Justin momentalnie zamarł, nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa. W głowie analizował to, co właśnie usłyszał i choć próbował powiedzieć coś logicznego, to mętlik w jego głowie skutecznie mu to uniemożliwił.
-Co ty chcesz zrobić? - spytał, chociaż doskonale wiedział, co dziewczyna ma na myśli.
-Aborcję, kretynie. - Jasmine skrzyżowała ręce na piersi, przekładając ciężar ciała na jedną nogę.
Chłopak starał się dokładnie przeanalizować słowa Jass. Bał się, cholernie bał się zostać ojcem w tym wieku, ale miał...pozwolić na zabicie własnego dziecka? Nie, do tego nie mógł dopuścić.
-Ty zwariowałaś - powiedział niepewnie i spojrzał uważnie na dziewczynę. Mimo, że nie potrafił ułożyć sobie tego wszystkiego w głowie, to nie mógł przyjąć do wiadomości, że miałby tak po prostu pozwolić, czy też przyczynić się do czegoś tak okropnego.
Jasmine wyraźnie zdziwiła się reakcją Justina. Była pewna, że chłopak przystanie na jej propozycje, a wręcz ucieszy go, że wymyśliła coś, co pozwoli im obojgu pozbyć się "problemu". Uchyliła usta, sama nie wiedząc co powiedzieć.
-O co ci chodzi do cholery? Ja zwariowałam? Nie, po prostu myślę logicznie. Myślisz, że mam zamiar niańczyć jakiegoś bachora? Ja mam swoje życie towarzyskie, którego nie mogę stracić! Ale sama nie dam rady tego wszystkiego zorganizować. Potrzebuję pieniędzy i pomocy w znalezieniu takiej kliniki, w której zrobią to "po cichu". Tak, że nikt nawet nie będzie musiał dowiedzieć się, że byłam w ciąży.
Chłopak był w szoku. Nie rozumiał jak Jasmine może mówić w ten sposób o swoim dziecku.
-Nie "jakiegoś bachora", tylko twojego dziecka - poprawił ją, cały czas nie dowierzając w jej obojętność. - Jak możesz tak się o nim wypowiadać?! - podniósł głos.
Dziewczyna stała i ze zdziwieniem patrzyła na Justina, którego zachowanie coraz bardziej ją szokowało.
-Nie będzie żadnej aborcji. Nie pozwolę ci na to - dodał stanowczo, krzyżując ręce.
-Tobie chyba coś na mózg padło. - z niedowierzaniem pokręciła głową Jass. -Czyli mi nie pomożesz, tak? Pieprzony gnojek. Trudno, sama sobie poradzę - dodała wrogo i zrobiła krok do przodu chcąc wyminąć chłopaka i odejść, jednak Justin na to nie pozwolił, łapiąc ją za łokieć.
-Puść mnie, idioto - syknęła dziewczyna, próbując wyrwać rękę.
-Nie usuniesz tego dziecka, rozumiesz? - warknął przybliżając się do dziewczyny i patrząc jej w oczy.
-Bo co? Zabronisz mi? - Jasmine prychnęła ze śmiechem.
Jus zacisnął zęby, czując, że coraz mocniej zaciska dłoń na ręce dziewczyny.
-Puszczaj, to boli! - syknęła. Chłopak obawiając się, że pod wpływem emocji zrobi jej krzywdę, momentalnie puścił rękę Jasmine. Brunetka rozmasowała obolałe miejsce, patrząc na chłopaka z wyrzutem.
-Tak, zabronię - powiedział w końcu.
-Błagam, nie rozśmieszaj mnie - zaśmiała się ironicznie. - Masz gówno do gadania. To moje dziecko, moje ciało i ty nie masz tutaj nic do gadania. Chciałam tylko, żebyś mi pomógł, ale skoro nie zamierzasz tego zrobić, to poradzę sobie sama.
-Nie, to nie jest twoje, tylko nasze dziecko. Mam do niego takiego samo prawo jak i ty i nie zgadzam się, żebyś je usunęła, dotarło?- syknął jej w twarz.
-Nie-urodzę-tego-dziecka- wycedziła przez zaciśnięte zęby.
-Owszem, urodzisz - warknął patrząc jej w oczy.
-Nie będziesz mi mówił, co mam robić - powiedziała i zmieniła wyraz twarzy. Uśmiechnęła się. - Nawet nie będziesz wiedział, kiedy będzie już po problemie - mówiła z ironicznym uśmiechem i pogładziła chłopaka po policzku.
Jus zdjął dłoń dziewczyny ze swojej twarzy, mając szczerze ochotę ją uderzyć, chociaż tak naprawdę nigdy by tego nie zrobił.
-Nie zrobisz tego - wycedził z niedowierzaniem.
-A chcesz się przekonać? - uśmiechnęła się sztucznie i wyminęła chłopaka. Zabrała swoją torebkę i wyszła z salonu. Kiedy dźwięk stukania szpilek po panelach został zamieniony na trzask drzwi, chłopak wiedział, że Jasmine wyszła. Gwałtownie się odwrócił, zrzucając ze stolika wazon, który z impetem rozbił się na panelach.
-Suka - warknął.
Skrzyżował ręce na karku, chodząc w tą i z powrotem po pokoju. Przez moment całkiem zapomniał o tym, że to może nie być jego dziecko. Mimo wszystko nie miał co do tego stu procentowej pewności i wiedział, że nie pozwoli na aborcję. Usiadł na kanapie i schował twarz w dłonie, czując, że sytuacja najzwyczajniej w świecie go przerosła.
*
Niepewnie podeszłam do pokoju, który aktualnie należał do Liama, zastanawiając się, czy zapukać. Musiałam się komuś wygadać, a Li był w końcu moim przyjacielem. W końcu zdecydowałam się i zagryzając wargę zapukałam do drzwi. Kiedy tylko usłyszałam "proszę", niepewnie uchyliłam drzwi, wchodząc do środka. Chłopak leżał na łóżku z słuchawkami, które przed momentem wyjął z uszu.
-Mogę? - spytałam nieśmiało, uśmiechając się.
-Jeszcze pytam? Wchodź mała - uśmiechnął się szeroko i podniósł do pozycji siedzącej. Odłożył na bok iPoda i skrzyżował ręce.
Zamknęłam za sobą drzwi i wolnym krokiem podeszłam do łóżka, siadając na nim, obok chłopaka.
-Masz problem - oznajmił Li, patrząc na mnie uważnie.
-Skąd wiesz?- spytałam zdezorientowana, bo przecież on o niczym nie wie.
-Miley znam cię od dziecka. Widzę, kiedy masz problem. Więc teraz gadaj - powiedział i oboje lekko się uśmiechnęliśmy.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam opowiadać.
-Chodzi o Justina - zaczęłam i westchnęłam cicho.
-Zranił cię? Jeśli tak, to zapomnę o tym, że mi się podoba i mu przywalę - powiedział niby żartobliwie, ale wiem, że naprawdę byłby do tego zdolny.
-Nie, nic z tych rzeczy - zaśmiałam się.
-Uff, to dobrze, że nie muszę go bić. Za ładną ma buźkę, żeby mu ją oszpecić - powiedział, udając przez chwilę rozmarzonego, po czym walnęłam go lekko w ramię i oboje parsknęliśmy śmiechem.
-A teraz tak serio. Skoro nie o to, to o co chodzi? - dodał, patrząc na mnie uważnie.
-To trochę skomplikowane. - westchnęłam. - Chodzi o jego byłą.
-Chce do niego wrócić?
-Nie, nie o to chodzi.
-Więc o co? - spojrzał na mnie uważnie.
-No bo ona jest..no..w ciąży - powiedziałam niepewnie, przyglądając się reakcji Liama.
-Z nim? - spytał nie dowierzając.
-Najprawdopodobniej - szepnęłam, spuszczając głowę. - Ale on mnie nie zdradził!- dodałam o razu, chcąc go usprawiedliwić. - Ona zaszła w ciąże, kiedy ja jeszcze nie byłam z Justinem.
Li przez moment milczał, a po chwili cicho westchnął.
-Najprawdopodobniej? - spytał mrużąc oczy.
-No bo..ona prowadzi dosyć "rozrywkowe" życie, rozumiesz? - spojrzałam na niego znacząco, nie chcąc mówić wprost, że puszcza się na prawo i lewo.
-Taak, rozumiem. Ale mówiłaś, że oni byli razem, więc jak to? Justinowi nie przeszkadzało, że ona go zdradza?
Nie wiedziałam jak mam mu to jasno wytłumaczyć.
-Oni byli w takim..można powiedzieć "wolnym" związku. Niby ze sobą byli, ale oboje spotykali się z kim chcieli.
-Ach tak, już rozumiem. A Jus wie o tej ciąży?
-Wiem, mówiłam mu dzisiaj. Zresztą, jeszcze dzisiaj mieli się spotkać.
-I jak na to zareagował?
-Wiadomo, że to był dla niego szok. Jest przerażony wizją zostania ojcem w tym wieku, ale zachował się bardzo dojrzale, czym nie ukrywam - bardzo mi zaimponował. Powiedział, że jeśli okaże się, że to jego dziecko, to nie zostawi tej dziewczyny samej i jej pomoże.
-To dobrze o nim świadczy - skomentował krótko Li. - Ale ty czujesz się z tym okropnie, prawda?- dodał po chwili, patrząc na mnie tak, jakby czytał mi w myślach.
-Dokładnie - westchnęłam. - Nie potrafię sobie wyobrazić, że miałby mieć dziecko z inną dziewczyną. Cały czas by się z nią spotykał, jeździł do niej. Czułabym się jak piąte koło u wozu. Byłby on, jego dziecko, matka jego dziecka i...ja. Rozumiesz? - spojrzałam na niego z politowaniem.
-Rozumiem cię. Ale nie wydaję mi się, żebyś miała powody do takich obaw - powiedział pewnie - On cię kocha tak?
Pokiwałam twierdząco głową.
-Właśnie. Dla niego będzie liczyć się dziecko, nie ona.
Słuchałam tego, co do mnie mówił i patrzyłam przed siebie, w jeden martwy punkt, próbując to wszystko przeanalizować. Może on miał rację? Może moje obawy są bezpodstawne?
-Tylko ty się dla niego liczysz, to widać. Jest w ciebie wpatrzony jak w obrazek - zaśmiał się i lekko walnął mnie w ramię. Przerzuciłam na niego wzrok i uśmiechnęłam się.
-Dziękuję, że mogę na ciebie liczyć. - przytuliłam go.
-Nie ma za co. W końcu jesteśmy przyjaciółmi - szepnął w moje włosy.
-To ja będę się już zbierać do siebie - odsunęłam się, wstając z łóżka i podchodząc do drzwi. - I jeszcze raz dziękuję - uśmiechnęłam się i wyszłam, udając się do mojego pokoju. Położyłam do łóżka, patrząc w sufit. Liam ma rację. Powinnam przestać zaprzątać sobie głowę jakimiś głupimi myślami. Zresztą - przecież w dalszym ciągu nie mam pewności, czy ty w ogóle Jus jest ojcem.
*
Drugi dzień świąt niestety oznaczał wyjazd cioci i wujka wraz z Li. Było mi cholernie szkoda, że przyjechali na tak krótko, ale co ja mogłam zrobić.
-Masz codziennie pisać i dzwonić! - pogroziłam Liamowi, żegnając się z nim przy samochodzie.
-Obiecuję. - uśmiechnął się.
-Pamiętaj, że jeśli tylko będziesz potrzebować rozmowy, to możesz do mnie zadzwonić, o każdej porze - powiedział i mocno mnie przytulił. Liam był cudownym przyjacielem, niewątpliwie.
-Dziękuję - odwzajemniłam uścisk, po czym odsunęliśmy się lekko od siebie.
Razem z rodzicami i Alexem pożegnałam się również z ciocią i wujkiem.
-To do zobaczenia przy następnej okazji, będziemy tęsknić - powiedziała moja mama z uśmiechem na ustach.
-My również, do zobaczenia - odpowiedziała ciocia i wsiadła do samochodu.
-Pa mała - powiedział jeszcze z uśmiechem Liam, puszczając mi oczko.
-Pa - odwzajemniłam uśmiech, a chłopak wsiadł do samochodu.
*
Chodziłam po salonie w tą i z powrotem, denerwując się, jakby nie wiem co zaraz miało się wydarzyć, a miał po prostu przyjść Justin..
No dobra, może nie tak "po prostu". Miał powiedzieć mi co wynikło z jego rozmowy z Jasmine. Szczerze mówiąc byłam niesamowicie ciekawa i jednocześnie się stresowałam, sama nie wiem czemu. Cieszyłam się, że jestem sama w domu. Alex jest u kolegi, a rodzice u znajomych. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam głęboki oddech i poszłam do przedpokoju. Otworzyłam drzwi, widząc w nich tego, kogo się spodziewałam. Uśmiechnęłam sie lekko, wpuszczając Justina do środka.
-Hej - powiedział, uśmiechając się blado i dał mi krótkiego buziaka w usta. Za chwilę przeszliśmy do salonu.
-Napijesz się czegoś? - spytałam stojąc przy fotelu, na którym przed chwilą usiadł.
-Nie, dziękuję. Siadaj - powiedział i pociągnął mnie lekko, sadzając sobie na kolanach.
-Co powiedziała ci Jasmine? - spytałam wprost, bo stwierdziłam, że dłuższe odkładanie tego nie ma sensu. Justin wziął głęboki oddech, oblizując wargi.
-Nawet nie wiesz jaki mętlik mam teraz w głowie - powiedział, wzdychając.
Momentalnie zrobiło mi się słabo. Co jeśli ona zaproponowała mu, żeby ze względu na dziecko się zeszli..?
-To znaczy..? - spytałam niepewnie.
-Nawet nie wiesz, co ona mi w ogóle zaproponowała.
Dłonie coraz bardziej mi drżały, a głos wiązł w gardle.
-Co takiego..? - czułam, jak mój głos coraz bardziej się łamie.
-Ona chce, żebym pomógł jej załatwić aborcję - powiedział, a mnie momentalnie zatkało. Tego kompletnie się nie spodziewałam. Z jednej strony poczułam ulgę, że kompletnie bezpodstawnie się obawiałam, ale z drugiej..
-Co?! - powiedziałam podniesionym głosem i wstałam, krzyżując ręce.
-Tylko nie mów, że ty się na to zgodziłeś?! - spojrzałam na niego z wyrzutem. Justin również wstał patrząc na mnie kompletnie zszokowany.
-Sądziłem, że..tobie to rozwiązanie by odpowiadało - powiedział niepewnie i patrzył na mnie, cały czas będąc w szoku.
-Odpowiadało? Justin, czyś ty oszalał? Od zawsze gardziłam aborcją, dla mnie to to samo co zabicie swojego własnego dziecka. To okropne! Jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że dla własnego interesu bym ją do tego nakłaniała! - uniosłam się.
Mówiłam szczerze, jak najbardziej. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć kobiet, które decydowały się na aborcję. Jak można zamordować własne dziecko? Odebrać mu szansę na życie?
-Przepraszam..jesteś niesamowita - powiedział i podchodząc do mnie, przytulił mnie. Nie potrafiłam być na niego o to zła.
-Wcale nie - zaśmiałam się, kiedy się od siebie odsunęliśmy. - Ale nie odpowiedziałeś. Justin, mam nadzieję, że ty się na to nie zgodziłeś? - spojrzałam na niego niepewnie.
-Oczywiście, że nie - odpowiedział, a kamień dosłownie spadł mi z serca.
-A ona co na to?
-I tu właśnie zaczynają się schody - westchnął, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana. - Ona definitywnie chcę usunąć to dziecko.
-Nie ma prawa! Ty też masz coś do powiedzenia - powiedziałam, ale po chwili się zawahałam. - Oczywiście o ile to jest twoje dziecko..-dodałam niepewnie. - W każdym bądź razie zrobię wszystko, żeby wybić jej ten pomysł z głowy - dopowiedziałam jeszcze.
-Uwierz mi, że ja też - szepnął i przytulił mnie do siebie.
*
Wieczór spędziłam przy laptopie. Siedziałam na łóżku, przeglądając strony internetowe. Ta cała aborcja..to nie dawało mi spokoju. Szukałam w internecie informacji na jej temat i momentami łzy, wręcz cisnęły mi się do oczu. Zakrywałam usta dłonią, nie mogąc dosłownie uwierzyć w to, co czytam i widzę. Postanowiłam przejrzeć filmiki na youtube o tej tematyce. Włączyłam pierwszy filmik, który rzucił mi się w oczy Włożyłam do uszu słuchawki, uważnie oglądając film. Szczerze mówiąc kompletnie nie spodziewałam się, takiej formy przedstawienia aborcji...
W skupieniu oglądałam filmik, jednak już w połowie po moim policzku popłynęła łza. Na końcu kompletnie się rozpłakałam. Pierwsze co - przysięgłam sobie, że nigdy, przenigdy, choćby nie wiem co, sama nie zdecyduję się na aborcję. To coś okropnego.
Postanowiłam, że muszę pokazać ten film Jasmine. Jeżeli to jej nie ruszy, to ona musi być bez serca. Napisałam do niej prywatną wiadomość na twitterze, w którym podałam jej link z dopiskiem "Proszę, obejrzyj to, może to zmieni twoją decyzję, której możesz żałować do końca życia". Wysłałam wiadomość i zamknęłam laptopa, kładąc się na łóżko.
Nie pozwolę jej na aborcję, bez względu na to, czy to dziecka Justina, czy nie.
______________________________________________________________
Miałam dodać rozdział dopiero w sobotę? Wiem, ale okazało się, że dopiero od jutra mnie nie będzie, więc postanowiłam napisać jeszcze ten rozdział :) Mam nadzieję, że wam się podoba.
Połowa z was była "za" tym, żeby Jass usunęła dziecko, a druga przeciw. Zapominając na chwilę, że to tylko opowiadanie, to ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy. Aborcja, to coś strasznego. To morderstwo własnego dziecka, odebranie mu szansy na życie. Czemu winne jest dziecko? Dlaczego ono ma odpowiadać za nieodpowiedzialność swoich rodziców? To nie fair. Oczywiście w żadnym wypadku nie krytykuję waszego zdania, nic z tych rzeczy! To tylko opowiadanie i wiem, że po prostu kierowałyście się tym, jakbyście chciały, żeby potoczyło się dalej opowiadanie :)
Co do filmiku - naprawdę rozpłakałam się, oglądając go. Ujęłam w tym krótkim fragmencie rozdziału swoje własne, prawdziwie odczucia.
Kurczę, jak ja wam dziękuję za ty wszystkie miłe słowa<3 Nawet nie wiecie, jaki uśmiech na mojej twarzy wywołujecie! :D Olcia - wiesz, że jesteś kochana? :) Tak, jak wy wszystkie zresztą, gdybym tylko mogła, to spotkałabym się z każdą z was i kolejno przytuliła <3
I na koniec. Może ze względu na to, że tak szybko dodałam nowy postaracie się o trochę więcej komentarzy? :)c
Najwięcej komentarzy pod jednym rozdziałem (ogólnie) zebrałam chyba 27. Dacie radę 30? Wiem, dużo, ale chciałabym zobaczyć, ile mam czytelniczek :)
To chyba na tyle, pa<333
Jej kocham to opowiadanie dzień w dzień sprawdzam czy jest nowy rozdział xD myslę ze ruszy ja ten filmik ale jakos nie mam pewnosci czu to bedzie dzicko justina wydaje m sie ze jednak nie ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Obejrzałam ten filmik i również się wzruszyłam. Jestem takiego samego zdania co do aborcji jak i ty. Morderstwo niewinnej istoty i głupota ludzka, która tak naprawdę nie zna granic.
OdpowiedzUsuńOby los tego dziecka potoczył się w jak najbardziej pozytywną stronę. Czekam na nn ;*
swag.
Cudny rozdział! :D Obejrzałam filmik i się popłakałam ;D Mam nadzieję, że okaże się, że to nie jest dziecko Justa. było by fajnie. ale jak będzie zobaczymy.; D Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńCo jak co ale uwielbiam Twojego bloga a wręcz go kocham. Momentami płacze albo się śmieje ;) Kocham i czekam nn ;*
OdpowiedzUsuńEch... po obejrzeniu tego filmiku jednak też jestem przeciw. Ale oby to nie było dziecko Jusa. Kurcze nie wyobrażam sobie jego w roli ojca. Ale to twoje opowiadanie. czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńImaginary13
Ekstra rozdział. Justin jest taki dojrzały ! :)
OdpowiedzUsuńZ niecieprliwoscia czekam na nexta.
Aaa..!! KOCHAM CIĘ! Jesteś cudowna!
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to nie zaskoczyłaś mnie wgl, bo jak zwykle jest GENIALNY!! ;* Jak ty to robisz? hmm??;)
Dobrze, że Miley też nie popiera pomysłu Jasmine. Ale mam ogromną nadzieje, że to jednak nie jest dziecko Justa. hah.:)
Czekam na nn.;* <3
Lolla.
Mam nadzieję że Justin nie pozwoli usunąć Jasmine ciąży i że to on zaopiekuje się dzieckiem , jak już Jass nie bd chciała tego dziecka . JEESTEM PRZECIW ABORCJI , JAK MOŻNA USUNĄĆ WŁASNE DZIECKO PRZEZ SWOJĄ GŁUPOTĘ . !! (( chyba że w nagłych przypadkach - można umrzeć , lub dziecko bd chore ))
OdpowiedzUsuńJak zawsze wspaniały rozdział :)
OdpowiedzUsuńRacje co do tej aborcji masz, ale to dziecko może zniszczyć życie Jusa i Miley . Ale Ty na pewno coś wymyślisz. :) .Świetnie napisany rozdział. :>
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za to jak piszesz. c:. Osobiście mam nadzieje , że to nie dziecko Justina. Również jestem przeciwna aborcji .
OdpowiedzUsuńNajlepszy blog jaki czytałam! <3 Cały czas się coś dzieje :* Wspaniały! Masz rację poruszając temat aborcji, to jest okropne. w 100% się z tobą zgadzam, a filmik świetny, aż się łezka w oku zakręciła :* <3
OdpowiedzUsuńCzekamy nn *-*
Rozdział CUDOWNY! :D Czytałam już wiele blogów i szczerze mogę przyznać, że Twój spodobał mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że nie dojdzie do tej aborcji i chciałabym, żeby to nie było dziecko Justina. To bardzo skomplikowałoby związek Jus'a i Miley a po tylu przeżyciach w końcu powinni być ze sobą szczęśliwi :)
Pozdrawiam wszystkich i mam nadzieję, że kolejny rozdział szybko się pojawi :D
Jej ten rozdzial jest cudowny, codziennie zagladam na tego bloga sprawdzajac czy jest nowy rozdial! ;) Piszesz wspaniale.! Masz talent do pisania! <3 Za kazdym razem juz chce wiedziec co bedzie w nastepnym rozdziale! Mysle ze rozdzial pojawi sie jak najszybciej !!! <3 ;)
OdpowiedzUsuńpopłakałam się jak oglądałam filmik.... o matko. to powinno sie pokazywac kazdej kobiecie, która chce usunać dziecko. straszne
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! nic dodać nic ująć. I to jak Justin się zmienił na lepsze... Po prostu brak słów.*__* Kocham!<3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn. ;**
Niesamowity. Ten filmik- jak zobaczyłam to dziecko tak masakra..
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy rozdział:D:D
Kurde oby nie usunela tego dziecka! z nieciepliwoscia czekam na kolejny rozdzial :)))
OdpowiedzUsuńSia
Awww, dziękuję :) Ty też jesteś kochana ;* Nie potrafię nic z siebie wydusić.. Po obejrzeniu tego filmiku.. muszę to przyznać - rozpłakałam się jak małe dziecko i nie mogę przestać. Czuję, jakbym miała się zaraz zakrztusić łzami, ale nie mogę ich powstrzymać... Lecą i lecą.. Dosłownie ciurkiem, jak jakiś wodospad ;p Mimo że jestem całkowicie przeciw aborcji nigdy nie zastanawiałam się nad tym od tej strony, która jest pokazana na filmiku.. Nawet nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby obejrzeć jakiś filmik o tej tematyce. I naprawdę dziękuję ci za to, że umieściłaś go w tym rozdziale ;) Dzięki niemu jeszcze bardziej zagłębiłam się w przekonaniu, że tak nie można.. To niesprawiedliwe. I całym sercem mam nadzieję, że dzięki właśnie takim filmikom ludzie spojrzą na to z innej strony.. Z tej właściwej. Nie wiem jak można być aż takim bez dusznym... Trzeba mieć serce ze stali albo po prostu go nie mieć, żeby zabić własne, niewinne niczemu dziecko. Osobiście, gdybym miała wybór, kto ma zginąć - ja czy moje dziecko bez zastanowienia i nawet sekundowego zawahania wybrałabym siebie. NIGDY nie pozwoliłabym, żeby ktoś zrobił takie coś z moim dzieckiem i cieszę się, że Justin i Miley się z tym zgadzają :] Mam naprawdę szczerą nadzieję, że ten filmik ruszy i choć trochę złamie Jasmine, bo jestem pewna, że później by sobie tego nie wybaczyła...
OdpowiedzUsuńNajlepiej, jakby to wszystko okazało się po prostu snem.. oczywiście nawet się nie łudzę, ale fajnie by było :D Wiem, że Justin nie pomoże z tym Jus i ani trochę się do tego nie przyczyni jeśli ta wybierze tą opcję.. Po tym rozdziale widzę, tak jak już to pisałam pod ostatnim, że Justin jest całkowicie gotowy na wychowanie tego dziecka.. razem z Miley :) I muszę przyznać, że ja potrafię sobie wyobrazić Justina w roli ojca i mogę się założyć, że świetnie by się w tym zadaniu spisał. No ale i tak mam nadzieję, że to nie jest dziecko Justina. Ich związek dużo przeszedł i zasłużyli na spokój.. i szczęście :D
Jeejku, jaki Liam jest wspaniały < 33 Miley ma naprawdę świetnych przyjaciół i to muszę jej przyznać. Nie żebym narzekała na swoich no ale Liam jest cudowny :p I zna ją na wylot, nawet umie czytać jej w myślach :D
I na konie wiedz, że ja także chętnie bym cię wyściskała, a najprawdopodobniej od razu udusiła, ale to tylko taki mały szczególik ;p A co do komentarzy to uda się, masz naprawdę wiele czytelniczek, którym po prostu nie chce się komentować, co jest naprawdę przykre, zważywszy na twoje wysiłki włożone w pisanie tego bloga :) Masz już połowę w jeden dzień, druga jeszcze jakoś dojdzie :D
Kooocham;*
Zapewne domyślasz się kto, no ale ;p
Olcia :) xoxo
Rozdzial jest super i czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńło jaaaaaaaa. genialny ten rozdziaaał. proszę, dodaj już kolejny :)
OdpowiedzUsuńAle super rozdział. Oby nie usunela dziecka, to morderstwo !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPo obejrzeniu filmiku twarz mialam cala mokra od lez. Na temat aborcji mysle to samo co ty w stu procentach. To okropne ,ze ludzie potrafia zabic bezbronne stworzenie dla tego aby nie zepsulo im zycia , bo tak wygodniej. Co z tego, ze to byla wpadka i ze dziecko nie ma swiadomosci ,ale ma takie same prawa jak kazdy zywy czlowiek. To morderstwo , aby cos takiego zrobic trzeba byc na albo bez serca albo byc chorym psychicznie szalencem bo tylko taki czlowiek z premedytacja moglby zrobic cos takiego. Zteszta istnieja okna zycia itp. Dziecko moze dzieki temu przezyc ! Mam nadzieje ,ze Jasmine zmieni zdanie po obejrzeniu tego filmiku. Zreszta ma szczescie ,ze ojciec dziecka wyrazil chec opiekowania sie nim niektore dziewczyny nie maja tyle szczescia. Choc ciezko mi jest wyobrazic sobie biebera w roli ojca to mysle ze bylby naprawde dobrym tata a miley jeszcze lepsza mama. Szczerze to szkoda ,mi jej faktycznie ma powody do zmartwien ale i tak zachowiuje sie bardzo chponorowo. Bardzo dobrych rad udzielil jej liam, a swoja droga szkoda ze juz go nie ma bo to byla naprawdse zajebiaszcza postac ,a ich gadlki o bieberze byly rozbrajajace :)
OdpowiedzUsuńRozdzial wyszedl ci superowy obys tak dalej czesto pisala i ja tez mam ochote cie wysciskac.
Pozdrowionka :*
P.S. Sorki za bledy ale pisze z komorki. I jeszcze sorki za brak komy pod ostatnim rozdzialem brak czasu,sorki.
ME
strasznie wstrząsający filmik, chyba nie da się go obejrzeć bez choćby jednej łezki...Oby Jus zdołał powstrzymać Jasmine. Kocham tego bloga *.* czekam na nn i przy okazji zapraszam do siebie http://logicoftheheartisabsurd.blogspot.com/ ;*
OdpowiedzUsuńBoshh...to jest piękne:)
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podoba rozdział, chociaz jest trochę smutny, ale i tak fajny:)
Pozdrawiam Anita
Bardzo podoba mi się rozdział:)
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć:)
Kasia:)
No i rycze, no i ryczę:(
OdpowiedzUsuńPrzez ten filmik:) Jak to siostrze odpowiadałam to tez sie poryczała...jakies 15 minut wzajemnego wylewania łez:)
Rozdział udany;)
Ewa
chyba jeden z najlepszych rozdziału, widać że taki bardzo od serca, też się popłakałam na tym filmiku :'( mam nadzieję, że urodzi to dziecko, ale że sie okaże że to nie Justina ;) -Gosia :)
OdpowiedzUsuńCHOLERA RYCZĘ... GENIALNY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny ja zawsze! Czekam niecierpliwie na kolejny! :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem co się dalej wydarzy ;>
.....................
Pozdrawiam Nadia :)
Super rozdział,ciągła akcja,no po prostu brakuje mi słów żeby opisać to jak mi się podoba:)Czekam na kolejne rozdziały:D
OdpowiedzUsuńah.. w swoje rozdziały wkładasz tyle uczuć i emocji, że po prostu mi gorąco jak je czytam. Masaaakra.
OdpowiedzUsuńI miło mi dziękuje za to co napisałaś. :**
Ale prawda jest taka, że to ty jestes kochana, bo chociaż miałaś tyle problemów z blogami itp. to ani razu ise nie poddałaś i nadal z nami jesteś! Szczerze powiedziawszy nie wiem co bym zrobiła bez twoich opowiadań. Filmik makabryczny, nie dalam rady obejrzec do końca.
Uwielbiam cię. ♥
Olcia:*
OdpowiedzUsuńNO WEŹ JUŻ TO PRZEDŁUŻAJ ! BĘDĘ RYCZEĆ XD zaczęłam czytać od wczoraj, ale tak mn wciągnęło, że już #48 .. jeszcze tyklo 3 ! PRZEEEEEEEDŁUŻ, ROZKAZ xd !prosze :)
Weź. Poryczałam się już na początku filmiku. To jest okropne. Ja bym nigdy nie zabiła swojego dziecka. Przecież ono nie zawiniło. Szczerz. Już by świnie zaczęły latać niż ja bym zrobiła takie świństwo. Dziękuje za rozdział. :D
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest wspaniałe! Ostatnio byłam na 10 rozdziale jak zaczęłam czytać o 14:00 to skończyłam o 00:00. Dzięki temu opowiadaniu wg sie nie nudze i mam nadzieję że będziesz pisała dalej <333
OdpowiedzUsuńjejku ten filmik... popłakałam się :c
OdpowiedzUsuńa rozdział fantastyczny jak zwykle, lece czytać dalej
<3
Kocham te opowidanie . Czytam je godzinami . ;)
OdpowiedzUsuńJestem szczęśliwa chyba jeszcze bardziej niż ty, widząc tyle komentarzy!:) Ja rzetelnie pisałam komentarz pod każdziutkim rozdziałem i przykro mi było patrzeć jak pod niektórymi nie było ich w ogóle:( W każdym razie rozdział wspaniały, a pomysł z aborcją niedorzeczny!
OdpowiedzUsuń