielki.
-I co teraz? Pewnie przyszla sprawdzić czy nikogo u nas nie ma- szepnęłam tak, żeby nie uslyszala.
-Musicie się gdzieś schować- powiedziala Megan.
Masterson znów zapukała do drzwi.
-Szybko! Rayan pod łóżko, Justin i Chris do szafy! - powiedziałam po cichu.
Ray schował się szybko pod łóżko, a dziewczyny wskoczyły pod kołdrę.
-Chris! - krzyknęłam, gdy zobaczylam, że zajął moje łóżko i okrył się cały kołdrą.
Nie miałam czasu, bo nauczycielka właśnie otwirała drzwi zapasowym kluczem. Nagle Justin wziął mnie za ręke i wciągnąl do szafy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
aww <3 kocham twojego blogaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
OdpowiedzUsuń<33
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNie no muszę przyznać, że 2 powyższe komentarze mnie po prostu rozwaliły hahahaXD Rozdział jest cudowny i zakończenie jak zwykle sprawiło, że jestem mega podjaranaXD
OdpowiedzUsuń