środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 34.


-Miley, Justin, gdzie wy byliście? Szukałam was.- uśmiechnęła się sztucznie Marie i celowo stanęła pomiędzy mną, a Jusem.
Zajmij się lepiej szukaniem swojego mózgu. Chociaż nie, w zasadzie to tobie chyba już nic nie pomoże.
-W kuchni. -odpowiedziałam krótko.
-I byli bardzo zajęci.- dodała Megan i nie wytrzymując parsknęła śmiechem. Spojrzałam na nią i rzuciłam jej mordercze spojrzenie, po czym sama parsknęłam śmiechem, przerzucając wzrok na Justina, który uśmiechał się pod nosem.
-A co tam robiliście?- spytała Marie udając, że pyta "ot tak", a nie dlatego, że jest cholernie ciekawa i zazdrosna.
Prawie uprawialiśmy seks na blacie w kuchni.
-Nalewaliśmy sobie wody.- powiedziałam mając nadzieję, że to zakończy tą bezsensowną dyskusję.
-Jej, uwielbiam tą piosenkę!- powiedziała moja kuzynka i klasnęła demonstracyjnie w dłonie.
Fascynujące.
-Justin, zatańczysz ze mną?- uśmiechnęła się słodko i zatrzepotała rzęsami.Ja chyba śnię. - Oczywiście jeżeli Mils nie ma nic przeciwko, to tylko tak dla zabawy.- dodała i przerzuciła swój wzrok na mnie.
Mam coś przeciwko! Nawet bardzo dużo, ty mała, wredna, podstępna szma..
-Nie, no. Okej, zatańczcie.- powiedziałam niepewnie. Nie mogłam wyjść na chorą z zazdrości dziewczynę, zwłaszcza, że wszyscy moi przyjaciele są nią na tyle oczarowani, że mają ją za aniołka. Brakuje jej tylko aureoli nad głową.
 Justin spojrzał na mnie wzrokiem w stylu "Na pewno?". Pokręciłam tylko twierdząco głową, dając mu do zrozumienia, że naprawdę nie mam nic przeciwko, żeby Marie przytulała się i kleiła do niego, robiąc wszystko byleby tylko być jak najbliżej niego, to znaczy..żeby zatańczyli. Marie pociągnęła Jus'a za rękę, udając się z nim na środek pokoju, przeciskając się przez innych ludzi.
-Fajna ta twoja kuzynka.-powiedziała Vanessa, a ja miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
-Fajna? Proszę cię, nie rozśmieszaj mnie. Nie znacie jej tak dobrze jak ja.-odpowiedziałam, jednocześnie cały czas mając na oku Justina i Marie.
-Oj, no chyba przesadzasz. Na pewno nie jest aż tak zła.- dodał Rayan. Pokręciłam tylko głową. Ta dyskusja nie miała najmniejszego sensu.
-Dobra, skończmy o niej gadać.- skwitowałam i zaklęłam pod nosem, kiedy Jus i Marie zniknęli z pola mojego widzenia. Wiem, można odnieść wrażenie, że jestem przesadnie zazdrosna, ale to nie jest tak. Nie znacie Marie. Już raz "przywłaszczyła" sobie coś, co należało do mnie...
Rayan i Chris odeszli od nas, idąc tańczyć, a my w trójkę stałyśmy przy kanapie.
-Mileeey.- przeciągnęła słodkim głosem Megan uśmiechając się, a ja od razu spojrzałam w jej stronę. -A może teraz wyjaśnisz mi tą sytuację w kuchni.-dodała śmiejąc się.
-Meg!- walnęłam ją w ramię i zakryłam twarz dłońmi zawstydzona.
-O, a co takiego działo się w kuchni?-spytała Vanessa wyraźnie zaciekawiona.
-W zasadzie to nic takiego.- powiedziałam i usiadłam na kanapie. Nie chodziło o to, że mam jakieś tajemnice przed dziewczynami, no ale postawcie się w mojej sytuacji. Czy wam nie byłoby najzwyczajniej w świecie głupio?
-No nic takiego, ale gdybym nie weszła i wam nie przerwała, to nie wiem, czy można byłoby nazwać TO niczym.- zaśmiała się Meg, a ja cała czerwona osunęłam się w dół po oparciu od kanapy, zakrywając się włosami.
-Co?!- krzyknęła Vanessa i zaraz usiadła obok mnie. - Opowiadaj.-klasnęła w dłonie podekscytowana. Zaraz po moim drugim boku usiadła też Meg. - No właśnie, spowiadaj się Miley, ale to już.- zaśmiała się.
Odsłoniłam nieco twarz i trochę się podniosłam.
-No bo Van, my nic takiego nie robiliśmy. Tylko się..no całowaliśmy. - powiedziałam niepewnie i uśmiechnęłam się blado.
-Mhm, na blacie- parsknęła śmiechem Meg, a ja walnęłam ją w ramię.
-Na blacie?!- wytrzeszczyła oczy Van, a po chwili jeszcze bardziej zaciekawiona obróciła się w moją stronę i śmiejąc się dopytywała dalej. - Ale, że jak na blacie?
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, dosłownie.
-No jak weszłam, to Mils leżała na blacie, a Justin się nad nią nachylał i się całowali. No i on trzymał ręce na jej udach.- powiedziała na jednym tchu Meg, a ja spojrzałam na nią morderczym wzrokiem.
-No może jeszcze powiesz jak mi się włosy układały!- powiedziałam z wyrzutem, po czym wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem.
-Ale..naprawdę było aż ta gorąco?- spojrzała na mnie Vanessa. Chwilę się zastanowiłam. Chyba dopiero teraz dotarło do mnie jak daleko to wszystko wtedy zaszło. ZA daleko. Zdecydowanie. I zdecydowanie nie jestem jeszcze gotowa na seks.
-No, w zasadzie to chyba tak.- powiedziałam, a po chwili znowu zaczęłyśmy się śmiać. - Nie, nie wierzę, że o tym z wami gadam.- pokręciłam głową ze śmiechem, trzymając się za czoło.
-No jak to?! Masz nam mówić wszystko, zrozumiano!- zaśmiała się Meg. - A tak poważnie.- dodała po chwili, a ja już bałam się pytania. - Robiliście już to?
-Co?- palnęłam.
Megan przewróciła oczami. - No TO.- zaakcentowała, a ja dopiero teraz zorientowałam się o co chodzi. Mam chyba jakieś spóźnione rozumowanie.
-Niee, co wy.- odpowiedziałam po chwili, a one spojrzały najpierw na siebie, a później znowu na mnie.
-No wiesz, po tym co widziałam...- zaczęła ze śmiechem a ja pokręciłam tylko głową z dezaprobatą, również się uśmiechając.
-Wiem, że to mogło wyglądać dosyć poważnie, ale na pewno bym z nim tego nie zrobiła, nawet gdybyś nie weszła. Całujemy się i w ogóle, ale na nic więcej póki co nie pozwolę. Po pierwsze jestem z nim za krótko, a po drugie sama nie jestem jeszcze na to gotowa. - skwitowałam.
-Ale gdyby coś ten..to masz nam powiedzieć!- powiedziała Vanessa i po raz setny parsknęłyśmy śmiechem.
-No oczywiście, jakbym mogła wam nie powiedzieć.- uśmiechnęłam się. W tym momencie skończyła się piosenka, a do nas podeszli Justin i Marie. Wstałam z kanapy i stanęłam obok Jusa, przytulając się do jego ramienia, z niekrytą satysfakcją pokazując mojej kochanej kuzynce, że ON JEST MÓJ. Jus złapał mnie w talii, a ja stanęłam przed nim, trzymając swoje dłonie na jego. W tym momencie poleciała wolna piosenka.
-Zatańczysz?- szepnął mi do ucha, a ja się uśmiechnęłam. Odsunęłam się kawałek i odwróciłam w jego stronę. Chłopak złapał mnie za rękę i razem poszliśmy na środek. Położyłam dłonie na jego ramionach, a on objął mnie w pasie. Tak jakby momentalnie zniknęli wszyscy i wszystko dookoła. Tylko ja i on. Nikt więcej. Jego oczy przypominały taką malutką fabrykę czekolady. Można było wpatrywać się w nie godzinami, ba dniami, bez przerwy, non stop. Uwielbiałam jego oczy, uśmiech, usta. Uwielbiałam w nim wszystko.
-O czym myślisz?- szepnął po chwili uśmiechając się.
-O tobie.- odpowiedziałam również się uśmiechając.
-A to zabawne.
-Dlaczego?
-Bo ja myślę o tobie.- zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam. Przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej przytulając się do jego ramienia. I ten moment, w którym zapominasz o wszystkich troskach i czujesz, że masz wszystko. Znasz to?
-Nienawidzę cię.- zaśmiałam się.
-Za co?- spytał, a ja czułam, że się uśmiecha.
-Za to, że tak bardzo mnie w sobie rozkochałeś.
-To w takim razie ja też cię nienawidzę.- zaśmiał się i przechylając nieco głowę, tak aby nasze twarze się stykały spojrzał mi w oczy. Po chwili poczułam jego usta na swoich, a już po chwili złączyliśmy się w pocałunku.
*
-Nie, ja już nie mogę. Idę usiąść!- powiedziałam przez śmiech, kiedy tańczyliśmy wszyscy chyba do 15 piosenki. Walnęłam się na kanapę i spojrzałam na zegarek. Było już kilka minut po 1 w nocy. Nie wiem o której zakończymy imprezę, jeszcze się zobaczy. Wachlowałam się dłonią, bo było mi już straszne gorąco. Po chwili podeszli do mnie pozostali.
-A ja muszę skoczyć do łazienki.- zaśmiał się Jus i udał się w kierunku schodów. Podniosłam się do pozycji siedzącej robiąc miejsce innym, żeby usiedli.
-Mils, gdzie masz jakieś spinki? Muszę spiąć włosy, bo zaraz już chyba nie wytrzymam. Jak gorąco.- powiedziała Marie uśmiechając się.
-Do góry, w moim pokoju. W szufladzie, w biurku, weź sobie.- odpowiedziałam.
-Dzięki.- odpowiedziała i poszła do góry.
 Rayan z Chrisem wygłupiali się, a Meg i Vanessa usiadły obok mnie.
-Świetny pomysł z tą imprezą Miley, jest mega.- powiedziała Meg i zmęczona walnęła się na oparcie. Włożyłam dłoń do kieszeni spodenek w poszukiwaniu komórki.
-Kurczę, chyba zostawiłam w pokoju, a mama mogła dzwonić. Zaraz wracam.- powiedziałam i podniosłam się. Poszłam po schodach do góry, w kierunku swojego pokoju.
 Szłam przedpokojem, kiedy nagle stanęłam jak wryta. Stanęłam w jednym miejscu i otworzyłam z wrażenia usta. W oczach zebrały mi się łzy, które lada moment miały wypłynąć. Ja nie wierzę...- szepnęłam sama do siebie, a pierwsza łza spłynęła po moim policzku. Co takiego zobaczyłam? Justin i Marie...całowali się, tak po prostu całowali się pod ścianą. Miałam wrażenie, że na chwilę przestałam oddychać.Niech mi ktoś powie, że to tylko sen, błagam.  Po krótkiej chwili oderwali się od siebie i prawie równocześnie spojrzeli w moją stronę.
-Miley!- powiedział szybko Justin i zaczął iść w moją stronę. Pokręciłam głową czując jak po moich policzkach spływają słone łzy. Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam przed siebie. -Miley, proszę cię zaczekaj, to nie tak.- krzyknął za mną zrozpaczonym głosem, ale do mnie to już nie docierało, kompletnie. Wbiegłam do pokoju Alexa i zamknęłam drzwi na klucz. Osunęłam się po drzwiach na podłogę i zakrywając twarz dłońmi zaczęłam głośno płakać.

3 komentarze:

  1. JAK ta wredna okrutna małpa Marie mogła jej to zrobić?! Jestem pewna, że to ona rzuciła się na Justina! Biedna Miley i to ona niewinna niczemu kuzynka ma cierpieć przez takie okrutne babsko! ZAL mi Marie powinna się wstydzić przecież są jakieś granice :/ a tak w ogóle to KOCHAM twoje opowiadanie i nieźle się rozkręca ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. kurwa twoje opowiadanie są zajebiste napisz taką książkę <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wiedziałam, że coś takiego się stanie, pisałam to nawet w poprzednim komentarzu. To było dziecinnie proste do przewidzenia;] Ale przecież nie rozstaną się przez jakąś głupią kuzynkę;] Mailey wie jaka Marie jest, więc mam nadzieję, że postąpi mądrze i wybaczy Jusowi:D

    OdpowiedzUsuń