Siedziałam na łóżku po turecku, skubiąc kawałek koca. W głowie panował mi istny mętlik. To mnie przerosło, dosłownie. Chociaż spróbujcie postawić się w mojej sytuacji. Okazuje się, że wasz chłopak, z którym nawet wiążesz swoją przyszłość, jest ojcem nienarodzonego jeszcze dziecka innej dziewczyny. Oczywiście wiem, że to jeszcze wcale nie jest pewne i jest możliwość, że Jasmine jest w ciąży z kimś innym, ale wszystko układa mi się w całość. Justin i Jasmine byli kiedyś razem. To znaczy "byli razem" to może za duże określenie, biorąc pod uwagę fakt, że Jus w tym czasie nieraz spotykał się z innymi dziewczynami, a Jasmine wcale nie była mu dłużna. Do tego ta impreza idealnie pasowałaby w czasie do tego, w którym miesiącu ciąży jest Jass. I jestem pewna, że wtedy u Justina, oni bynajmniej nie grali w karty. Sami widzicie, że wszystko się zgadza. Nie mam pojęcia co będzie, jeśli okaże się, że Jus naprawdę jest ojcem tego dziecka. Wiem, że nie mam prawa mieć pretensji do niego, bo nie byliśmy wtedy razem i miał prawo robić, co mu się podoba. Ale nie wiem co teraz będzie, nie wyobrażam sobie tego.
W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę - powiedziałam cicho i podniosłam wzrok, patrząc kto to. Kiedy tylko drzwi lekko się uchyliły, zauważyłam Justina. Serce zaczęło mi mocniej bić, a myśl o tym, co będę musiała mu powiedzieć mnie przeraziła. Spuściłam ponownie wzrok.
-Twoja mama mnie wpuściła - powiedział i podszedł do łóżka, na którym siedziałam. Nachylił się nade mną, chcąc dać mi buziaka w usta, ale przesunęłam nieco głowę, tak, że wyszło w policzek. Nie podnosząc głowy, cały czas skubałam koc.
-Coś się stało? - spytał niepewnie, siadając obok mnie. Nie miałam pojęcia jak i od czego zacząć.
- Nie - powiedziałam odruchowo, ale zaraz się poprawiłam.
-To znaczy tak - dodałam i wzięłam głęboki oddech, podnosząc wzrok i patrząc na niego. Po jego minie wnioskowałam, że sytuacja coraz bardziej go przeraża. Ręce mi się trzęsły, a serce biło jak oszalałe.
-Miley, mów szybko o co chodzi, bo zaczynam się bać - powiedział cicho, patrząc na mnie uważnie. Po raz kolejny wzięłam głęboki oddech, jakby to miało mi pomóc zebrać się w sobie i w końcu wyjaśnić mu całą sytuację.
-Z tego co widzę, wnioskuję, że Jasmine jeszcze z tobą nie rozmawiała.
Chłopak spojrzał na mnie kompletnie zdezorientowany. Wcale mu się nie dziwę. W końcu nie od dziś wiadomo, że ja i Jass nigdy się, delikatnie mówiąc, nie lubiłyśmy, więc to, że wspominam o niej, musi być dla niego co najmniej dziwne.
-A o czym ona by miała ze mną rozmawiać? Nic mnie już z nią nie łączy. - wzruszył ramionami.
-I tu się mylisz - szepnęłam niepewnie, chociaż wiedziałam, że już nie ma odwrotu. Muszę mu o tym powiedzieć, bo albo zrobię to ja, albo ona. Sami odpowiedzcie sobie na pytanie, która wersja będzie lepsza dla nas wszystkich.
-Co ty mi sugerujesz? - spytał niepewnie, mrużąc oczy. Westchnęłam cicho.
-Justin, ona dzisiaj u mnie była i powiedziała mi coś, o czym musisz się dowiedzieć.
-Ja już nic nie rozumiem. Ona u ciebie była? Tylko mi nie mów, że nagadała ci jakichś bzdur. Powtarzam - nic mnie już z nią nie łączy. Przysięgam.
-"Już" - zacytowałam fragment tego, co powiedział. - Ale łączyło, prawda? - dodałam, patrząc mu w oczy. Chłopak nieco się speszył, biorąc głęboki oddech.
-Ale jakie to ma znaczenie?
-Uwierz mi, że duże. Odpowiedz mi na jedno pytanie.
-Jakie?
-Pamiętasz imprezę na koniec wakacji?
-Pamiętam i co?
-Jedno pytanie - spałeś wtedy z Jasmine? - spytałam prosto z mostu, dochodząc do wniosku, że dłuższe owijanie w bawełnę nie ma najmniejszego sensu. Justin momentalnie się speszył, odwracając wzrok, jakbym miała być o to na niego zła, chociaż oboje wiemy, że nie mam prawa.
-Miley, po co ci to wiedzieć? Wytłumacz mi w końcu o co w tym wszystkim chodzi, bo nie rozumiem już nic - powiedział, nie patrząc na mnie
-Powiem, jeżeli odpowiesz - odpowiedziałam niepewnie.
Chłopak westchnął, ponownie przenosząc na mnie swój wzrok.
-Tak, byliśmy wtedy u mnie. Ale przysięgam ci, że odkąd jesteśmy razem między mną, a Jass do niczego już nie doszło.
Spuściłam wzrok, czując, że sprawa jest już chyba przesądzona.
-Wierzę ci - szepnęłam cicho. - Ale nie o to tu chodzi.
-Więc o co? Powiesz mi w końcu?
Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
-Justin, ona jest w ciąży. Z tobą - wyrzuciłam z siebie w końcu, zbierając się na odwagę. Jus zamarł. Dosłownie. Przez moment miałam wrażenie, jakby kompletnie oderwało go od rzeczywistości. W skupieniu wyczekiwałam, aż odezwie się chociaż słowem.
-C-co ty w ogóle mówisz? - spytał w końcu i wstał z łóżka, łapiąc się za głowę.
-Powiedziała mi, że zaszła z tobą w ciążę. Jest w czwartym miesiącu.
-Przecież to niemożliwe - mówił, chodząc w tą i z powrotem, trzymając się za głowę. Widziałam, że był przerażony tym, co mu powiedziałam. Nie potrafił ułożyć sobie tego w głowie.
-Zresztą skąd pewność, że to ja jestem ojcem? Bardzo dobrze wiem, że mnie zdradzała.
-Mówi, że to wie. Przecież wszystko się zgadza. Czwarty miesiąc - koniec sierpnia - mówiłam cicho ze spuszczoną głową.
W tym momencie chłopak podszedł do mnie i przykucnął przy łóżku. Ujął moje dłonie, a ja podniosłam głowę i spojrzałam na niego. W jego oczach widziałam szok i strach jednocześnie.
-Miley będę z tobą szczery. Nie mam pojęcia, czy to jest moje dziecko, ale proszę cię obiecaj mi coś. Obiecaj, że nawet jeśli to..okaże się prawdą, to mnie nie zostawisz - mówił patrząc mi w oczy. - Jesteś dla mnie wszystkim i tylko ciebie kocham. Proszę cię, obiecaj mi to - dodał, prawie szepcząc.
-Obiecuję - wyszeptałam drżącym głosem, będąc całkowicie pewna swoich słów. Jus od razu mocno mnie przytulił. Mimo wszystko, byłam całkowicie pewna tego, co mu obiecałam. Wiem, że będzie ciężko, że sytuacja będzie momentami mnie przytłaczać, ale bardzo go kocham i nie potrafiłabym go zostawić.
*
-Co zrobisz, jeśli to okaże się prawdą? - spytałam, kiedy siedzieliśmy razem na łóżku. Opierałam się o jego ramię, bawiąc się jego dłonią.
-Będę musiał ponieść konsekwencje i jej pomóc. Nie mogę zostawić jej z tym samej, to byłoby nie fair - odpowiedział i cicho westchnął. Zaimponowała mi jego postawa. Niejeden chłopak najzwyczajniej w świecie zostawiłby dziewczynę, żeby radziła sobie sama.
-Ale uwierz mi, że jest naprawdę duża szansa, że to nie jest moje dziecko - dodał po chwili. Szczerze mówiąc po rozmowie z Justinem, miałam nadzieję, że ma rację. Zresztą sama znam Jasmine nie od dziś. Sypiała z każdym chłopakiem, który jej się podobał. I niestety mogę powiedzieć coś podobnego też o Justinie. Znam go od dziecka i odkąd tylko zaczęliśmy liceum, zaczął dosyć "rozrywkowe" życie. Podobał się dziewczynom i wykorzystywał to. Jeżeli wiecie, co mam na myśli.
Ale to już przeszłość. Zmienił się. Dla mnie.
-Szczerze mówiąc, mam taką nadzieję - szepnęłam, bardziej wtulając się w jego ramię. - Kiedy masz zamiar z nią porozmawiać? - dodałam.
-Jak najszybciej. Muszę sobie z nią wszystko wyjaśnić.
-Też sądzę, że powinniście jak najszybciej porozmawiać. Nie ma sensu, tego odkładać.
Nagle do głowy przyszła mi głupia myśl. Chciałam od razu ją odrzucić, ale nie potrafiłam.
-Justin, a co jeśli to was do siebie zbliży? - spytałam niepewnie.
Wiem, że powinnam być pewna co do uczuć Justina, ale jest możliwość, że oni będą mieli dziecko. Przecież to niesamowicie zbliża do siebie ludzi...
Justin podniósł się nieco, a ja zrobiłam to samo. Spojrzał na mnie uważnie.
-Miley, ja kocham ciebie. Zrozum, że nic tego nie zmieni - powiedział, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy.
-Ufam ci - szepnęłam lekko się uśmiechając, co on odwzajemnił, delikatnie całując mnie w policzek.
*
-Dobrze, że już jesteś. - powiedział Justin, kiedy w drzwiach stanęła Jasmine. Chłopak wpuścił ją do środka i korzystając z tego, że był sam w domu, zaprowadził do salonu. Brunetka odgarniając swoje długie włosy na bok, posłusznie udała za chłopakiem, siadając na kanapie i kładąc obok swoją torebkę.
-Po twoim telefonie i po tym, że mnie tutaj zaprosiłeś, wnioskuję, że Miley już cię poinformowała o niespodziance - powiedziała Jasmine, zakładając nogę na nogę i uśmiechając się.
-Bawi cię to? - zirytował się chłopak, patrząc na uśmiech na jej twarzy. Kompletnie nie rozumiał zachowania dziewczyny. W końcu to ona zostanie matką w wieku 17 lat.
-Nie, nie bawi - odpowiedziała krótko.
-Słuchaj, jaką w ogóle mam mieć pewność, że to jest moje dziecko? Masz mnie za idiotę? Przecież wiem, że nie byłem jedynym chłopakiem z którym sypiałaś - powiedział i usiadł naprzeciwko Jass, opierając łokcie o kolana i układając ręce jak do modlitwy.
-Powinnam poczuć się urażona, tym co powiedziałeś. Ale oszczędzę sobie.
Justin prychnął pod nosem, ale powstrzymał się od komentarza.
-Jak ci pewnie powiedziała Miley, jestem w 4 miesiącu ciąży, co daje mi pewność, że to ty jesteś ojcem. Przypominasz sobie może imprezę przed początkiem roku szkolnego?
Chłopak coraz bardziej tym wszystkim się irytował. Cały czas miał nadzieję, że okaże się, że to jednak nie z nim Jasmine jest w ciąży. Przerażała go wizja zostanie ojcem w wieku 17 lat. Gwałtownie podniósł się z fotela i przeszedł się po pokoju. Trzymając się za głowę, przeczesał swoje i tak już roztrzepane włosy.
-Przecież mieliśmy gumkę - powiedział cicho, chodząc w tą i z powrotem.
-Ja też nie wiem jak to się stało - wzruszyła ramionami dziewczyna, jakby to wszystko kompletnie jej nie obchodziło.
Szatyn zirytowany zachowaniem dziewczyny, podszedł do niej i złapał ją za ramiona.
-Czy ty w ogóle wiesz co to wszystko oznacza? Ty sądzisz, że co? Urodzisz to dziecko i podrzucisz je rodzicom, a sama dalej będziesz żyć jak gdyby nigdy nic? - potrząsnął nią.
-Po pierwsze - nie szarp mnie. Po drugie - ty naprawdę sądzisz, że ja mam zamiar bawić się w mamusię? - prychnęła ze śmiechem.
Justin spojrzał na nią, kompletnie nie rozumiejąc o co jej chodzi. Puścił dziewczynę i zrobił krok w tył, patrząc na nią uważnie.
-Co ty masz na myśli? - spytał podejrzliwie.
-Usunę tego bachora. A ty mi w tym pomożesz - powiedziała i wstała, stając naprzeciw szatyna.
________________________________________________________
No i mamy kolejny :) Rozdział wyszedł całkiem nieźle, chociaż wiem, że jest krótki, ale nie mam czasu i nie będzie mnie 3 dni, więc chyba lepiej dodać krótszy, niż dodać dopiero w sobotę.
Dziękuje za wszystkie komentarze <33 Uwielbiam je czytać i uśmiechać się do monitora. Dziękuję wam za to <3
Ktoś pytał, czy inne blogi też przeniosę. Tak, przeniosę przy chwili czasu :)
No i co mogę jeszcze powiedzieć. Proszę o komentarze, bo w końcu skoro ja mogę poświęcić 2 godziny na napisanie rozdziału, to wy możecie 2 minuty na napisanie komentarza.
Do następnego, kocham;* <3
Nie jest źle, dobrze że Miley i Justin przyjęli to z.. pokorą ? Wiesz, ja uważam, że Jasmine powinna usunąć to.. dziecko. a w zasadzie zarodek . Bo przecież to bezsensu żeby Justin bawił sie teraz w tatę. Chyba, że to w ogóle nie jego dziecko ;D. To niech Jasmiene cierpi xd. czekam na nn
OdpowiedzUsuńimaginary13
Boskii.. Miley jest super.. Fajnie by było gdyby przed usunięciem zrobili test na ojcostwo i, żeby wyszlo ze to nie Just ;DxDXDXDXDDDDD Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńNiech usunie to dziecko.. Niech Just będzie tatą dziecka , które społodzi Miley , trochę później .:) Świetnie napisane :>
OdpowiedzUsuńDirectionerka.
Swietny...Niech Jasmine usunie to dziecko!Czekam na NN! ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się że przeeniosłaś bloga, bo na tam tym nie mogłam wgl. komentarzy dodawać . Co do rozdziału , to przeeboski i mam nadzieję że ta Jasmine usunie to dziecko , lecz tego nie popieram żeby Justin w tym jej pomógł , bo wyjdzie że wyrodny z niego ojciec . Kocham to jak piszesz , jak przemawiasz do czytelniczek i kocham ciebie ! . : )) carmelova . XD
OdpowiedzUsuńRozdział naprawdę wspaniały! Czytanie Twojego rozdziału od razu po obudzeniu automatycznie zapowiada mi świetny dzień i bardzo dobry humor :D Nawet nie zdołasz sobie wyobrazić jak cholernie się cieszę, że Miley złożyła mu tą obietnicę i że szczerze w nią wierzy. Ale najbardziej z tego, że nie ma mu tego za złe i mimo wszystko będzie z nim w tych najtrudniejszych chwilach, tak, jak on to robił, kiedy ona cierpiała ;) I wiem także, że mu pomoże jak tylko będzie mogła, nie zostawi go z tym samego. Ale i tak mimo wszystko mam ogromną nadzieję, że to nie jest dziecko Justina... Biedak ma dopiero 17 lat, nie jest jeszcze gotowy na niańczenie własnego dziecka, które tak właściwie było wpadką.. Cieszę się za to, że Justin jest na tyle dojrzały, aby ponieść konsekwencje swojego zachowania i że myśli logicznie i nie chce zostawić Jasmine z tym samej. Faktycznie, niejeden chłopak w jego wieku zostawiłby dziewczynę z tym samą, a sam się do tego dziecka nie przyznawał lub by go nie obchodził jego los, co też muszę z przykrością stwierdzić często się zdarza ;( Chociaż ja i tak mam ogromną nadzieję, że to jednak nie jest dziecko Justina, a jakiegoś innego kolesia, z którym Jass w tym czasie kręciła. A no i najważniejsze, ja, w przeciwieństwie do osób nade mną nie zgadzam się z tym. Nie chcę, aby usuwała to dziecko... To naprawdę nie fair. Nie rozumiem jak można zabić własne dziecko.. Ono nie jest niczemu winne i ma całkowite prawo do życia. A nawet jeśli Jasmine będzie chciała je usunąć, nie sądzę, że Jus się na to zgodzi.. Nawet jeśli miałby wychowywać to dziecko sam, nie zrobiłby tego.. On nie jest taki ;( Zmienił się i to nawet bardzo. Teraz liczy się dla niego tylko Miley. Nikt inny go nie obchodzi. A co najważniejsze, wydoroślał i zdecydowanie dojrzał. Potrafi myśleć trzeźwo i mam nadzieję, że do tego nie dopuści. No, to chyba na tyle moich wypocin ;p
OdpowiedzUsuńA no i oczywiście bardzo dziękujemy za dodanie tego krótkiego, ale jakże cudownego rozdziału :D A co do komentarzy to mi także jest miło, gdy go piszę i mam tą świadomość, że dzielę się z tobą swoimi przemyśleniami, które naprawdę dużo dla ciebie znaczą, a dla mnie to tylko poświęcenie pół godzinki z całego dnia. Sądzę, że to jest fair.. Ty piszesz rozdział, co zajmuje ci sporo cennego czasu, który mogłabyś jakoś inaczej wykorzystać, a my - czytamy i komentujemy, aby podzielić się swoją opinią i zmotywować do dalszego pisania :D A więc pisz, pisz, bo już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ;p A te trzy dni jakoś wytrzymam :D
I tak na koniec dodam, że naprawdę jesteś wielka. Jesteś naprawdę wspaniałą dziewczyną, co widać po rozdziałach i twoich dopiskach pod nimi :) No i oczywiście masz wielki talent, którego mimo wszystko szczerze ci zazdroszczę. Tak wiem, to grzech, no al cóż, nic na to nie poradzę, że jesteś taka boska :d Po prostu Cię uwielbiam, kocham!;*
Olcia xox
świetny rozdział, a wątek ciąży myśle że wprowadził do opowiadania większej energii i takiego innego niż słodkiego smaku, jestem ciekawa czy to dziecko wgl istnieje, czy przypadkiem jasmine nie chce zrobić justina na kase, no nic pozostało mi tylko czekać i skomentować, a przeniesienie bloga było bardzo dobrą decyzją! pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny ♥ I ja również nie chcę, żeby Jasmine usuwała ciążę. Jak można wgl pomyśleć o czymś takim, żeby zabić własne, nienarodzone jeszcze dziecko. Najlepiej niech się okaże, że albo to nie dziecko Justina albo, że to ściema .. ale to już Ty zdecydujesz ;3 czekam na nn i również zapraszam do siebie http://logicoftheheartisabsurd.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńW końcu można narmalnie dodawac komentarze.:D Rozdział jak zwykle GENIALNY! Ale się porobiło, mam nadzieje ze Justin nie pozwoli jej usunąć dziecka, no bo jak to tak...? ;d Czekam na nn. ;***
OdpowiedzUsuńojooooooojooooj, chce usunąć dziecko?! Błagaam nie! Wolałabym żeby Jus je wychowywał razem z miley. Nielogiczne, wiem, ale byłoby fajnie :D
OdpowiedzUsuńCzekam do następnego ;*
swag.
Ahh! Uwielbiam twoje opowiadanie! Jest wspaniałe , wzbudza tyle emocji <3 A rozdział ahh normalnie genialny! Czekamy nn ;*
OdpowiedzUsuńSuper jest ten rozdział. Myślę, że to zły pomysł żeby Jasmine usunęła ciąże. I mam nadzieje ze to nie dziecko Justina.
OdpowiedzUsuńMam wielką nadzieje że to nie jest dziecko Jusa i moim zdaniem ta jędza żle postąpi jeśli usunie dziecko Super rozdział aha i mam nadzieje że nic się nie popsuje między Miley a Jusem oni i tak już za dużo przeszli a w szczególności Miley.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że takie liczby komentarzy utrzymają się do końca, bo naprawdę na nie zasługujesz:D Jestem zszokowania ostatnimi słowami Jasmine! Jak ona może chcieć coś takiego zrobić??? Rozdział rzeczywiście krótki ale świetny;]
OdpowiedzUsuń