wtorek, 31 lipca 2012
Rozdział 11.
Pierwszy dzień za mną. Jedenym plusem tego całego idiotyzmu jest to, że mam teraz niesamowitą szasnę na utarcie nosa Jasmine. Jak tylko przypomnę sobie jej minę na nasz widok chcę mi się śmiać. Z Bieberem to samo. . Justin był słodki, kiedy się złościł, a nie mógł nic zrobić. Eeej, zaraz, co ja powiedziałam?! Jak mogłam użyć w jednym zdaniu słowa "słodki" i "Justin"? Cofnij! Tak, więc na czym skoczyłam? A tak, Jasmine ma to na co zasłużyła i dobrze tak Bieberowi. Oh jakie to smutne, plastik numer jeden w szkole, więcej się z nim nie umówi. Chyba tego nie przeżyję. Czy uważacie, że jestem wredna?
Zastanawia mnie jedno. Czy ten pieprzony budzik, zawsze musi dzwonić tak wcześnie? Dzisiaj chociaż na 9. Mam wrażenie, jakbym spała 5 minut. Wygrzebałam się z wygodnego łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, umyłam zęby i rozczesałam mokre włosy. Dopiero teraz uświadomilam sobie, że nie wzięłam ze sobą ciuchów. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki, udając się do pokoju. Przewaliłam całą szafę w poszukiwaniu moich fioletowych rurek, ale za cholerę nie umiałam ich znaleźć. Wyszłam z pokoju, z zamiarem zejścia na dół i zapytania mamy, czy ich nie widziała. Na szczęście tata jest w pracy, Alex już w szkole, więc spokojnie mogę zejść w samym ręczniku.
Szybkim krokiem zeszłam na dół i udałam się do salonu.
-Mamo nie wi.... - w tym momencie zauważyłam, że mama wcale nie siedzi sama w salonie...
-Eeee...Justin ? - powiedziałam z szeroko otwartymi ustami.
Co on tu kur.. robi!? Czy ja właśnie stoję przed nim w samym ręczniku ?!
-Justin przyszedł po ciebie do szkoły, ale wcześniej bo chciał jeszcze ze mną porozamawiać. - mama powiedziała jak gdyby nigdy nic, popiją kawę.
Spojrzałam na Biebera, bezczelnie lustrował wzrokiem całe moje ciało, głupio się przy tym uśmiechając. Czułam, jak robię się cala czerwona.
-A co chciałaś? Pytałaś o coś?
-Eee...nic, już nie ważne - wydukałam i jak najprędzej opuściłam salon.
Gdy tylko znalazłam się poza zasięgiem jego wzroku, odetchnęłam z ulgą. To było chyba najbardziej upokarzające wydarzenie w moim życiu ! Pobiegłam do swojego pokoju, gdzie dopiero teraz zauważyłam, że moje rurki leżą sobie spokojnie na łóżku. Po prostu świetnie ! Czy ja muszę mieć zawsze takiego pecha ?! Moje serce waliło tak jakby zaraz miało wyskoczyć. Wzięłam cichy do ręki i powoli otworzyłam drzwi od pokoju, rozglądając się, czy aby na pewno nie czai sie gdzieś Bieber. Na szczęście bez problemowo przemknęłam się do łazienki. Oparłam się o drzwi. Miałam ochotę zostać w niej na zawszę. W normalnych okolicznościach pewnie bym go unikała przez następne 10 albo 15 lat, ale my dalej mamy udawać parę ! A do tego, on czeka w salonie. Wzięłam się w garść i ubrałam się. Wysuszłułam włosy i nałożyłam lekki makijaż, po czym wyszlam po cichu z łazienki. Pobiegłam do mojego pokoju. Wdech, wydech - powtarzałam sobie, próbując się przełamać i zejść na dół. Już sobie wyobrażam ten jego kretyński uśmieszek, jak mnie zobaczy. Jak będziemy sami zacznie mi rzucać jakieś zbereźne komentarze na temat tego incydentu a potem będzie mi to ciągle wypominał. Nieeee, dlaczego nie można tak po prostu zapaść się pod ziemię? A do tego jeszcze tak się na mnie gapił! Wolę nawet nie wiedzieć, jakie myśli chodziły mu wtedy po głowie, przecież ja byłam prawie naga! Czy ręcznik owinięty wokół ciała można nazawać ubraniem? Nie wydaję mi się.
Dobra, Miley nie możesz przesiedzieć w pokoju następnych kilku lat! A właściwie to dlaczego nie? Miley !
Ostatni raz wzięłam głęboki oddech i wyszłam z pokoju. Jak najwolniej się dało schodziłam po schodach. W duchu miałam nadzieję, że znudziło mu się czekanie i sobie poszedł. Ale niestety, gdy tylko przekroczyłam próg salonu zobaczyłam Biebera siedzącego na kanapie. Gdy tylko zobaczył, że weszłam do pokoju, od razu przerzucił swój wzrok na mnie. Albo mi się wydawało, albo perfidnie oblizał usta patrząc na mnie. Potrząsnęłam głową, nie wydawało mi się, zdecydowanie. Próbowałam nie zwracać uwagi na ten jego idiotyczny uśmieszek. Udałam się do kuchni, gdzie napiłam się jedynie szklanki wody. Odechciało mi się nawet śniadania. Spojrzałam na zegarek. Było za wcześnie żeby wychodzić już do szkoły, więc byłam zmuszona usiąśc z nimi w salonie. Miałam zamiar usiąść na fotelu- jak najdalej od Biebera, ale on oczywiście uwielbia robić mi na złóść.
-Mils, siadaj obok mnie - głupio się uśmiehnął.
Ze złości wszystko się we mnie gotowało. Odwróciłam się na pięcie i "przykleiłam" sobie uśmiech do ust. Poslusznie usiadłam na kanapie, ale oczywiście jak najdalej się dało od Justina. Tyle, że on nie dał za wygraną i przybliżył się do mnie. Miałam ochotę mu przywalić, ale mama była w pokoju.
-Miley, czemu nie powiedziałaś mi, że chodzisz z Justinem - mama uśmiechnęła się, a ja o mało nie wyplułam zawartości szklanki.
Spojrzałam na Biebera, był z siebie nader dumny. To on powiedział mojej mamie, że ze sobą chodzimy. Nie żartował z tą wojną, teraz to on się mści.
-Eeee no bo ten, tak jakoś niedawno to było i zapomniałam - starałąm się przyjąć naturalny ton głosu.
Justin objął mnie ramieniem. W tym momencie miałam ochotę go zamoardować. A do tego czułam się cholernie głupio i niezręcznie. Cały czas przypomina się jak stałam przed nim w samym ręczniku.
Oczywiście, teraz zaczął się monolog mojej mamy. Jak zwykle, przy każdym moim chłopaku. Kur... to brzmi jakby ten idiota naprawdę był moim chłopakiem. Potem kilka pytań i byliśmy "wolni". Zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. Założyłam torbę na ramię i wyszliśmy z Justinem
Gdy tylko byliśmy mniej więcej poza zasięgiem wzroku mamy, gwałtownie przyspieszyłam tak, żeby być jak najdalej od niego.
-Eeej zaczekaj - dogonił mnie.
-Wiesz co? Wyglądałaś strasznie seksownie w tym ręczniku - wymruczał mi do ucha.
Odpechnęłam go od siebie. A nie mówiłam ? Zaczęło się.
-Jesteś nienormalny, wyobrażasz sobie Bóg wie co, byłam ubrania kretynie! - dobra, wiem, że sama mówiłam, że ręcznik to żadne ubranie, ale muszę chyba mieć jakąs linię obrony, nie?
-Noooo, byłaś baardzo ubrana. Miałaś na sobie AŻ ręcznik - zaśmiał się.
-Tak, AŻ ręcznik, właśnie. Więc dla twojej wiadomości byłam ubrana. Koniec tematu.
-Niee, wcale nie. Ja mam Ci jeszcze wiele do powiedzenia. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że przyszedłem. Kto by się spodziewał, że będą czekały mnie takie widoki - rzucił akcent na "takie"
Pierwszy raz przez niego, jestem cała czerwona. To było okropnie wkurzające.
-Wiesz co? Jesteś żałosny? I co, podnieciłeś się? Stanął Ci?
-Żebyś wiedziała - uśmiechnął się szeroko.
Przewróciłam tetralnie oczami.
-To zajebiście - powiedziałam z ironią i odeszłam.
Cała nasza droga do szkoły polegała na sprzeczce. Momentami miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
W końcu doszliśmy do szkoły. Niestety to nie oznaczało dla mnie "zbawienia" , w końcu teraz znów mamy udawać idealną, kochającą się parę. Na samą myśl robi mi się niedobrze.
Przed wejściem do szkoły niechętnie złapaliśmy sie za ręce. Mimo, że to już drugi dzień naszej "miłości" ludzie w szkole dalej nie potrafią przyzywyczaić się do naszego "związku". Poszliśmy pod klasę, gdzie siedziała już cala nasza paczka , no i oczywiście pełno innych osób, które z zaciekawieniem na nas spoglądali. Przywitaliśmy się z przyjaciółmi.
Jak na "parę" przystało, musieliśmy się trochę publicznie pomigdalić. Tak już jest w tej szkole, inaczej nikt nie nie uwierzył.
Tak, więc zamiast usiąśc obok, usiadłam na kolanach Justina i objęłam go jedną ręką. Może i potrafiłabym jakoś to przeboleć gdyby nie ten cholerny, dzisiejszy poranek. Przez to, strasznie się przy Bieberze krępowałam. Udawaliśmy, że się "świetnie bawimy" przytulając się, całując i obściskując. Oczywiście były to tylko takie zwykle buziaki w policzek ! Nie miałąm zamiaru się z nim całować.
Nasze "czułości" przerwał dzwonek na lekcję. Pierwszy raz tak bardzo ucieszył mnie jego dźwięk..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
dziwie się, że to już 11 rozdział a wcale nie ma żadnych komentarzy. jak narazie blog jest naprawdę interesujący. zobaczymy co będzie dalej .. :)
OdpowiedzUsuńKocham twojego bloga!!! :)
OdpowiedzUsuńSuper! Boże, kocham tego bloga! ♥
OdpowiedzUsuńŚwieeeeeeeeetny *.* Myślę, że dziwnie wyglądam kiedy leję się do monitora, ale cholera z Twoich tekstów zawartych w blogu NIE MOGĘ !!! rozbrajają mnie hahahahah ... jesteś genialna :)
OdpowiedzUsuńOH Majli ty ślepotko
OdpowiedzUsuńNie no byłam w szoku jak Justin się pojawił w jej domu! Boski rozdział, jak zawsze;]
OdpowiedzUsuń