wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 2.


Szybkim krokiem szłam w kierunki gabinetu dyrektora. Ciśnienie miałam podniesione do granic możliwości. Świetnie. Pierwszy dzień, a ja już jestem wysłana do dyrektora.
-Miley, czekaj.- usłyszałam za sobą głos Biebera. Dobiegł do mnie, cały czas idiotycznie się śmiejąc.
-Widziałaś jej minę?- mówił, prawie dławiąc się śmiechem.
-No i co cię tak bawi? Pierwszy dzień a my już mamy zaliczony dywanik.
-Weź to olej, dyrektor wygłosi swój monolog, walnie kazaniem i tyle. Przynajmniej było zabawnie.- wzruszył ramionami.
-Idź sobie lepiej kup łóżko - miałam zamiar powiedzieć to z ironią, ale rozbawienie w moim głosie mi to uniemożliwiło.
-Mówiłem już, że na tobie leży się wygodniej.
W tym momencie oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Gdy byliśmy już pod drzwiami gabinetu dyrektora, ogarnęliśmy się trochę i powstrzymaliśmy napady śmiechu. Weszliśmy do środka.
-Carsen i Bieber, kogo innego mogłem się spodziewać - Macken (dyrektor) spojrzał na nas zza biurka.
Ja i Justin byliśmy częstymi "gośćmi" w jego gabinecie, czasami osobno, ale częściej razem.
-Co tym razem zrobiliście?- mówił, nawet nie podnosząc wzroku znad papierów.
-Właściwie to nic - powiedziałam i wygodnie rozłożyłam się na fotelu.
-A to "nic", czyli?
-Naprawdę nic nie zrobiliśmy. Nie nasza wina, że pani Masterson ma nieprzyzwoite myśli. - Justin z trudem opanowywał śmiech, co udzieliło się również mi. Próbowałam powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.
-Słucham?- Macken prawie zakrztusił się kawą.
-No bo to było tak.- wzięłam głęboki oddech i zaczęłam tłumaczyć. - Byliśmy z Justinem w klasie no i się trochę pokłóciliśmy. Wtedy ten krety.. to znaczy Justin mnie przewrócił i usiadł się na mnie i....- nie zdążyłam dokończyć, bo dyrektor spojrzal na Justina jak na idiotę.
-Justin ..dlaczego usiadłeś na Miley? - spytał tak poważnym tonem głosu, że nie umiałam powstrzymać się od parsknięcia śmiechem.
Spojrzałam na Biebera i widziałam jak próbuje zachować poważny wyraz twarzy.
-Pan też zaczyna? Usiadłem na niej żeby ją wkurzyć.
-Na pewno? -Macken spojrzał na nas, próbując dowiedzieć się prawdy.
-Pan myśli, że mogłabym dobrowolnie znajdować się tak blisko Biebera? Już wtedy brało mnie na wymioty - powiedziałam całkowicie obojętnie.
-Coś mi się wydaję, że jednak ci się podobało - szepnął Biebs śmiejąc się pod nosem.
-Coś mi się wydaję, że zaraz dostaniesz po mordzie - odpowiedziałam i uśmiechnęłam sie ironicznie.
-Dosyć tego. Nieważne co robiliście, musicie dostać karę.
-Co?- krzyknęliśmy praktycznie równocześnie.
-To co słyszeliście. Oboje przez tydzień będziecie siedzieć w kozie.
-Cudownie- powiedziałam z ironią i opadłam wkurzona na fotel.
-A teraz możecie odejść.
Wzięłam swoją torbę i otworzyłam drzwi.
-A potrzeby seksualne załatwiajcie poza szkołą - powiedziała dyrektor na odchodnym.
-Zapamiętam- krzyknął Bieber i trzasnął drzwiami. Wychodząc wpadłam wprost na Jasmine.
-Uważaj jak chodzisz- warknęłam maksymalnie wkurzona i odepchnęłam ja, przechodząc obok.
-Aaaa Justin! - pustak uwiesił się mu na szyję.
Przewróciłam teatralnie oczami i szybkim krokiem odeszłam. Oglądanie ich miziana się było ostatnią rzeczą, na jaką miałam teraz ochotę. Schowałam do szafki książki i zamknęłam z impetem szafkę.
-Znowu zaliczyliście dywanik? - podszedł do mnie Chris i uśmiechnął się.
-Taaa , normalka- odpowiedziałam z uśmiechem.Szliśmy w kierunku wyjścia ze szkoły.
-A gdzie Jus?
-Przypuszczam, że liże się z Jasmine- stwierdziłam ironicznie i zaczesałam włosy za ucho.
-Aaa to nie czekam na niego, nie ma sensu.Wracaliśmy razem do domu.
-Jak długo macie zamiar jeszcze ciągnąć tą wojnę?
-Dobrze wiesz, że się nienawidzimy. Irytuje mnie jego zachowanie i nie zmienie co do niego zdania. Już przyzwycziłam się, że on jest częścią naszej paczki, ale nie oczekujcie ode mnie, że będe dla niego miła.
-Nie możecie zacząć po prostu normalnie ze sobą rozmawiać?
-To chyba raczej niemożliwe.
-Ok, skończmy ten temat. Wpadnij dzisiaj do mnie. Będzie cała nasza paczka. Włączymy muzykę, zamówimy pizzę i pogramy w coś.
-Jasne, o której?
-19?
-Ok. Przyjdę.
Akurat doszliśmy do mojego domu, więc pożegnaliśmy się i odeszłam. W domu rozebrałam się i poszłam do kuchni.
-Co na obiad? - spytałam mamy, robiącej coś w kuchni.
-Lazania, zaraz będzie. Jeszcze 5 minut
-Ehem, ok. W tym czasie włączyłam sobie w salonie telewizor i oglądałam jakiś program.
Po obiedzie poszłam odrobić lekcję, aby wieczorem mieć wolne i iść do Chrisa. Mogliby w pierwszy dzień nas trochę oszczędzić, ale nie, bo po co? Lepiej zadać masę zadań, bo w końcu to nie oni siedzą i rozwiązują te idiotyczne zadania. Siedziałam wkurzona, próbując rozwiązać zadanie z fizyki. Zadania i nauka zabrały mi 2 godziny. Zegarek wskazywał kilka minut po 18. Spakowałam się na jutro i zabrałam się za przygotowywanie do wyjścia. Przebrałam bluzkę i poprawiłam make-up. Zeszłam na dół.
-Idziesz na randkę ? - spytał tata, gdy usiadłam w salonie na kanapie.
-Tato, nie żartuj, kto by ją zechciał - wtrącił się Alex. Rzuciłam w niego poduszką .
-Nie, wychodzę do Christiana, będzie cała nasza paczka.
-Aha. Tylko nie wracaj późno, pamiętaj, że jutro szkoła.
-No, niestety.
Ubrałam buty i bluzę, po czym oznajmiłam rodzicom. że wychodzę.
*
-Siema Mils - Chris wpuścił mnie do domu
-Hej - uśmiechnęłam się
W pokoju siedzieli już wszyscy, tocząc jakąś rozmowę .
Przywitałam się ze wszystkimi. No oczywiście oprócz Biebera. Z głośników leciała muzyka.
-Twoich rodziców nie ma? - zwróciłam się do Christiana.
-Nie, wrócą późno- odpowiedział i zrobił łyk coca-coli.
Zamówiliśmy pizzę i oglądaliśmy jakiś film. Gdy senas dobiegł końca Rayan wyłączył dvd i biorąc do ręki pustą butelkę spytał.
-Gramy w butelkę?
-Na prawda czy wyzwanie? - dopytałam, zastanawiając się czy to dobry pomysł.
-Mhm- odpowiedział. Spojrzeliśmy wszyscy na siebie wzajemnie.
-Noo, niech będzie - powiedziała Van. Rayan uśmiechnął się i położył butelkę na podłogę, a my zaraz się do niego dosiedliśmy.
-Kto zaczyna?- spytałam, biorąc do ust żelka.
-Ja- Rayan zakręcił butelką, która już po chwili zatrzymała się na Christianie.
-Prawda czy wyzwanie ?
-Prawda.
-W takim razie ...czy kiedykolwiek pomyślałeś o tym, żeby chodzić z którąś z dziewczyn? Mam na myśli Mils, Van i Meg.
Widziałam jak Chris spłonął rumieńcem.
-No odpowiedz - śmiejąc się dopingował go Justin.
-No...ee, możliwie- powiedział niepewnie.
-Dobra, dobra teraz ja kręcę. - wziął butelkę i zakręcił nią. Zatrzymała się na Bieberze.
-Prawda czy wyzwanie ?
-Wyzwanie- po chwili namyłsu odpowiedział Biebs.
-Hmmm.... już wiem. Pocałuj Miley - Chris uśmiechnął się cwanie. Zakrztusiłam się napojem, który piłam. Spojrzałam na Chrisa wzrokiem, który mógłby zabić, gdyby tylko się dało.
-Co? Mam całować to coś? - krzyknął Bieber oburzony.
-Myślisz, że dla mnie myśl całowania się z tobą nie przyprawia o mdłości? - odcięłam się.
-Nie ma zmieniania wyzwań. Musisz je zrobić - powiedziała Vanessa.
Dałabym sobie ręke uciąć, że wszyscy oprócz mnie i Biebera mają niezły ubaw i zrobili to celowo.
-Dobra, ale zwykły buziak w usta i tyle - powiedział Justin.
-To żaden pocałunek. 5 sekund - wtrąciła się Megan, a ja miałam ochotę ją zamordować.
-Chyba cię pogięło! - krzyknęłam oburzona. Byłam na nich wściekła.
-Tchórzycie? - Rayan spojrzał na nas drwiąco.
Popatrzyliśmy na siebie z Justinem. Nienawidzimy się, ale jedno nas łączy. Oboje nienawidzimy przegrywać .
-No dobra, niech będzie - powiedział Justin, a mnie zatkało.
-Co? - sądziłam, że nie ulegnie namowom.
-No co? To tylko gra, nie chcę przez ciebie przegrać. No chyba, że ty wymiękasz- zaśmiał się cwanie.
Co jak co, ale nie mogłam dać mu satysfakcji, bo znając jego, wypominałby mi to przez następny rok.
-No chyba żartujesz? Ja na pewno nie wymiękam - powiedziałam pewna siebie.
-No to zabierajcie się do roboty - zaśmiał się Rayan.
Bieber podszedł na kolanach do mnie i usiadł przede mną.

7 komentarzy:

  1. omfg sgdfghhgjgdgdf swietny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  2. Aawwwww Świetnee <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to a najlepsze wydaje mi się że zaraz dostaniesz po mordzie :D
    KOCHAM TO

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne, dopiero teraz zaczynam czytać, ale wciąga ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. O mój Boże! Nie wierzę, że ona da mu się pocałować! Rozdział dość krótki ale genialny:)

    OdpowiedzUsuń