środa, 1 sierpnia 2012
Rozdział 45.
Chciałabym powiedzieć, że się wyspałam. Ale nie, nie wyspałam się.
Mój błogi sen, został brutalnie przerwany, kiedy poczułam na twarzy zimną wodę. Momentalnie zerwałam się z łóżka i zaczęłam piszczeć. Spojrzałam przed siebie i zauważyłam, że winowajcą jest Liam. Chłopak zwijał się ze śmiechu, trzymając w dłoni pustą już szklankę. Pierwszą złość, zastąpił uśmiech na moim ustach.
-Przecież ja cię zamorduję!- krzyknęłam, zaczynając się śmiać.
-Pff, już się boję.- prychnął z poważną miną i skrzyżował ręce, udając dumnego.
-A chcesz się przekonać?- spytałam, podchodząc do niego, a Li uniósł demonstracyjnie dłonie.
-Niee no, okej, wierzę ci na słowo.- zaśmiał się.
-Za późno.- odpowiedziałam cwanie i na moment zapanowała cisza my patrzyliśmy na siebie w skupieniu. Nagle jakby na zawołanie zaczęliśmy się śmiać. Liam wybiegł z pokoju, a ja zaczęłam go gonić.
Li, jest jak mój drugi brat. Gdyby ktoś zapytał mnie, czy go kocham, bez wahania powiedziałabym, że tak. Kocham go, jak brata. Kiedy mieliśmy po kilka lat, a ja jeździłam do wujostwa na wieś, bawiliśmy się ze sobą non stop. Owszem, nieraz się kłóciliśmy, ale to chyba nieuniknione, prawda?
Dobiegliśmy do kuchni, gdzie szybko nalałam do szklanki zimnej wody i biorąc ją do ręki, w dalszym ciągu goniłam chłopaka.
-I tak cię dorwę!- krzyczałam przez śmiech, mając zamiar wylać zawartość szklanki na Liama. W końcu udało mi się do niego dobiec i kiedy tylko byłam w odpowiednio małej odległość od chłopaka, wprost na niego, wylałam zimną wodę. W tym momencie Li, cały czas się śmiejąc podbiegł do mnie jeszcze bliżej i podniósł mnie, przerzucając sobie przez ramię. Zaczęłam piszczeć, nie przestając się śmiać.
-Jesteś nienormalny, puść mnie!- krzyknęłam i walnęłam go lekko w plecy. Liam zaczął kręcić się w kółko, a mi coraz bardziej kręciło się w głowie.
-Niee, dobra! Proszę cię, puść mnie!- powiedziałam głośno, a chłopak powoli opuścił mnie na ziemię. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Uwielbiałam się z nim wygłupiać.
-Chory człowiek.- zaśmiałam się.
-Miło mi, Liam jestem.- odpowiedział z szerokim uśmiechem na ustach, a ja z udawanym oburzeniem walnęłam go w ramię.
-Ey, a tak w ogóle to gdzie są wszyscy?- spytałam po chwili, kiedy zorientowałam się, że jesteśmy sami w domu.
-Nasi rodzice, razem z Alexem pojechali do babci i dziadka. Zapewne oznajmić im cudowną nowinę.-uśmiechnął się, co ja od razu odwzajemniam, przypominając sobie o tym, co wczoraj oznajmili nam rodzice.
-Zapewne prędko nie wrócą, ja dobrze znam te ich wypady do dziadków.- powiedziałam, a po chwili wpadłam na genialny pomysł. - Skoro mam wolną chatę zróbmy sobie dzisiaj wieczorem taką "mini imprezę". To znaczy zaproszę moich przyjaciół, obejrzymy coś, posłuchamy muzyki, pośmiejemy się. Będzie fajnie!- powiedziałam podekscytowana swoim pomysłem.
-Świetny pomysł.- Li zareagował entuzjastycznie. - A swoją drogą..fajnego masz tego chłopaka.- poruszał teatralnie brwiami, a ja prawie zakrztusiłam się sokiem, który właśnie piłam. Odstawiłam szklankę i wybuchłam śmiechem.
-Liam!- śmiejąc się, powiedziałam z udawanym wyrzutem.
-No co?! Ja tylko mówię co myślę! A on to tak stu procentowo woli dziewczyny?- spytał robiąc minę małego szczeniaczka, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Taaak!- powiedziałam przez śmiech i odstawiłam szklankę na blat, idąc w kierunku schodów.
-Ale jakbyście kiedyś zerwali, to zapytaj go, czy mu się podobam!- krzyknął za mną, cały czas się śmiejąc.
-Spaadaj! Odwal się od mojego chłopaka!- krzyknęłam, parskając śmiechem.
Weszłam do pokoju, cały czas śmiejąc się pod nosem. Czasami bawiła mnie orientacja Liama, ale nigdy, w żadnym wypadku nie miałam z nią jakiegokolwiek problemu. Szanowałam ją, tylko po prostu chciało mi się śmiać, kiedy razem z Li, ekscytowałam się tym, że jakiś chłopak był zabójczo przystojny. On w zasadzie był w pewnym stopniu odzwierciedleniem 'przyjaciółki', oczywiście mówiąc to w przenośni. I w żadnym wypadku nie mam tu na myśli, że nasze rozmowy toczyły się w okół najnowszych trendów w modzie, czy kosmetyków. Ktoś, kto nie zna Liama bliżej i nie wie o tym, że jest gejem, nigdy w życiu sam by na to nie wpadł. Li jest kapitanem w szkolnej drużynie football-owej, w szkole 'leci' na niego co druga dziewczyna i już nieraz zdarzyło mu się mieć kłopoty za bójki. Gdybym go nie znała, to po prostu nie dałabym sobie wmówić, że on jest gejem.
Wyjęłam z szafy ubrania i udałam się z nimi do łazienki, gdzie wzięłam ciepły prysznic, umyłam zęby, rozczesałam mokre włosy i ubrałam się. Wychodząc z łazienki wpadłam na Liama.
-Ale pamiętaj, gdybyście zerwali to zapytaj Justina, czy lubi też chłopaków, bo jeśli tak to ja jak najbardziej się z nim umówię!- powiedział cały czas się uśmiechając.
-Ale ja ci zaraz przypierniczę.- pokręciłam głową, zaciskając usta z uśmiechem. Chłopak parsknął śmiechem i mijając mnie wszedł do łazienki.
-Utop się w wannie!- krzyknęłam jeszcze za nim ze śmiechem.
-Dzięki!- odpowiedział i słyszałam jak również się zaśmiał.
Weszłam do mojego pokoju i ogarnęłam w nim trochę, ścieląc łóżko. Wzięłam ze sobą moją komórkę i laptopa i zeszłam na dół. Odłożyłam moje rzeczy w salonie, włączając tv i udałam się do kuchni, gdzie przygotowałam sobie kanapki.
Z przygotowanym już śniadaniem przeszłam do salonu i rozsiadłam się na kanapie, włączając w telewizji kanał muzyczny. Wzięłam na kolana laptopa, otwierając go, w jednej ręce trzymając kanapkę. Weszłam na facebooka i od razu napisałam do Megan, która akurat była dostępna.
-Witam zakochaną <3 :D
-Spadaj! :D Hej<3 Matko, ty nawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że tak przyjęliście wiadomość o tym, że ja i Rayan jesteśmy ze sobą.
-Przecież to było oczywiste. A co ty myślałaś? Że będziemy mieć coś przeciwko? Zwariowałaś?:D
-No..może troszkę :D No bo w końcu, od zawsze, ja i Rayan byliśmy tylko przyjaciółmi, a teraz nagle wyskoczyliśmy wam z wiadomością, że jesteśmy parą.
-I co w tym złego? Ważne, że jesteście szczęśliwi. A ja i Justin? Chociaż nie..to trochę co innego, my nigdy nie byliśmy przyjaciółmi...:D
-Haha, tak wy z wrogów staliście się parą, to dopiero dziwne :D
-Właśnie! :D Aaa zapomniałabym. Przyjechał do mnie kuzyn i dzisiaj jesteśmy sami w domu, więc postanowiliśmy zrobić taką mini imprezę. To znaczy wiesz, filmy, muzyka, wygłupy i tak dalej. Przekażesz pozostałym i wpadniecie? Tak o 17.
-Ja na pewno wpadnę. Wezmę ze sobą Rayana a Chris i Van też pewnie będą.
-To świetnie. W takim razie przekaż pozostałym i o 17 u mnie, obowiązkowo! :D
-Okej, jasne! :D
-To pa, do później<3
-Papa <3
Zamknęłam facebooka i zamknęłam laptopa, odkładając go na bok. Dojadłam kanapki i przełączyłam tv na jakiś film.
*
-Robimy coś na obiad, czy zamawiamy pizzę?- powiedziałam stojąc z Liamem w kuchni. Przez moment żadne z nas się nie odzywało.
-Zamawiamy pizzę!- powiedzieliśmy nagle równocześnie, jak na zawołanie, po czym zaczęliśmy się śmiać.
-Ale ty dzwoń zamawiać.- powiedziałam i uśmiechając się usiadłam na blacie.
Po chwili Jus podniósł mnie lekko w pasie, sadzając na blacie, który znajdował się za mną. Położył dłonie po obu moich bokach, nie odrywając swoich ust o moich. Jedną ręką przejechał delikatnie od góry do dołu po moim odkrytym udzie. Położyłam dłonie na jego ramiona, nie odrywając się do jego ust.
Nagle przypomniała mi się tamta sytuacja i jak psychicznie chora, wybuchnęłam nagle niepohamowanym śmiechem. Zeskoczyłam z blatu i dosłownie zwijałam się ze śmiechu.
-Eeee, Miley? Co takiego śmiesznego jest w tym, że zamawiamy pizzę?- powiedział Liam, patrząc na mnie jak na idiotkę, uśmiechając się.
Nie potrafiłam opanować śmiechu, żeby cokolwiek z siebie wydusić. Sama nie wiem, dlaczego nagle aż tak mnie to rozbawiło.
-Nieee, nic.- wydukałam tylko przez śmiech i wyszłam z kuchni, cały czas głośno się śmiejąc.
-Jesteś walnięta!- zaśmiał się z kuchni Li, a ja rozbawiona walnęłam się na kanapę. Uspokojenie śmiechu zabrało mi jakieś 10 minut. W końcu w miarę się ogarnęłam i wyjęłam z kieszeni spodni komórkę i wybrałam numer Justina.
-Hej Justin, dzwonię, żeby poinformować cię, że o 17, widzę cię u mnie.- powiedziałam na przywitanie, uśmiechając się pod nosem.
-Hej skarbie, tak u mnie wszystko świetnie.- zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
-Nie, no żartuję. Ale wpadniesz do mnie o 17, prawda? Będą wszyscy, no i Liam, lepiej się poznacie.
-Jasne, będę.- odpowiedział, a ja mimo, że tego nie widziałam, to wiedziałam, że się uśmiecha.
-A i podobasz się Liamowi.- dodałam na tyle poważnie, na ile pozwalał mój rozbawiony ton głosu.
-Co?!- przeciągnął, a ja oddałabym wszystko, żeby zobaczyć w tym momencie jego minę. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
-Ale nie martw się, uświadomiłam mu, że ty wolisz dziewczyny i raczej nie ma u ciebie szans.
-Jaja sobie ze mnie robisz, nie?- zaczął się śmiać.
-Niee, mówię poważnie.- zawtórowałam mu.
-Eeeeeee okeeej.- powiedział, cały czas się śmiejąc.
-Tak właśnie.- odpowiedziałam przez śmiech. - No, to do 17, pa.
-Paa.
Rozłączyłam się i schowałam z powrotem telefon do kieszeni po czym ponownie parsknęłam śmiechem sama do siebie.
*
Razem z Li przygotowaliśmy przekąski: chipsy, żelki, popcorn itp i jakieś filmy, które moglibyśmy wieczorem obejrzeć. W końcu rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć i tak jak się spodziewałam, ujrzałam moich przyjaciół i Justina. Wpuściłam ich do środka i od razu przedstawiłam Liam'owi.
-Liam, to są Vanessa i Megan, a to Rayan i Chris. Justina już znasz.- uśmiechnęłam się i wskazałam na moich przyjaciół.
-Miło nam poznać, Liam.- uśmiechnęła się Van, a ja już wiedziałam, że chłopak wpadł w jej oko. Zaśmiałam się pod nosem na myśl, że będę musiała tak po prostu, brutalnie oznajmić jej, że on prędzej zainteresowałby się Rayanem, czy Chrisem niż ją.
-Dziwnie się czuję.- szepnął mi do ucha Jus, obejmując mnie w talii.
-Co, dlaczego?
-No..po tym co mi powiedziałaś przez telefon, że ja mu się..no wiesz..podobam.- powiedział niepewnie, a w tym momencie nie mogłam już powstrzymać się od parsknięcia śmiechem.
-Oj Justin, Justin.- powiedziałam przez śmiech i przeczesałam jego włosy, udając się do salonu.
-Włączcie na razie tv, a ja przyniosę coś do picia.- powiedziałam z uśmiechem i poszłam do kuchni.
Zauważyłam, że dzisiaj non stop się śmieje, co momentami może powodować, że przypominam psychicznie chorą.
Powinno mnie to martwić?
*
Siedziałam rozłożona na kanapie, opierając się o bok kanapy i trzymając nogi na kolanach Justina. Meg i Rayan siedzieli objęci na podłodze, na poduszkach, Liam no fotelu z nogami na krzesełku, Christian na drugim fotelu, a Vanessa na podłodze, obok Meg i Rayana. Oglądaliśmy na MTV "Szał ciał".
-Ja bym ustawił tą blondynkę wyżej! - oburzył się Chris, na co Rayan od razu mu przytaknął.
-Pff, one kompletnie nie potrafią patrzeć na siebie męskim punktem widzenia. Niee, no co za idiotki, jak mogli ją postawić na pierwszym miejscu?
-Ja tam się z tym ułożeniem zgadzam. Ta blondynka jest jakaś nieproporcjonalna. - odrzekłam biorąc do buzi żelka.
-Co ty gadasz? Ta blondi jest boska.- poprawił mnie zaraz Chris.
-I ma świetny biust.- dopowiedział Rayan.
-I tyłek.- na koniec dodał Jus, a ja momentalnie przerzuciłam na niego wzrok i rzuciłam w niego poduszką.
-Ale ty oczywiście i tak masz lepszy!- zaraz usprawiedliwił się Justin i wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-O, teraz będą oceniać chłopaków!- powiedziała zaraz Meg i puściła do mnie dyskretnie oczko, również chcąc troszeczkę 'zemścić' się na Rayanie.
-O Bożeee. Patrzcie na tego bruneta.- powiedziałam po chwili i westchnęłam, udając niemiłosiernie zauroczoną.
-Noo, on jest boski.- zaraz dodała Megan, biorąc ze mnie przykład.
-Boski, to mało powiedziane.- pokręciłam głową z udawanym zachwytem.
-I jaką ma klatę..niee no, muszą postawić go na pierwszym miejscu.- mówiła Meg, a ja zerkając kątem oka na Justina i Rayana miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Doobra, koniec tego kretyńskiego programu.- szybko odpowiedział Jus i pilotem, który miał pod ręką zmienił kanał, włączając muzykę.
Obie z Megan wybuchnęłyśmy śmiechem i przybiłyśmy sobie piątkę, a chłopcy spojrzeli na nas ze zdziwieniem. Dopiero po chwili zorientowali się, że zrobiłyśmy to specjalnie.
-Co za wredne małpy!- powiedział Rayan, po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Kurw..de żelek wpadł mi pod bluzkę.- powiedziałam, próbując wyjąć go z dekoltu. Wszyscy oczywiście cały czas się śmiali, co spowodowało, że ja również parsknęłam śmiechem.
-Pokaż? Wyjmę.- powiedział cwanie Justin i zaczął się do mnie przybliżać, a ja ze śmiechem uciekłam z kanapy.
-Spadaaj, sama sobie wyjmę!- mówiłam, dławiąc się śmiechem. Zresztą nie tylko ja.
-Ale ja ci pomogę, no. Nie odrzucaj mojej pomocy!- mówił, przez śmiech Justin i zaczął mnie gonić po całym pokoju.
-Nie zbliżaj się do mnie!- pogroziłam mu palcem, czym wywołałam tylko jeszcze większy ubaw.
W końcu udało mi się wyjąć spod bluzki, a raczej prawie spod stanika żelka.
-O widzisz? Już nie potrzebuję twojej pomocy, sama sobie poradziłam.-skrzyżowałam dumnie ręce.
-Łeee.- Bieber zrobił minę dziecka, które nie dostało cukierka, po czym ponownie wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Liam bardzo szybko zapoznał się ze wszystkimi i praktycznie odczuwało się, jakbyśmy wszyscy, włącznie z nim znali się od zawsze. Panowała naprawdę świetna atmosfera, nie brakowało śmiechu i wygłupów.
-Dobra, chodźcie zagrać w butelkę.- powiedziała Meg, uśmiechając się i biorąc do ręki pustą butelkę. Szliśmy z Justinem obok siebie cały czas się śmiejąc i przepychając. Dosłownie, jak dzieci. W końcu usiedliśmy na podłodze, gotowi do gry.
-A i błaaagam nie każcie mi się znowu całować z Miley, tak jak wtedy. Ten jeden, straszny raz mi wystarczy.- powiedział Justin i pokręcił głową, po czym wszyscy włącznie z Justinem i ze mną wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ty gnojku, ty.- powiedziałam z udawanym oburzeniem i walnęłam go w ramię.
-No nie bij mnie, no!- odpowiedział Jus, udając urażonego.
-Będę!-ponownie uderzyłam go w ramię.
-Nie będziesz!
W tym momencie Justin mocno przytrzymał mnie w pasie i przyciągnął mnie do siebie, kładąc mnie na siebie. Wszyscy zaczęli się śmiać, w tym ja i Jus.
-Puuuuść mnie!- zaczęłam piszczeć, przez śmiech.
-A pseplosis ładnie?- spytał 'słodko' i spojrzał na mnie z miną małego szczeniaczka.
-Mhm, tak, pseplose ładnie.- zrobiłam taką samą minę, jak on. Jus puścił mnie, a ja od razu się podniosłam.
-A pseplosę cię później.
-Tsymam cię za słowo. -odpowiedział i ponownie wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Doobra, to kto kręci pierwszy?-spytał z uśmiechem Li, a ja od razu zabrałam Meg butelkę.
-Ja.- uśmiechnęłam się triumfalnie i położyłam butelkę na podłodze. Zakręciłam i wypadło no Justina.
-Oooo, Juuustin.- uśmiechnęłam się zadziornie. - No to, jak? Prawda, czy wyzwanie?
-Praawda.- odpowiedział z cwanym uśmiechem.
Przez chwilę zastanowiłam się o co go zapytać, aż w końcu wpadłam na coś, może mało oryginalnego, ale o co mogłam go zapytać.
-Ile lat miałeś, kiedy pierwszy raz się całowałeś.- spytałam i skrzyżowałam cwanie ręce. Justin uśmiechnął się, spuszczając na chwilę głowę i po chwili znowu ją podnosząc.
-Nie wiem, 10, 11? Coś koło tego. - odpowiedział z uśmiechem.
-Z kim?- dopytałam, bo szczerze mówiąc byłam tego ciekawa.
-W zasadzie, to to już wychodzi poza zakres gry, ale okej, odpowiem. Pamiętacie Emily Daveson? Największą laskę w podstawówce?- powiedział z uśmiechem, a ja od razu skojarzyłam tą dziewczynę. Lubiłam ją.
-Z nią?! I nigdy nam się nie przyznałeś? Przecież, od zawsze się w niej kochałem!- oburzył się Rayan.
-I właśnie dlatego się nie przyznałem, zabiłbyś mnie!- parsknął śmiechem Jus.
Wszyscy mieliśmy niezły ubaw, ale stwierdziłam, że trzeba to w końcu przerwać.
-Dobra, później pokłócicie się o waszą dawną miłość, teraz Justin, kręć.- zaśmiałam się, a on od razu zrobił to, o co go prosiłam. Wypadło na Liama.
-Prawda czy wyzwanie?- spytał Jus.
-Wyzwanie.
Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł. Nachyliłam się przy Justinie i szepnęłam mu do ucha pomysł, który wpadł mi do głowy. Od razu oboje parsknęliśmy śmiechem.
-A więc, Liam. Wyjdź na chwilę z domu i do pierwszej osoby, którą spotkasz powiedz, że kochasz ją nad życie, szukałeś jej od dawna i się oświadcz.
W tym momencie wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-I pamiętaj, że nie ma zmieniania zadań!- dodałam przez śmiech.
-Nieee nooo.- śmiał się Li, a my przekonywaliśmy go do zrobienia zadania. W końcu chłopak uległ i wkładając buty wyszedł z domu. Od razu wszyscy stanęliśmy przed domem i mimo, że było cholernie zimno, to nie mogliśmy przegapić tego przedstawienia. Po chwili zauważyliśmy, że ktoś idzie..jak się okazało, była to jakaś starsza pani.
-Już widzę, jak on jej się oświadcza.- mówił przez śmiech Rayan, a ja mimo, że sama miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, uciszyłam go, żeby słyszeć ich rozmowę.
-Dzień dobry..-powiedział niepewnie Li, do starszej pani, która była śmiało po 70.
-A dzień dobry chłopcze, dzień dobry.- odpowiedziała i szła dalej, ale Li szybko podbiegł do niej, żeby nawiązać dłuższą rozmowę.
-Bo wie pani...ja..ja panią kocham.- w tym momencie nie powstrzymałam się i parsknęłam śmiechem, zresztą tak, jak wszyscy. Sam Liam, ledwo opanował wybuch śmiechu. Kobieta zatrzymała się i spojrzała na niego jak na kompletnego kretyna.
-Dziecko, powiedz a ty przypadkiem jakichś narkotyków nie brałeś?- spytała, a ja o mało nie padłam ze śmiechu.
-Niee proszę pani. Ale ja naprawdę panią kocham, po prostu długo się zbierałem, żeby to pani powiedzieć. Wyjdzie pani za mnie?
W tym momencie Justin, który stał obok mnie nie wytrzymał. Wybuchnął takim śmiechem, że o mało nie spadł ze stopnia, na którym stał.
-Ale chłopcze, ja mam męża.- odpowiedziała, chociaż miałam wrażenie, że zaraz zadzwoni do szpitala psychiatrycznego, żeby zabrali Liama.
-A to ten..no to trudno, przeżyję. Do widzenia.- pożegnał się grzecznie Li i podszedł do nas, dzielnie powstrzymując wybuch śmiechu. Dopiero, kiedy weszliśmy do domu, wszyscy pękliśmy. Nie potrafiliśmy przestać się śmiać.
-Nooo, laska jak nie wiem, szkoda, że cię odrzuciła.- mówił przez śmiech Chris.
*
Wszyscy oprócz Justina już poszli, a Liam poszedł do góry, do łazienki. Stałam z chłopakiem w przedpokoju, żegnając się.
-Czyli widzimy się dopiero pojutrze? - spytałam dla pewności. Jutro nie będziemy się widzieć, bo jest Wigilia. Cały dzień będę zajęta pomaganiem mamie w kuchni, a wieczorem kolacja.
-Mhm, będziemy musieli zaplanować coś na sylwestra.- uśmiechnął się, obejmując mnie w talii.
-Właśnie, czas nas goni.- odwzajemniłam uśmiech.
-To pa, skarbie.- powiedział i pocałował mnie w usta.
-Pa.-odpowiedziałam, kiedy już się od siebie oderwaliśmy i uśmiechnęłam się, zamykając za nim drzwi.
Weszłam do góry, udając się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko i zmęczona całym, świetnie spędzonym dniem, zasnęłam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
własnie skończyłam czytać ten rozdział jeszcze na tamtym blogu < 333 i wątpię żebyś straciła czytelniczki bo masz talent i każdy to widzi < 333 czekam na następny < 3
OdpowiedzUsuńNie stracisz czytelników! Jesteśmy z Tobą nie ze względu na onet tylko ze względu na twój ogromny talent !!! :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny rozdział ! <3
Imaginary13
Nie stracisz czytelników !!!!! Zawsze będziemy z Tobą i nigdy Cie nie opuścimy !!
OdpowiedzUsuńObiecujemy !!!
Dobrze, że przeniosłaś ten blog tutaj. Przynajmniej komentarze sie dodaja ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
Nie przejmuj się, na pewno nie stracisz czytelników. Jesteśmy zawsze z Tobą i możesz na nas w każdej chwili liczyć. Owszem przyznam się, że wolę onet mimo tych wszystkich problemów, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić, więc w żadnym wypadku nie przeszkadza mi to, że przeniosłaś tego bloga :) Masz ogromny talent i nie zmieni tego fakt czy masz bloga na onecie czy też tutaj :] Owszem, mi także jest szkoda tych wyświetleń i komentarzy, których tam nabyłaś, ale jak już powiedziałaś to nie jest najważniejsze. A przy okazji tamtych osiągnięć nikt ci nie zabierze. Wręcz przeciwnie, wszyscy pamiętają co osiągnęłaś na tamtym blogu. I pamiętaj, że tutaj także będziesz miała mnóstwo nowych komantarzy bez względu na to, że się przeniosłaś :} Może nawet zyskasz nowych czytelników? :D Czego z całego serca Ci życzę.
OdpowiedzUsuńOlcia :) xoxo
popieram Cię w 100% ;D
UsuńKarolinax
Haha wątpię że stracisz , być może i zyskasz ?
OdpowiedzUsuńuuuf! wpadłam na twojego bloga wczoraj wieczorem i właśnie skończyłam czytać wszystkie 45 rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńmuszę przyznać, że bardzo mi się spodobał, szczególnie moment po gwałcie na Miley, wtedy, kiedy była załamana. nie wiem dlaczego, ale na większości blogów, które czytam, depresja po tym wydarzeniu trwa niewiarygodnie krótko, a u ciebie wręcz przeciwnie. duży plus za to!
nie zauważyłam też specjalnie błędów ortograficznych, co mnie ucieszyło, bo ich nie znoszę :)
zazdrość Justina o Li - bezcenne! chociaż miałam takie myśli, że to niesprawiedliwe po tym, jak całował się z Marie...
bardzo dobrze zrobiłaś przenosząc się tutaj, ONET ostatnio rzeczywiście zawodzi.
pozdrawiam serdecznie!
[przerwana-rutyna]
Drama_Queen
Witaj . Przeczytałam wszystkie 45 rozdziałów! Jesteś genialna! Twoje opowiadanie jest wspaniałe , najlepsze <3 Czekam nn! ;*
OdpowiedzUsuń@natalii17
kurdę... napisałam ci taki długi komentarz, no ale nic, nie ma go.
OdpowiedzUsuńwczoraj trafiłam na twojego bloga i do dzisiejszego poranka przeczytałam wszystkie 45 rozdziałów. naprawdę mi się podoba, jak głęboko różne rzeczy przeżywa główna bohaterka i że ta miłość u ciebie wygląda... cóż, jak prawdziwa miłość.
jest świetnie!
pozdrawiam i życzę dalszej weny!
informujesz może o nowych notkach?
przerwana-rutyna.blog.onet.pl - Drama_Queen
Witam ponowniee. ♥
OdpowiedzUsuńo wiele lepiej działa ta stronka niż onet. ^ ^
wiec to był bardzo dobry pomysł z przeniesieniem tutaj bloga.
Co mogę napisać o rozdziale, czego wcześniej na onecie nie napisałam.. Podoba mi sie to , że dodajesz w niektórych miejscach wspomnienia bohaterów.
Na zawsze z Tobą - Olcia ;)
♥
znalazłam ten blog wieczorem i do rana skończyłam całego. podoba mi się jak rozkręciłaś akcję i jak przedstawiasz uczucia bohaterów. np. kiedy Miley chciała się zabić, albo kiedy została zgwałcona, miałam ochotę płakać. i wtedy kiedy Justin ją pocieszał... wstyd się przyznać, ale wymarzyłam sobie takiego faceta :) można powiedzieć, że twój blog, to taka prawdziwa miłość. nie jest idealna i bez skazy i nadaje jej charakteru.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Drama_Queen
Świetny blog
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga cały czas na lekcjach i na przerwach i w domu! Uwielbiam Twój styl pisania. Świetne opowiadanie! Biorę się za czytanie reszty rozdziałów <3333
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział! Najlepszy moment to oświadczyny Li!! hahahahaha!!!!!! Wciąż się z tego śmieję! :)
OdpowiedzUsuńMyślałam ,że się posikam ze śmiechu... Świrtny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCuuuudowny. Najlepsze zadanie Liam'a haha <3
OdpowiedzUsuńWoow chyba nigdy nie widziałam tu tylu komentarzy!! Jak ja kocham takie rozdziały!! Popłakałam się ze śmiechu!Hahaha, muszę wyglądać jak jakaś chora psychicznie, gdy siedzę i leję do monitora ahahaha XDXDXD
OdpowiedzUsuń