wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 14.


Dopiero po chwili wzięłam się w garść i przestałam stać w miejscu jak idiotka. Wzięłam z mostku bluzę, którą tam odłożyłam i udalam się w kierunku ośrodka.  Przez całą drogę myślałam o tym co powiedział Justin. Czy on coś do mnie ...nie, przecież to kompletnie niemożliwe. Od zawsze robiliśmy sobie wszystko na złość, więc dlaczego teraz miałoby się coś zmieniać?
-Mils, gdzie ty byłaś no! Wszędzie cie szukałyśmy- jak tylko weszłam do pokoju, dopadła mnie Van.
-Ehh nieważne. A coś się stało?- spytałam od niechcenia.
-Masterson robi zbiórkę, nie wiem co chce, chodź- odpowiedziala i pociągnęła mnie za ręke.
Doszłyśmy na korytarz, gdzie czekała już nauczycielka i pozostali.
-Wszyscy dotarli?- zwróciła się do nas.
-Chyba tak- ktoś odpowiedział, nawet nie wiem kto i mało mnie to interesowało.
Rozejrzałam się i zobaczyłam Biebera, stał pod ścianą z rękami w kieszeniach. Też na mnie spojrzał, widzialam w jego spojrzeniu złość. Tak, złość. Byl  na mnie zły. Chociaż sama nie wiem dlaczego. Odwróciłam więc wzrok i znów patrzyłam na nauczycielkę.
-Słuchajcie, z racji tego, że te 2 noce byliście grzeczni i obyło się bez kłopotow, to mam dla was niespodzianke- zaczęła, a wszyscy od razu się ożywili.
-Pozwolę wam dzisiaj zoorganizować jakąc imprezę, jest tutaj dosyć duża sala, jest wieża, wy na pewno macie jakieś płyty, więc nie widzę problemu- uśmiechnęła się, co było do niej kompletnie nie podobne.
We wszystkicg od razy wszedł entuzjazm. Zrobił się szum, a każdy komentował to co powiedziała nauczycielka.
Znów spojrzałam na Justina, stał jeszcze pod ścianą, wgapiając się w jeden punkt. Sama nie potrafiłam rozszyfrować, o co mu tak naprawdę chodzi. Całuje mnie, jest wredny a na końcu obraża się, gdy mówi mu, że nic do niego nie czuję. Kompletnie go nie rozumiem.
Chciałam do niego podejść, ale w tym momencie podeszły do mnie dziewczyny.
-Miley, chodź do pokoju, wybierzemy jakieś ciuchy na imprezę- Megan pociągnęłam mnie za ręke.
Eh, no trudno. Porozmawiam z nim kiedy indziej. Poszłysmy do góry, do swojego pokoju, gdzie wyrzuciłyśmy wszystkie swoje ciuchy, zastanawiając się, co na siebie włożymy.
Impreza miała zacząć się o 20 i trwać do 23. To i tak dobrze, jak na Masterson. Spodziewałam się tego, że będzie nam kazała się zbierać do pokoi już o 21. Malowałam rzęsy przy lusterku, gdy nagle ktoś zapukał do naszego pokoju.
-Proszę- krzyknęła Vanessa nakładająć blyszczyk.
Odwrócilam się i zobaczyłam, że naszymi "gośćmi' są Chris, Rayan i ...Justin. Odruchowo spojrzałam w jego stronę, co spowodowalo, że nasze spojrzenia się spotkaly. Teraz w jego oczach widziałam mniej złości, a więcej ...sama nie wiem, smutku?
Niechętnie wróciłam do czynności, którą przerwałam.
-To co laski, gotowe?- Christian wygodnie rozłożył się na łóżku, układając ręce pod głowę.
-Jeszcze 10 minut i możemy schodzić- Meg uśmiechnęła się i założyła kolczyki. Przez cały czas, czułam na sobie wzrok Biebera.
*
-Noo, całkiem nieźle- powiedział Rayan, gdy weszliśmy na salę, przygotowaną na imprezę.
-I całkiem dobra muza- rzuciła Meg, poruszając się w rytm muzyki.
Przez tą całą sytuację, nie potrafilam skupic się na niczym innym, jak na napiętej sytuacji między mną, a Bieberem.
-Wiecie co, ja pójdę sie czegoś napić- powiedzialam w miarę głośno, aby przekrzyczeć głośną muzykę.
-Jasne
Przecisnęłam się przez tłum i podeszłam do stolika z napojami. Nalałam sobie do szklanki soku pomarańczowego i oparłam się, trzymając w ręce kubek. Po chwili poczułam czyjeśc ręce na moich biodrach. Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam Justina.
-Pójdziemy w jakieś cichsze miejsce? Chcę porozmawiać- powiedział mi do ucha.
-Emm, no ok- odpowiedziałam i poszłam przodem, przeciskając sie przez tłum. Justin szedł cały czas za mną. Wyszłam na zewnątrz ośrodka i stanęłam w miejscu.
-No więc?- zwrócilam się do Justina.
-Może się przjedźmy co? Na spokojnie pogadamy - odpowiedział z rękami w kieszeniach.
-Niech będzie.
Szliśmy obok siebie ścieżką, na początku w milczeniu. Ciszę przerwał Bieber.
-Słuchaj Miley, jesteś trudna. Nie umiem cię rozgryźć, więc proszę cię powiedz mi po prostu o co tobie tak właściwie chodzi?
-Jak to mi? To ja nie umiem zrozumieć ciebie! Najpierw mnie całujesz, a potem znów jesteś chamski.
-A co, chciałaś, żeby oni się czegoś domyślili?
W zasadzie to mial rację, przeciez nie mogliśmy powiedzieć im o pocałunku.
-No wlaśnie- dokończył, jakby wiedzial co właśnie pomyślalam.
-Będe wdzięczna, jeśli teraz to ty mi powiesz, czy ten pocałunek cokolwiek dla ciebie znaczył?- spojrzałam na niego.
Przez chwilę nic nie odpowiedział, wziął jakby głęboki oddech.
-Mils, nie wiem. Sam nie wiem. To był impuls, i to nie pierwszy raz coś takiego się wydarzyło między nami. Wiem, że sie kłócimy, ale od pownego czasu, coś si zmieniło. Patrzę na ciebie i ... mam ochotę cię pocałować- dokończył już bardzo cicho.
Dosłownie mnie zamurowało, czy on właśnie w pewien sposób powiedział, że mu się podobam? Przeciez to niemożliwe.
W tym momencie doszliśmy do malutkiej plaży przy rzece. Usiedliśmy na piasku i przez chwilę znów milczeliśmy. Nie wiedzialam co mam powiedzieć, nie widziałam co czuję.
-Justin ...ja sama nie wiem. Nie wiem dlaczego, ale nie żywę do ciebie już takiej nienawiści jak kiedyś. Zawsze przeszkadzało mi twoje towarzystwo, a teraz ...a teraz go potrzebuję.
-Myślisz, że moglibyśmy spróbować?- kompletnie wybił mnie z tropu.
-A co z naszymi przyjaciółmi? Oni nie mogą się o tym dowiedzieć.
-Wiem, ale ...może moglibyśmy spotykać się potajemnie
-Tak myślisz?
-Chyba tak ...
Nie umiem uwierzyć w to co się dzieję, czy my właśnie ...chcemy ze sobą być? Spojrzeliśmy sobie w oczy i powoli zacząliśmy się do siebie zbliżać. Juz po chwili poczułam jego ciepłe wargi na swoich. Musnął moje usta, rozchylając je.
Nagle poczułam piasek wsypywany mi pod spodnie. Odskoczyłam jak oparzona.
-Aaaa Bieber- krzyknęłam śmiejąc się.
-Oj no, nie umiałem się oprzeć- mowił zwijając się ze śmiechu.
Uśmmiechnęłam się i pochlapałam go wodą z rzeki.
-I co ? Takie to zabawne?
-Nawet bardzo- w tym momencie się podniósł i zaczął mnie gonić. Uciekałam, próbując nie przewrócić się na piasku. W końcu Justin złapał mnie w pasie.
-I co teraz cwaniaro?- zaśmiał się
-No puuść mnie- próbowałam się wyrwać śmiejąc się. W tym momencie upadliśmy na piasek oboje. On pierwszy, a ja na niego. Uśmiechaliśmy się przez chwilę, ale nagle oboje zaniemówiliśmy. Patrzyliśmy sobie w oczy, a po chwili pocałowaliśmy się.
Jego dłonie powędrowały na moją talię, a ja położyłam ręce na jego torsie. Nie mam pojęcia co ja w tej chwili robię, ale wiem, że to szaleństwo. Ale przecież...ja lubię szaleństwo.

5 komentarzy:

  1. Aww <3 jak słodko :* w końcu zrozumieli, że są sobie przeznaczeni :D

    OdpowiedzUsuń
  2. havgegjfzvtvfvsfjug <3 cudne to jest <3 <3 <3 <3 <3 <3 !!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. mnsafjhdfnashd <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest przeurocze i przesłodkie, ale z umiarem:)))

    OdpowiedzUsuń