niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 49.

Siedziałam na parapecie w swoim pokoju, patrząc za okno. Robiłam to zawsze, kiedy miałam jakiś problem, lub coś mnie martwiło. Przyglądałam się spadającym płatkom śniegu, które dotykając ziemi stawały się kompletnie niewidoczne, wtapiając się w białą zaspę. Przyciągnęłam kolana do twarzy, opierając głowę o okno. Nie mogłam przestać myśleć o Jasmine. Zastanawiało mnie, czy obejrzała filmik. A co jeśli on nie zrobi na niej żadnego wrażenia? Mam pozwolić jej na zrobienie aborcji? Przecież to chore, to morderstwo. Mimo wszystko nie potrafiłam też, wyobrazić sobie, że za 5 miesięcy to dziecko miałoby się urodzić, a Jus miałby przejąć rolę ojca. Sytuacja mnie przerosła i bardzo dobrze o tym wiem.
Nagle usłyszałam dźwięk swojego dzwonka w komórce. Zeszłam z parapetu, podchodząc do łóżka, na którym leżał mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, jednak numer osoby, która do mnie dzwoniła, nie był zapisany w moich kontaktach. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, przykładając komórkę do ucha. 
-Słucham? - powiedziałam, czekając na jakąś reakcję z drugiej strony, której na początku nie otrzymałam. 
-Halo? - powtórzyłam, nieco zirytowana brakiem odpowiedzi. 
-Tu Jasmine - usłyszałam jej cichy, niepewny szept i zamarłam. Wzięłam głęboki oddech. - Miley ja..obejrzałam ten filmik - dodała, a jej głos drżał do tego stopnia, że miałam wrażenie, że dziewczyna zaraz się rozpłacze.
-I? - spytałam krótko, udając spokojną, chociaż w środku cała drżałam. 
-Możemy się spotkać? Proszę cię - powiedziała i załkała cicho, pociągając nosem. Zrobiło mi się jej..żal? Jakby kompletnie wypadło mi z głowy, że Jass jest moim odwiecznym wrogiem.
-Dobrze, gdzie i kiedy?
-Możesz do mnie przyjść? Kiedy tylko będziesz miała czas. 
-Za pół godziny będę, do zobaczenia - powiedziałam i rozłączyłam się, nie czekając na odpowiedź dziewczyny. Przyłożyłam telefon do ust, zakładając drugą rękę na brzuch. Przecież ona prawie płakała, niemożliwie, żeby filmik jej nie ruszył. W końcu ocknęłam się, podchodząc do szafki. Wyjęłam z nim jeansowe rurki i szybko przebrałam na nie dresy, które miałam na sobie. Rozczesałam swoje, długie włosy i poprawiłam bluzkę, po czym zabierając torebkę wyszłam z pokoju, zbiegając po schodach na dół. 
-Mamo, pożyczę na godzinę na twój samochód - krzyknęłam do mamy, znajdującej się w kuchni, z pokoju. Zabrałam z szafki kluczyki do samochodu i wyszłam do przedpokoju, wkładając czarne, wysokie botki. 
-Gdzie jedziesz? - spytała mama, stojąc w progu z kubkiem gorącej kawy w dłoni. 
-Do koleżanki - powiedziałam po chwili wahania. 
-Mhm - skinęła tylko, udając się do salonu. Cieszyłam się, że mama nie drążyła tematu, bo naprawdę nie miałam ochoty na jakiekolwiek tłumaczenie.
Włożyłam na siebie kurtkę, po czym wyszłam z domu. Byłam niesamowicie ciekawa tego, co chce powiedzieć mi Jasmine i jednocześnie bałam się tego, jaką decyzję podjęła. Włożyłam kluczyki do stacyjki i odpaliłam silnik, po czym odjechałam.
Droga do domu Jass zajęła mi około 15 minut, gdyż dziewczyna mieszkała praktycznie na drugim końcu miasta. Kiedy tylko dotarłam pod odpowiedni adres, zgasiłam silnik i położyłam obie dłonie na kierownicy. Przygryzłam wargi, coraz bardziej się denerwując. Oddychałam głęboko, starając się zebrać wszystkie racjonalne myśli do kupy.
-Miley, skup się i weź się w garść - powiedziałam sama do siebie i wyjęłam kluczyki ze stacyjki, wychodząc z samochodu.
Zamknęłam auto i schowałam klucze do kieszeni, po czym zrobiłam kilka kroków w kierunku domu dziewczyny. Czułam jak drżą mi dłonie, ale wiedziałam, że nie ma innej opcji. Ostatni raz wzięłam głęboki oddech i podeszłam do drzwi, naciskając dzwonek do drzwi. Nie musiałam długo czekać, aż ktoś otworzy. Drzwi uchyliły się, a przede mną stała Jasmine. Miała na sobie luźne spodnie i obcisłą bokserkę. Poprzednim razem, kiedy się z nią widziałam, miała na sobie luźną bluzkę, więc dopiero teraz zauważyłam nieco odznaczający się, przez cienki materiał, lekko zaokrąglony brzuch.
-Dziękuję, że przyszłaś. Wejdź - powiedziała niepewnie, przesuwając się nieco tak, żebym mogła wejść do środka. Szczerze mówiąc kompletnie jej nie poznawałam. Była zupełnie inną osobą, a przynajmniej na taką wyglądałam. Na jej twarzy nie było już śladu po tym jej cwanym uśmiechu, a oczy zawsze pełne nienawiści były teraz wręcz puste.
Posłusznie udałam się za dziewczyną do salonu i usiadłam fotelu. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy, jakby żadna z nas nie wiedziała, która i  od czego ma zacząć. W końcu Jasmine westchnęła cicho, zaczynając mówić.
-Miley, po co wysłałaś mi ten film? - zaczęła niepewnie, patrząc na mnie z politowaniem.
-Żebyś zrozumiała co takiego chcesz zrobić. To jest twoje dziecko, jak możesz chcieć je zabić? Pozbawić szansy na życie?
-To nie tak, ja po prostu...nie mogę urodzić tego dziecka - szepnęła, spuszczając głowę.
-Nie chcesz stracić swojego życia towarzyskiego? - prychnęłam z nieukrywaną ironią.
-To już naprawdę nie chodzi o to. Ty nic nie rozumiesz. - Złapała się za głowę i pokręciła nią.
-Więc mi wytłumacz! - uniosłam się, wstając z fotela i przechodząc się po pokoju.
-Nie mogę..
-Nie denerwuj mnie, błagam cię, nie denerwuj mnie - pokręciłam głową ze złością, po czym podeszłam bliżej. - Masz cholerne szczęście. Justin chce ci pomóc, chce razem z tobą wychować to dziecko. Nie zostawi ci z tym samej. Więc czego ty do cholery jeszcze chcesz? Do tego masz rodziców, którzy na pewno również ci pomogą, a ty chcesz zrobić aborcję? Dziewczyny, które są zupełnie same, decydują się urodzić, a ty mając to wszystko chcesz usunąć dziecko? Pieprzona egoistka.
-Miley, to nie tak! - uniosła się, chociaż w oczach miała łzy.
-A jak?! - krzyknęłam, mając już szczerze dosyć tego wszystkiego.
-To nie jest dziecko Justina - wyszeptała i schowała twarz w dłonie, wybuchając płaczem. W tym momencie mnie zamurowało. To wszystko zszokowało i było dla mnie niejasne do tego stopnia, że nie poczułam nawet ulgi, że to nie Jus jest ojcem.
-Co ty mówisz do cholery?
-Ja nie chciałam..-mówiła przez łzy, a ja przyłożyłam dłoń do czoła i z powrotem opadłam na fotel.
-Wytłumaczysz mi to wszystko? - spytałam nad wyraz spokojnie, co samą mnie zdziwiło.
Dziewczyna uspokoiła nieco płacz, podnosząc głowę i pociągając nosem. Otarła wierzchem dłoni mokre policzki i spojrzała na mnie, biorąc głęboki oddech.
-Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży byłam załamana. Przez głowę przelatywały mi nawet najczarniejsze myśli. Od początku wiedziałam, kto jest ojcem i wierz mi - to nie Jus nim jest. Jakieś 2 tygodnie po tej imprezie spałam z innym chłopakiem, bez zabezpieczenia..i dopiero wtedy zaczęły się wszystkie objawy.
Nagle poczułam ogarniającą mnie ulgę, czułam jakby kamień spadł mi z serca, ale w dalszym ciągu nie wiedziałam po co ona to zrobiła, więc uważnie słuchałam tego co mówiła dalej, nie przerywając jej.
-O ciąży wiem już od 3 miesięcy, kompletnie nie wiedząc co zrobić. Dopiero niedawno przypomniałam sobie o tej imprezie, pomyślałam, że to będzie dobry sposób, żeby..
-Żeby zniszczyć związek mój i Justina, wmawiając nam obojgu, że to jego dziecko, tak? - wtrąciłam, nie potrafiąc powstrzymać się od tej uwagi.
-Nie, to nie tak, ja..Miley, ja po prostu uświadomiłam sobie, że go kocham, rozumiesz? - wyszeptała i spojrzała na mnie z żalem.
W tym momencie mnie zamurowało, dosłownie. Nie potrafiłam wydusić z siebie nic racjonalnego, a w głowie panował mi istny mętlik.
-Pomyślałam, że jeśli powiem mu, że to jego dziecko, to, to nas do siebie zbliży.
-Ale przecież chciałaś usunąć dziecko. Przecież na zdrowy rozum, powinnaś chcieć tego dziecka, bo wtedy może nawet byście do siebie wrócili..
-Myślałam o tym, ale wtedy uświadomiłam sobie, że nie mogę urodzić tego dziecka. Przecież Justin zażądałby badań DNA, a wtedy dowiedziałby się, że to nie on jest ojcem..i by mnie zostawił. Chciałam wmówić mu, że to jego dziecko, poprosić go o pomoc w aborcji i zbliżyć się do niego, spędzając z nim w ten sposób coraz więcej czasu. Wszystko było idealnie zaplanowane..dopóki nie pokazałaś mi tego filmiku, który wszystko zrujnował.
Słuchałam tego, co ona do mnie mówi, ale nie potrafiłam logicznie tego przeanalizować. Miałam mętlik w głowie.
-Przepraszam - dodała i ponownie schowała twarz w dłonie, wybuchając płaczem. 
Nie wiedziałam co zrobić, jak zareagować, co powiedzieć. Z jednej strony byłam na nią wściekła, przecież w ten sposób rozbiłaby mój związek z Justinem, ale z drugiej potrafiłam ją w pewnym stopniu zrozumieć i było mi jej szkoda. Sama nie wiem dlaczego, ale podeszłam do Jasmine i ją ...przytuliłam. To był impuls, po prostu. Powinnam być teraz wściekła, zacząć na nią wrzeszczeć i ją zwyzywać, ale nie potrafiłam.
-Twoi rodzice wiedzą? - spytałam, cały czas ją przytulając.
-Tak...- szepnęła.
-I co oni na to?
-Na początku tylko krzyczeli, ale później w końcu, kiedy trochę się uspokoili, powiedzieli, że mi pomogą.
-No widzisz? To świetnie.
-Tak świetnie - powiedziała, chociaż wiedziałam, że nie mówi tego szczerze.
-Jass..ty porozmawiasz z Justinem, czy ja mam to zrobić?- spytałam niepewnie. Ta rozmowa była nieunikniona.
-Ja..nie chcę się z nim spotykać. Możesz sama mu to powiedzieć? Proszę - spojrzała na mnie prosząco.
-Jasne - odpowiedziałam, po czym zapadła cisza. Obie chyba myślałyśmy o tym samym. Szczerze mówiąc nigdy nie pomyślałabym, że ona się w nim zakochała, tak "naprawdę".
-Jeszcze raz przepraszam za to, co chciałam zrobić.
-Zapomnijmy o tym - szepnęłam.
-Dziękuję..i dziękuję za to, że pokazałaś mi ten filmik. Urodzę to dziecko i sama je wychowam z pomocą rodziców.
-Nie masz za co mi dziękować. Nie pozwoliłabym ci usunąć tego dziecka. Zobaczysz, wszystko się ułoży, a to dziecko stanie się dla ciebie najważniejszą osobą na świece, uwierz mi.
-Dlaczego jesteś dla mnie miła? Przecież zrobiłam ci tyle świństw i chciałam rozbić twój związek.
-Nie wiem, może jestem wariatką - powiedziałam i obie cicho się zaśmiałyśmy. - Ale wiem, że szczerze żałujesz i nie mam zamiaru chować urazy.
-Dziękuję - przytuliła mnie.
Pomyślelibyście, że kiedykolwiek pogodzę się z dziewczyną, która jest moim wrogiem od niepamiętnych czasów? Bo dla mnie, szczerze mówiąc, to najdziwniejsza rzecz, która wydarzyła się w moim życiu w ostatnim czasie.
<piosenka>
Pełna pozytywnych emocji, dosłownie nabuzowana energią wysiadłam z samochodu, jednym ruchem ręki zamykając go i chowając kluczyki do kieszeni. Z uśmiechem na ustach, podeszłam do drzwi i zapukałam do nich, nie mogąc ustać w miejscu, gdyż miałam ochotę dosłownie zacząć skakać z radości. Kiedy tylko drzwi się uchyliły, zobaczyłam właśnie tą osobę, którą tak bardzo chciałam teraz zobaczyć.
-Miley? Coś się stało? - spytał Justin lekko się uśmiechając.
Spojrzałam na niego i tak po prostu, dosłownie rzuciłam mu się w ramiona, przytulając go najmocniej jak potrafiłam. Chłopak w żadnym wypadku nie protestował, wręcz przeciwnie. Mocno wtulił mnie w siebie. W końcu lekko się od niego odsunęłam. Weszliśmy trochę głębiej do domu, znajdując się w salonie.
-Wiesz, to było bardzo miłe przywitanie, ale czym spowodowane? - spytał, uśmiechając się.
-Jasmine nie jest w ciąży z tobą. Przyznała mi się. To nie twoje dziecko, ale i tak zdecydowała się je urodzić - powiedziałam i czekałam na jego reakcję.
-Jesteś pewna?
-Tak, sama mi to powiedziała.
Przez chwilę po prostu staliśmy w takim milczeniu, a żadne z nas nie odezwało się nawet słowem. Czekałam na jego reakcje, patrząc na niego uważnie.
-To znaczy, że..- zaczął, a kąciki jego ust delikatnie uniosły się ku górze.
-To znaczy, że raz na zawsze kończymy temat Jasmine i teraz możemy cieszyć się sobą nawzajem do woli - dokończyłam za niego i uśmiechnęłam się szeroko, co on momentalnie odwzajemnił.
-To cudownie - powiedział głośno i dosłownie porwał mnie na ręce, podnosząc do góry i obkręcając.
Zaczęłam głośno się śmiać, a radość dosłownie roznosiła mnie od środka. Po chwili chłopak opuść mnie lekko na ziemię i cały czas się uśmiechając, ujął moją twarz dłońmi, po czym delikatnie pocałował. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak dawno nie czułam już w brzuchu tych przyjemnych motylków, a moje serce nie przyspieszało do tego stopnia. Ta cała sytuacja w pewien sposób oddalała nas od siebie, ale to koniec. Koniec problemów, teraz będziemy mogli cieszyć się sobą do woli.
Oboje uśmiechaliśmy się przez pocałunek, bo oboje wiedzieliśmy, że teraz już nikt nie stanie nam na drodze. W końcu lekko się od siebie odsunęliśmy, mimo to, wciąż stykając się czołami.
-Wiesz, że cię kocham?- szepnął, uśmiechając się.
-Wiem, a ty wiesz, że ja ciebie też? - oboje cicho się zaśmialiśmy, ponownie łącząc się w pocałunku.
*
-To co robimy na sylwestra? - spytałam leżąc na kanapie, a dokładniej na kolanach Justina. Siedzieliśmy całą naszą szóstką u Rayana, obmyślając plany na sylwestra, który w końcu będzie już za 4 dni.
-W zasadzie to mamy do wyboru zrobić imprezę u któregoś z nas, lub poszukać na internecie informacji o jakichś sylwestrowych imprezach w mieście, lub okolicach - powiedziała Megan oparta o ramię Rayana. Wspominałam już, że ta dwójka wygląda razem cholernie słodko?
-Może poszukajmy jakichś imprez, co? Najlepiej, żeby to było coś nowego, nie jakiś zwykły klub, tylko coś oryginalnego - powiedział Jus, bawiąc się moimi włosami.
-Poczekajcie, przeszukam internet - odrzekł Rayan, biorąc na kolana laptopa i czegoś w nim szukając.
Co chwilę patrzyliśmy na siebie z Justinem i parskaliśmy śmiechem. W zasadzie bez powodu, tak po prostu. Chłopak nachylił się nade mną, dając mi buziaka w usta.
-Ej słuchajcie tego, brzmi świetnie - powiedział po chwili Rayan. - Całonocna impreza na starym zamku z wyjściem na duży taras. O północy pokaz fajerwerków, szampan wliczony w koszt wstępu, no i pokoje do wynajęcia.
-Brzmi świetnie, ale zapewne nie ma już wolnych pokoi, a ten zamek zapewne jest za miastem, więc nie ma opcji, żebyśmy nad ranem wracali samochodem do miasta, biorąc pod uwagę fakt, że nikt z nas nie będzie do końca trzeźwy, bo będziemy po szampanie - powiedziałam nieco pesymistycznie, ale takie były realia.
-Racja, ale czekajcie jest numer kontaktowy, zadzwonię, zapytam i wszystkiego się dowiemy - wzruszył ramionami chłopak i wyjął komórkę.
Wszyscy w skupieniu czekaliśmy na to, czego dowie się Rayan. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że jednak uda nam się jeszcze tam dostać, bo pomysł był naprawdę dobry.
-Tak, ja w sprawie imprezy sylwestrowej. Chciałem zapytać, czy byłaby jeszcze możliwość zamówienia miejsc. Tak, wolne pokoje. Mhm. O, naprawdę? To świetnie, czyli do pojutrze, tak? Dziękuję bardzo, do widzenia.
W końcu chłopak rozłączył się, a my od razu spojrzeliśmy na niego, będąc ciekawym jaka jest odpowiedź.
-W ostatniej chwili kilka osób zrezygnowało i zwolniły się trzy pokoje, tyle, że do pojutrze trzeba wpłacić kasę za pokoje, bo za wstęp płaci się przy wejściu.
-No to mamy farta - uśmiechnęła się Van. - A ilu osobowe te pokoje? - dodała.
-Dwuosobowe.
Spojrzeliśmy na siebie z Justinem jak na zawołanie.
-To jak byśmy się podzielili? - podrapał się po głowie Jus, patrząc znacząco na Rayana i Megan.
-Ja i Justin, Meg i Rayan, ale Vanessa i Chris przecież nie będą w jednym pokoju - dodałam niepewnie, chociaż szczerze mówiąc nieco mnie to bawiło.
-Właśnie, o tym nie pomyśleliśmy - przytaknęła mi Meg.
-Nie no, przecież to żaden problem, żebym zajęła ten pokój z Chrisem. W końcu to nic takiego - uśmiechnęła się blado Van.
-Właśnie, Vanessa ma rację - przytaknął jej Christian.
Miałam wrażenie, że zaraz wszyscy na raz wybuchniemy śmiechem. I nie myliłam się. Po dosłownie dziesięciu sekundach, wszyscy jak na zawołanie zaczęliśmy się śmiać.
-Doobra, czyli po problemie - powiedziałam przez śmiech.
Ten sylwester zapowiada się baardzo ciekawie, dam sobie rękę uciąć, że będzie się dziać.
__________________________________________________________________
Hej<33
Na wstępie bardzo, bardzo, bardzo wam dziękuję za te 30 komentarzy <3 Mam najlepsze czytelniczki ever!
Jak widzicie w końcu wyjaśniła się sprawa z Jasmine i chyba wszystkie jesteście zadowolone, że to nie Jus jest ojcem dziecka, jak zresztą miałam zaplanowane od początku :) Kolejna sprawa to sylwester. Można powiedzieć, że ten rozdział będzie trochę specjalny, bo w końcu 50!
Dacie wiarę, że dobrnęłam do pięćdziesiątego rozdziału?! To niesamowite, że cały czas za mnę jesteście, dziękuję;*
To chyba tyle i do następnego;* <3

26 komentarzy:

  1. My jesteśmy najlepszymi czytelniczkami, a Ty jesteś najlepszą autorką ever i forever.
    KOCHAM CIĘ <3
    A rozdział ZAJEBIASZCZY, ale jeśli chodzi o Ciebie to przecież nie nowość. Tak samo jak Miley nie spodziweałam się tego,że ona się pogodzi z Jasmine (!). Dziwne. A jak ona powiedziała ,że kocha go tak na serio to serce mi prawie stanęło. Totalny szok, bałam się, że przez to Jasmine może Miley coś zrobić czy coś w tym stylu może się stać to w końcu odwieczni wrogowie; nieobliczalni, fałszywi, nienawidzący się.
    Wiedziałam ,że to się skończy tym ,że się okaże ,że to nie jego dziecko. Oczywiście nie mogłam przewidzieć tego co ją do tego skłoniło - to mnie naprawdę zszokowało- ale patrząc na to ,że Miley i Justin nie pozwoliliby na aborcję (i dobrze), a Jass też człowiek i ma serce więc po zobaczeniu filmiku na pewno ludzkie uczucia wziełyby nad nią górę. A gdyby ona urodziłaby dziecko Jus'a to co by było dalej ? Bo ja nie mam wgl pomysłu.
    Ok, to jest to co było, a teraz o tym co będzie, bo ja sie juz nie moge doczekać następnego ,50 już rozdziału. A mówiłas,że nie dasz rady ,że skończysz na 30,40, ale Ci się udało i tak trzymaj !!!!
    Powodzenia z 50 rozdziałem !!!!
    KOCHAM I POZDRAWIAM ;****
    ME

    OdpowiedzUsuń
  2. może jako że ten rozdział 50 to dodasz go szybciej? ;d taki bonus, haha. ogólnie rozdział bardzo bardzo mi się podoba. cieszę się, że Jasmine nie jest z nim ciązy I SIE PRZYZNALA. mam nadzieje, ze na tym sylwestrze zdarzy się coś co mnie kompletnie zaskoczy pozytywnie, oczywiscie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj siadłam i CAŁY dzień czytałam twojego bloga od pierwszego rozdziału i jedyne co mogę o nim powiedzieć to: ZAJEBIOZA!!!! Naprawdę, podziwiam cię że napisałaś już tyle rozdziałów i nadal dalej je piszesz!!! Mam nadzieję że będzie ich jeszcze dużo ponieważ naprawdę masz talent!!
    ~Kasia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie, że to się rozwiązało, wyczuwam dłuuugi rozdział i pierwszy raz Miley i Justina ;D mvahahaha, zobaczymy co tam wymyślisz ;p Czekam niecierpliwie ;) -Gosia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. BOSKIIII:D:D:D:D JUHUUUUU Jasmine nie jest z Justinem w ciąży;p;p juhuuu;. na 50 liczę na zajebiaszczy rozdziałxd chocaiaż zawsze są zajebist;) Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. ZAJEBISTYYYYYYYY!!!!!!!!!:D:D dobrze że Jasmine sie przyznała ! :D. nie mogę się doczekać imprezy sylwestrowej ! <3/
    imaginary13

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha Chciałam napisać to coGosia Że 50 rozdzial bedzie wyjatkowy bo perwszy razmiley i juzstina sylwester , wspolny pokoj . XD rozdizal naprawde fajny , milo ze wszystko sie wyjasnilo ; )
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak zawsze super<333 Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie:)http://all-around-the-worldjb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. ojej *.* nie mogę się doczekać 50 rozdziału ;3 cieszę się, że sprawa Jasmine się wyjaśniła..^^ do następnego ;*

    http://logicoftheheartisabsurd.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. cieszę się, że cała sprawa się wyjaśniła i to Justin nie jest ojcem no i, że nie dokona aborcji. Świetnie to aplanowałaś i nie mogę doczekać się 50 rozdziału. Będzie zapewne świetny tak jak i z resztą każdy. ;*
    swag.

    OdpowiedzUsuń
  11. podoba mi się . : ))
    cieszę się że Jasmine nie jest w ciąży z Justinem .
    Czeeekam na 5o roozdział . < 3
    carmelova

    OdpowiedzUsuń
  12. A teraz w sylwestra mamy się spodziewać gorącego i dzikiego seksu? hahahah żartuje pojebało mnie po prostu :D spędziłam cały dzień na czytaniu twojego bloga i nie żałuję.
    Linexe

    OdpowiedzUsuń
  13. WOOOOOOOOOOOOW . X DD Haha żartuje nie no nie wiem co się ze mną dzieje , ale miałam zły humorek ,a teraz przeczytałam te ostatnie rozdziały i już mam o wiele lepszy , a najbardziej to chyba poprawiła mi go ta twoja końcówka tego rozdziału . X D
    Kurde no ja nie wiem zazdroszczę ci tego talentu do tak boskiego pisania , ja pisze bloga bo lubie , ale chyba nie umiem . ; / A twój jest taki wspaniały , że chce się go czytać i czytać . : D .
    A ten rozdział jest boski , no ale jak każdy . nie moge się już doczekać NN i tego sylwestra . ^ . ^ X DD
    Czekam i Kosiam twegom Blogaa

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale super !!!!! Dobrze że się wszystko ułożyło i wyjaśniło !!! teraz tylko czekac na sylwestra :D:D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział, bardzo mi się podoba, fajnie, że sprawa z Jassmine się wyjaśniła :). Nie mogę się doczekać tego 50 rozdziału! Jestem ciekawa co tam wymyślisz :D
    Pozdrawiam Ciebie i Wszystkie Czytelniczki bloga! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. CHciałam sobie poczytać do opowiadanie od początku bo nie czytałam od dawna i nie pamiętam o czym było, to muszę się cały czas cofać ''starszy post'' do jedynki kurwicy mozna dostac-.- jak na to ze nie za bardzo lapie o co chodzi to rozdział super. ;D Czekam na nową notke;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak zawsze wspaniały! <3 Następny chcemy! :D
    http://your-world-is-my-world-jb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. No naprawde SUPER rozdział,z każdym kolejnym rozdziałem brakuje mi słów żeby napisać cokolwiek w komentarzu!:)Jesteś świetna.

    OdpowiedzUsuń
  19. Dziewczyno to jest zajebiste, trafiłam na to przypadkiem dzisiaj i zaczęłam czytać. Przeczytałam pare rozdziałów i skapnęłam się że juz to kiedys czytalam, ale co tam zaczelam dalej i teraz zobaczylam ze przenioslas sie z onetu i bardzo dobrze sama sie rowieniz przenioslam, gdy onet zaczal szwankowac. Rozdział strasznie mnie wciagnal i czekam na 50 rozdział i mam nadzieje ze dodasz szybko ;D Mam prosbe moglabys mi pisac o nowych rozdzialach na www.dance-or-die.bloblo.pl Prosze, bo znajac mnie znowu zgubie adres tego bloga a chce go czytac i czytac i mam nadzieje ze bedziesz dluugo go pisac, a jak go skonczysz to zaczniesz kolejne i rowniez tak samo zajebiste opowiadanie. Pozdrawiam.

    OMG nigdy sie tak nie rozpisalam u nikogo;o szok haha. Pozdrawiam jeszcze raz
    <33

    OdpowiedzUsuń
  20. Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie czytałam. Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Rozdział jak każdy inny z Twojego bloga zajebisty. Czekam z niecierpliwością a kolejny :)

    @Madzienka98

    OdpowiedzUsuń
  22. Ale pozytywny rozdział :d super! kurcze przez ciebie zachciało mi się świąt i sylwestra :D:D

    OdpowiedzUsuń
  23. Suuuper rozdział! Naprawdę mi się podoba :D
    Czyta tego bloga od niedawana ale jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam! Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :)

    POZDRAWIAM- Kasia :*

    OdpowiedzUsuń
  24. Ale ekstra rozdział !!!! <3 czekam na sylwestrową noc :D:D

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajnie. Tak inaczej. ;) śmiesznie, pozytywnie, energicznie :D podoba mi się to ;)

    OdpowiedzUsuń