sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 58.

-Wiesz co mówią? - szepnął mi do ucha, a mnie aż przeszły dreszcze. -Nie, co takiego? - spytałam cicho i przez moment miałam wrażenie, jakby tych wszystkich ludzi wokół nie było z nami. -Że z kim spędzisz sylwester, z tym spędzisz cały rok - odpowiedział i pocałował mnie delikatnie w policzek, a ja czułam, jak jego usta układają się w lekki uśmiech, co sama od razu odwzajemniłam. -Mam nadzieję, że to prawda - powiedziałam, uśmiechając się.

-Żeby ten rok był jeszcze lepszy od poprzedniego, żebyśmy spędzili go wszyscy wspólnie, a następny sylwester również oblewali wszyscy razem.


Z przymkniętymi powiekami, przypomniałam sobie Sylwestra. Przecież Justin obiecał mi, że cały ten rok spędzimy razem. On nie mógłby tak po prostu mnie teraz zostawić. Nie zrobiłby mi tego. Uchyliłam lekko powieki, spod których wypłynęły kolejne łzy. Moje policzki były całe mokre, a oczy opuchnięte od płaczu. Czekanie mnie zabijało. Myśl, że za chwilę może wyjść lekarz i powiedzieć mi, że Jus nie ży.., nie, nie przyjmowałam tego nawet do wiadomości. Byłam pewna, że dowiedzenie się o tym, że Justin z tego wyjdzie, że nic mu już nie grozi, to tylko kwestia czasu. Przecież nie mogło być inaczej, prawda?
On jest dla mnie wszystkim, nigdy nie kochałam nikogo tak, jak jego. Oddałabym za niego życie, byłabym w stanie zrobić wszystko dla jego dobra. Gdybym tylko mogła, oddałabym wszystko byleby tylko on z tego wyszedł. Nie wyobrażałam sobie..nie chciałam nawet myśleć co by było, gdyby Jus nie przeżył.
Pociągnęłam nosem, ocierając wierzchem dłoni mokry policzek. W tym momencie ktoś położył mnie dłoń na ramieniu. Podniosłam wzrok, chcąc sprawdzić kto to. Mama kucnęła przy mnie, a w jej oczach   mogłam dostrzec szklanki.
-Skarbie, musisz być silna. Musisz wierzyć w to, że Justin z tego wyjdzie - szepnęła i pogładziła mnie po włosach. Nie wytrzymałam, coś we mnie pękło. Wybuchłam płaczem i mocno wtuliłam się w mamę, dając całkowity upust emocjom.
-Mamo, a co będzie jeśli on..umrze? On jest dla mnie wszystkim - wyszeptałam przez łzy.
-Nie możesz tak myśleć. Miley, spójrz na mnie - powiedziała i w tym momencie lekko mnie od siebie odsunęła i ujęła moją twarz dłońmi, ocierając jednocześnie łzy z moich policzków.
-Jesteś silną dziewczyną, wiem o tym. Nie możesz się załamywać. Musisz uwierzyć w to, że nic mu nie będzie. On też jest silny, nie przegra walki, nie zostawi cie, za bardzo cie kocha - dodała, a ja poczułam, że jej słowa dodają mi w pewien sposób siły. Mama miała racje.
-Dziękuję - wydukałam cicho, pociągając nosem i ponownie się do niej przytuliłam.
W tym momencie na korytarz wbiegli zdyszani Rayan, Chris, Meg i Vanessa. Oderwałam się od mamy i wstałam.
-Wciąż czekamy - szepnęłam jedynie, powstrzymując wypływ łez i patrząc na przyjaciół. Każdy z nich spojrzał na mnie wzrokiem pełnym smutku i żalu, po czym podeszli do mnie i tak po prostu mnie przytulili, wiedząc, że właśnie tego, najbardziej teraz potrzebuję. Po raz kolejny rozpłakałam się niczym mała dziewczynka tuląc do nich.
-On z tego wyjdzie - wyszeptała Megan, gładząc mnie po włosach, a po jej głosie poznałam, że sama płakała.
*
Minęła kolejna, długa godzina, a my wciąż nic nie wiedzieliśmy. Miałam wrażenie, że z każdą sekundą to czekanie zabija mnie coraz bardziej.
Po długim chodzeniu w tą i z powrotem opadłam bezwładnie na jedno z krzesełek i przeczesałam dłonią włosy.
-Nienawidzę cię.- zaśmiałam się. -Za co?- spytał, a ja czułam, że się uśmiecha. -Za to, że tak bardzo mnie w sobie rozkochałeś. -To w takim razie ja też cię nienawidzę.- zaśmiał się i przechylając nieco głowę, tak aby nasze twarze się stykały spojrzał mi w oczy.
Nie mogłam przestać wspominać naszych, wszystkich, wspólnie spędzonych chwil. Przez głowę wciąż przelatywały mi obrazy związane z Justinem.
Nigdy nie sądziłam, że jestem w stanie pokochać kogoś do tego stopnia. To jak magia. Widzisz Tą Osobę i czujesz, że masz wszystko.
Nagle wszyscy zerwali się nerwowo na równe nogi. Podniosłam od razu głowę i dostrzegłam lekarza, wychodzącego z sali. Również gwałtownie się podniosłam, czując jak serce podchodzi mi do gardła. Nie byłam nawet w stanie wydusić z siebie jednego słowa.
-Co z nim? Niech pan mówi do cholery - powiedziała nerwowo jego mama. Mężczyzna w średnim wieku, spojrzał na nas wszystkich, biorąc głęboki oddech. Czułam narastającą, niewidzialną gulę w gardle. Wiedziałam, że od słów lekarza zależy teraz tak naprawdę całe moje życie.
-Udało nam się ustabilizować jego stan - powiedział w końcu, a ja poczułam niewyobrażalną ulgę. Mama stojąca obok objęła mnie ramieniem, a ja wypuściłam w końcu powietrze z ust.
-Czyli wszystko już z nim dobrze, tak? Wyjdzie z tego? - dopytała, a w jej oczach pojawiły się iskierki nadziei.
W tym momencie widząc minę mężczyzny, ponownie poczułam jakby ktoś kopnął mnie w brzuch.
-Jak już mówiłem - udało nam się ustabilizować stan chłopaka, ale niestety nie zdołaliśmy go wybudzić
-Co to znaczy? - spytała Van, patrząc załzawionymi oczami na lekarza.
-Justin zapadł w śpiączkę.
Czułam jak nogi zaczynają się pode mną uginać, a serce podchodzi do gardła.
-Ale on się z niej wybudzi, prawda? - wydusiłam w końcu z siebie, patrząc z żalem na lekarza, czując pojedynczą łzę spływającą po moim policzku.
-Wszystko w rękach Boga. My, nie możemy już nic zrobić..- odpowiedział cicho, a ja dosłownie czułam jak ziemia osuwa mi się spod stóp.
-Możemy go zobaczyć? - spytałam cicho, łamiącym się głosem.
-Nie wiem czy..- zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
-Proszę..- szepnęłam, a kolejna łza spłynęła po moim policzku.
Lekarz westchnął cicho, patrząc na nas uważnie.
-Dobrze, ale tylko góra trzy osoby i na dosłownie dwie minuty. W ogóle nie powinienem tam na razie państwa wpuszczać.
-Dziękuję - szepnęłam zachrypniętym głosem.
-Miley, chodź z nami - powiedziała po chwili mama Justina, obejmując mnie ręką. Kiwnęłam tylko twierdząco głową, odwracając się na chwilę w stronę pozostałych, po czym poszłam wraz z rodzicami Justina za lekarzem.
Mężczyzna wprowadził nas do sali, na której aktualnie leżał Jus. Zobaczyłam go i poczułam jak moje serce dosłownie łamie się na pół. Pierwszy raz w życiu go takiego widziałam. Był taki..bezbronny, podłączony do miliona kroplówek. Czułam jak łzy samoistnie spływają po moim policzku, a ja sama zaczynam zanosić się płaczem.
Zakryłam usta dłońmi, zaciskając powieki. Tak bardzo chciałam go teraz przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Stanęłam pod ścianą, pozwalając jego rodzicom na swobodne podejście do niego.
-Proszę, tylko nie za długo - powiedział lekarz, po czym opuścił salę. Oddałabym wszystko, żeby móc cofnąć czas. Obwiniałam się za to, co się wydarzyło. To moja wina. Dlaczego wtedy wyrzuciłam go z domu? Dlaczego do cholery?! Jak mogłam zostawić go samemu sobie? Gdybym wtedy spędzała z nim więcej czasu, przypilnowała go, to teraz by go tu nie było. To wszystko moja, pieprzona wina.
Zgięłam jedną rękę w łokciu, kładąc dłoń na drugą rękę. Cierpliwie czekałam, aż będę mogła podejść do Justina.
Po chwili usłyszałam cichy głos jego mamy.
-Miley - szepnęła, a ja od razu na nią spojrzałam. Kiwnęła jedynie głową dając mi do zrozumienia, że teraz moja kolej. Pocałowała chłopaka w czoło, po czym ze łzami w oczach pogładziła go po policzku i razem z jego tatą odeszli na bok. Niepewnym, chwiejnym krokiem podeszłam do łóżka, czując jak nogi dosłownie się pode mną uginają.
Rodzice Justina po cichu opuścili salę, zostawiając mnie samą z Jus'em. Spojrzałam na niego i zacisnęłam wargi, nie chcąc się rozpłakać. Delikatnie usiadłam na skraju łóżka i otarłam wierzchem dłoni łzę z policzka.
-Justin..-szepnęłam drżącym głosem i nie wytrzymałam. Rozpłakałam się niczym mała dziewczynka. Delikatne położyłam dłoń na jego policzku i przesunęłam po nim opuszkami palców. - Nie możesz mnie zostawić - wyszeptałam przez łzy i biorąc głęboki oddech. - Ja sobie bez ciebie nie dam rady..- dodałam  niemalże niesłyszalnie. Tak bardzo marzyłam o tym, żeby to wszystko okazało się tylko jakimś sennym koszmarem, żebym za chwilę mogła się obudzić i uświadomić sobie, że to wszystko było tylko snem.
Przesunęłam się nieco i ujęłam jego dłoń w swoją. Objęłam ją obiema dłońmi, gładząc kciukiem po jej wierzchu. Uniosłam ją lekko i przyłożyłam do swoich ust, delikatnie całując.
-Pamiętasz jak mówiłeś, że ten rok spędzimy razem? Musisz dotrzymać słowa. Nie pozwolę ci odejść i mnie zostawić - szepnęłam, pociągając nosem. Szlochałam cicho, patrząc na niego i czując jak moje serce łamie się na miliony małych kawałeczków.
-Jesteś dla mnie wszystkim..- dodałam jeszcze przez łzy, a w tym momencie do sali cicho wszedł lekarz.
-Przepraszam, ale musi pani już wyjść - powiedział, patrząc na mnie z żalem. Odłożyłam jego dłoń na łóżko i pociągnęłam nosem, ocierając wierzchem dłoni łzę z policzka. Pogładziłam go po policzku, po czym delikatnie pocałowałam.
Ostatni raz spojrzałam na Justina, po czym posłusznie wyszłam z sali wraz z mężczyzną. Kiedy ponownie znajdowałam się wraz z pozostałymi w poczekali, podeszłam do mamy.
-Proszę jechać do domu, teraz naprawdę nic tu po państwu. - Lekarz spojrzał na nas uważnie.
-Nie zostawię go samego, nigdzie się stąd nie ruszam - odparła od razu mama Jus'a a ja jej przytaknęłam. Ja również nie miałam zamiaru jechać do domu. Nie zostawię go tutaj. Chcę być cały czas przy nim.
-Proszę mnie posłuchać. Proszę pojechać do domu, przespać się chociaż dwie godziny i wrócić tutaj rano.
-Ale..- już chciałam coś powiedzieć, jednak mężczyzna nie pozwolił mi dojść do słowa.
-Naprawdę, tak będzie lepiej.
Spojrzeliśmy kolejno na siebie, zastanawiając się nad tym, co zrobić.
-To chyba dobry pomysł - powiedział w końcu cicho ojciec Justina. - Odpoczniemy trochę i wrócimy.
-Dobrze, zróbmy tak. - Westchnęła po chwili jego mama, wycierając mokre policzki. Nie byłam co do tego pewna. Miałam go tak zostawić?
-Miley - usłyszałam po chwili i poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. - Ja wiem, że nie chcesz go zostawiać, ale naprawdę musimy przespać się chociaż dwie godziny. A teraz na nic się tutaj zdamy - powiedziała jego mama, patrząc na mnie popuchniętymi od płaczu oczami.
-No dobrze - przytaknęłam w końcu zmęczona.
*
Spałam jedynie godzinę. Nie potrafiłam spać, w czasie kiedy Jus leżał w szpitalu. Cały czas o nim myślałam. Kiedy wczoraj wróciłam z mamą ze szpitala, od razu poszłyśmy do salonu, w którym znajdował się mój tata. Został w domu z Alexem. Oboje wciąż mnie przytulali i pocieszali, a ja byłam im za to naprawdę wdzięczna. Gdybym teraz została sama, zapewne wpadłabym w kompletną rozsypkę psychiczną.
Rozmawialiśmy prawie dwie godziny, po czym położyliśmy się spać. Przewracałam się z boku na bok, płacząc, a zasnęłam dopiero o 5 rano.
Wstając o szóstej nie czułam nawet senności. Jedyne, czego teraz pragnęłam to móc w końcu ponownie jechać do Justina. Nie budząc rodziców ubrałam się i zostawiłam im na kartce wiadomość, że pojechałam do szpitala. Zabrałam kluczyki od samochodu mamy i po cichu wyszłam z domu.

Włożyłam kluczyki do stacyjki i zanim odpaliłam silnik, położyłam dłonie na kierownicy i spojrzałam przed siebie, biorąc głęboki oddech. Przed pójściem do szpitala, chciałam odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Przekręciłam kluczyk, po czym odjechałam.

Zatrzymałam samochód na parkingu wysiadając z niego i udając się w kierunku dużego budynku. Momentalnie poczułam zimny powiew wiatru na skórze i wzdrygnęłam się lekko. Otworzyłam duże, drewniane drzwi i niepewnym krokiem weszłam do środka kościoła.
Nie było tutaj nikogo, a dźwięk moich kroków odbijał się echem po całym kościele. Powoli podeszłam do jednej z pierwszych ławek i usiadłam w niej. Głośno przełknęłam ślinę, czując jak dłonie coraz bardziej mi drżą.
Zsunęłam się z ławki, klękając a dłonie złożyłam do modlitwy, patrząc przed siebie na ołtarz. Czułam jak łzy ponownie cisną mi się do oczu.
Wiem, że dawno mnie tu nie było.i dopiero teraz uświadomiłam sobie jak bardzo tego żałuję. Boże, dlaczego wystawiasz mnie na taką próbę? Dlaczego każesz mi to wszystko przeżywać? Wiem, że nie jestem idealna, popełniam błędy i robię głupstwa, ale jestem pewna jednego - kocham Justina nad życie. On jest dla mnie kimś, dla kogo chcę się codziennie budzić, z kim chcę spędzić resztę życia i jestem tego pewna jak niczego innego. 
Nie możesz mi go zabrać, ja sobie bez niego nie poradzę. On jest cząstką mnie. Bez niego - nie ma mnie. Jeśli on umrze, ja umrę razem z nim.
W tym momencie z moich oczu popłynęły słone łzy. Przymknęłam powieki, chowając twarz w złożonych dłoniach.
Proszę, nie odbieraj nam go. On jest nam potrzebny tutaj, nie możesz teraz zabrać go do siebie. On musi żyć, dla mnie, dla swoich rodziców, dla przyjaciół. Błagam Cię..

Nie mam pojęcia ile czasu spędziłam w kościele. Tego potrzebowałam - "rozmowy" z Bogiem. W końcu przeżegnałam się i ocierając mokre policzki wyszłam wolnym krokiem z budynku.

W szpitalu byłam około ósmej. Idąc w kierunku sali, na której leżał Justin, spotkałam lekarza, który zajmował się  Justinem.
-Przepraszam - zaczepiłam go, podchodząc do niego. - Co z Justinem? Jego stan się polepszył? - spytałam od razu na wstępie.
Mężczyzna westchnął cicho, patrząc na mnie.
-Niestety, żadnej poprawy - odpowiedział, a ja zacisnęłam wargi, spuszczając wzrok. - Ale proszę być dobrej myśli. Jest młody, jego organizm tak łatwo się nie podda. - Lekarz poklepał mnie lekko po ramieniu, pocieszając.
-Mogę do niego iść?
-Proszę, przewieźliśmy go do sali 302. Ostatnie drzwi po lewej, na końcu korytarza. - Mężczyzna wskazał ręką.
-Dziękuję. - Kiwnęłam głową, po czym ominęłam faceta, idąc wolnym krokiem przed siebie. Widząc wymieniony wcześniej przez lekarza numer sali na drzwiach, weszłam do środka. Rozejrzałam się po sali, nie dostrzegając jednak nikogo - prócz Justina rzecz jasna. Przyznam, że trochę cieszyłam się, że jeszcze nie ma jego rodziców. Chciałam po prostu pobyć z nim trochę sama.
Zamknęłam za sobą drzwi, najdelikatniej jak umiałam, po czym powolnym krokiem podeszłam w kierunku łóżka.
-Dzień dobry Justin - szepnęłam cicho, delikatnie, blado się uśmiechając i odłożyłam na bok swoją torebkę. Nachyliłam się nad Justinem, delikatnie gładząc go po włosach i całując w policzek. Przysunęłam obok łóżka krzesełko i usiadłam na nim.
Położyłam swoją dłoń na dłoni Justina, gładząc jej wierzch kciukiem.
-Słyszysz mnie, prawda? Wiem, że mnie słyszysz - powiedziałam cicho, łamiącym się głosem, patrząc na chłopaka. Wydawało się jakby po prostu słodko spał.
-Już nie mogę doczekać się, kiedy w końcu się obudzisz - szepnęłam i uśmiechnęłam się blado, ściskając delikatnie jego dłoń. - Przecież ferie się zbliżają, musimy pojechać w jakieś fajne miejsce. O, albo pójdziemy na lodowisko, nauczysz mnie w końcu grać w hokeja. A za dwa miesiące twoje urodziny, ty sobie śpisz, a ja muszę się głowić co ci kupić - powiedziałam i cicho się zaśmiałam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. - Pamiętasz jak kiedyś wszyscy sobie obiecaliśmy, że zrobimy wszystko, żeby nasze osiemnaste urodziny były niezapomnianą imprezą? Obiecuję ci, że zrobię wszystko, żebyś nigdy nie zapomniał tych urodzin.
W tym momencie zeszłam z krzesełka i usiadłam na brzegu łóżka.
-Ale musisz się obudzić, proszę - dodałam i zaczęłam cicho płakać. Wcale nie byłam silna. Nie potrafiłam powstrzymać płaczu. Czułam jak coraz bardziej uchodzi ze mnie życie.
-Wierzę, że mnie nie zostawisz. Nie zrobiłbyś mi tego - wyszeptałam i położyłam się na brzegu łóżka, tuląc do Justina.

*
Dziewczyna nawet nie wiedziała, kiedy zasnęła. Mimo, że tego nie czuła to była naprawdę zmęczona i wyczerpana. Wiedziała, że spędzi w szpitalu cały dzień, a może nawet i noc. Nie chciała zostawiać Justina, chciała cały czas być przy nim, być blisko niego.
Kiedy po niecałej godzinie do sali weszli rodzice Justina, momentalnie poczuli łzy napływające im do oczu. Widok drobnej, śpiącej dziewczyny leżącej i tulącej się do nieprzytomnego chłopaka wzruszyłaby każdego.
Mama Justina spojrzała na swojego męża i otarła łzę z policzka.
-On musi żyć.. jeśli nie dla nas..- zaczęła cicho i ponownie przeniosła wzrok na łóżko. - To dla niej - dodała, szepcząc.

_________________________________________________________________
W końcu jest. Jak już zabrałam się za pisanie tego rozdziału to jakoś mnie natchnęło. Przyznam - popłakałam się, pisząc ten rozdział.
Przepraszam was za tak długą przerwę, ale ja naprawdę nie chce pisać nic na siłę. Wolę napisać rozdział z serca, kiedy naprawdę będę miała wenę.
Jeżeli mam ocenić ten rozdział - podoba mi się. Wyszedł mi taki, jaki chciałam.
Tak więc do następnego, kocham<33

61 komentarzy:

  1. moje emocje podczas czytania tego rozdziału? sama nie umiem ich opisać, serio. jesteś cudowna, i wcale nie żałuję że tak długo czekałam na ten rozdział.. uwierz było warto. mam nadzieję że następny rozdział, będzie nieco szybciej niż ten.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak sie cieszę, ze w końcu go dodałaś i z ręka na sercu muszę przyznać, ze nie tylko ty sie wyruszyłaś, ja po prostu sie popłakałam, a ta końcówka, te słowa mamy Justina, mam nadzieje ze on sie obudzi, jak najszybciej. Dziekuje ci ten rozdział ❤ Czekam na kolejny, chciałabym cie jeszcze poprosić, czy mogłabyś poinformować mnie o nowy rozdziale na moim blogu, na którego serdecznie cie zapraszam ;) z góry dziekuje i pozdrawiam
    Ania
    [story-about-chanel-and-justin]

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny!
    Jeju, świetnie uwydatniłaś wszystkie emocje, które ogarnęły bohaterów. To niesamowite z jaką lekkością ci to wyszło! Również się popłakała, a piosenka hope jeszcze mocniej mną wstrząsnęła. Podziwiam Cie. Jesteś świetna, a Twoje blogi i wyobraźnia w pewnym sensie nawet mnie przerażają. Umiesz odzwierciedlić każdy detal w kilku prostych słowach bez zbędnego owijania w bawełnę. Trzymam kciuki za napisanie następnego rozdziału.
    http://i-just-die-in-your-arms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Masakra...Mam łzy w oczach przez Ciebie...Ale to nie pierwszy raz...Kocham to jak piszesz i rób to dalej bo to jest niesamowite. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału...Baj ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. WKOŃCU ! ZABIERAM SIĘ ZA CZYTANIE ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku :( też się popłakałam :< prześliczny ten rozdział :* czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. BOŻE! płakałam od połowy rozdziału...a ta końcówka... piękna! liczę na to że Justin wyjdzie z tego i wszystko wróci do normy :) czekam z niecierpliowścią na nowy :)) życzę weny :* @swaggyjusteen

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział cudowny :) popłakałam się.. Błagam cię niech on wyjdzie z tego :D I szczerze to uwielbiam cię i masz rację, lepiej napisać od serca niż tak na przymus:D Życzę weny:) Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  9. boże płacze od początku no XD on musi żyć , śiwetny rozdział czekam na następny , siedzę i podciągam nosem i teraz powinno byc coś szczesliwego , bez płaczu no . <3

    OdpowiedzUsuń
  10. jeju piękny rozdział .co ty robisz z moimi emocjami płacze przez cały rozdział . piękny rozdziła <3
    nie moge doczekac sie kolejnego . i niech jak najszybciej ie wybudza

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesteś niesamowita! Popłakałam się. On musi z tego wyjść <3 kocham twoje blogi :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdzial jest niesamowity, ty jestes niesamowita.!! Poplakalam sie czytajac ten rozdzial i jeszcze ta piosenka. <3 On musi sie obudzic!!! <3 Kocham tego bloga.!!! ;** Jak najszybciej dodaj nn.!! ;D

    @justysia20003

    OdpowiedzUsuń
  13. WSPANIAŁY .<3 przecudowny .. płacze jak głupia :'(
    On musi żyć! MUSI! :'( niesamowicie piszesz! <3
    Czekam z niecierpliwością na nn .<3 mam nadzieje że nie trzeba będzie długo czekać .<3


    @Michaelowax3

    OdpowiedzUsuń
  14. jejkuuu<3 rozdział jest taki smuutny.... cieszę się, że Ci się podoba, bo to w końcu Twój blog i to Tobie powinno się podobać to co piszesz. Bo fakt, że podoba się nam, powinien Cię obchodzić najmniej. Skoro czytamy to tym bardziej nie powinnaś się przejmować! wiem wiem poplątałam wszystko, po prostu jestem "roztrzęsiona" tym rozdziałem! rozumiem, że nie chcesz pisać na siłę, ale nie obraziłabym się, gdyby nowy rozdział był nieco wcześniej niż ten<3 w razie czego zadowolę się również nowymi rozdziałami na Twoim drugim blogu:D Twój wybór:D hahaha! Weny życzę! Pozdrawiam, buziaki:*** [faulty-heart.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały rozdział, aż się popłakałam. Nie mogę doczekać się następnego i dziękuje Ci za to, że mnie informujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  16. .... płaczę. płaczę. płaczę. płaczę. płaczę. co ty ze mną robisz. wiem, że jestem uczuciowa, ale wprowadziłaś mnie w taki stan. nie potrafię tego opisać. te krótkie retrospekcje takie słodkie są. on musi żyć. musi się wybudzić. proszę. dobrze, że miley ma kto pocieszyć. ona musi się jakoś trzymać. gdyby nie rodzina i przyjaciele pewnie zrobiłaby coś głupiego. czułam to co ona czytając co. czułam jakbym straciła kogoś ważnego. jesteś niesamowita. ta piosenka, dziękuję, że ją dałaś. dzięki niej jeszcze bardziej pobudziły się moje uczucia. prawda. on nie może jej zostawić. ona nie przeżyje bez niego. jak ten lekarz mógł im przerwać. "Jesteś dla mnie wszystkim.." te słowa oddają wszystko. współczuję jego rodzicom. całkowite załamanie muszą przechodzić. nikt nie może nic zrobić. tylko Bóg. taka bezradność może wykończyć człowieka, ale muszą być silni. też bym nie mogła spać. fajnie że wplotłaś wątek z modlitwą w kościele. to takie wzruszające. jej modlitwa była taka prosto z serca. niech Bóg jej wysłucha i ocali Justina. ona rozmawia z nim tak normalnie. hah. ryczę nawet pisząc ten komentarz :c. zasnęła obok niego. to takie piękne. i słowa jego mamy "On musi żyć.. jeśli nie dla nas.. To dla niej." tutaj wybuchłam. ideale podsumowanie. kocham cię. cudny i wzruszający rozdział. wchodziłam codziennie sprawdzając czy jest nowy i wreszcie się doczekałam. warto było czekać na taki cudowny.

    @qBestBeLieBer

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekałam na ten rozdział i było na co czekać. Płakałam jak małe dziecko czytając go. Potrafisz tym opowiadaniem wzbudzić we mnie takie emocje jak jeszcze, żadna książka czy opowieść. Dziękuje ci, że to piszesz :)
    @Olamisiak

    OdpowiedzUsuń
  18. O Matko . Wiesz ja też się popłakałam , a ta końcówka to już do reszty mnie wzruszyła . Jak ja Kocham jak ty piszesz masz wielki talent i masz rację . Lepiej poczekać dłużej aby móc potem przeczytać takie cudo . : ) Czekam na NN : >>

    OdpowiedzUsuń
  19. Ughh, wybacz ostatni komentarz, ale coś mi się rozdziały pomieszały i w ogóle nie są pokolei, więc ostatni komentarz jest pod którymś z wcześniejszych... nie wiem czy czytałaś czy nie, w każdym razie strasznie cię za to przepraszam.
    hvbhgccvbh, jejku, kocham ten rozdział... z całego serca. Jestem w nim zakochana kompletnie i bezgranicznie. I jeszcze moja ukochana piosenka. Nie mogę przestać czytać poszczególnych fragmentów. To, jak ona do niego mówi, gładzi jego dłoń, jak się obok niego kładzie i wtulona w niego zasypia, po prostu coś pięknego. Wszystko mam idealnie przed oczami.. i muszę przyznać, że jest to chyba jeden z najlepszych rozdziałów, jakie napisałaś. Jest taki spokojny, smutny i melancholijny. Cholernie szkoda mi rodziców Justina, ale jeszcze bardziej Miley... jak jemu coś się stanie, ona sobie nie poradzi i się załamie :( Bo on naprawdę jest dla niej wszystkim... całym światem i bez niego już nie potrafi żyć... Mam nadzieję, że Jus dotrzyma słowa i się obudzi, aby ten rok był ich. Cały.. mimo, że było w nim tyle nieszczęść, ma to być jeden z najwspanialszych lat ich życia. Mają go pamiętać jako coś wspaniałego i wartego wspominania... I wiem, że tak będzie. Wierzę, że Justin jest silny i się nie podda, nawet jeśli naprawdę będzie źle, zrobi to dla niej. W końcu ma dla kogo żyć.. ma przyjaciół, rodzinę i cudowną dziewczynę, która kocha go jak nikogo innego, a on ją. Ich miłość jest silna i mimo, że nie idealna, jest niesamowita. Łudzę się (a może to nie są złudzenia?), że Justin niedługo z tego wyjdzie, będzie żył pełnią życia, będzie miał wspaniałe osiemnaste urodziny, że będą z Miley razem, że wyjdzie w jakiś sposób chociaż po części z tego pieprzonego nałogu (w końcu kto raz jest uzależniony, bezie taki do końca życia i to jest nieodwracalne, ale chociaż, żeby przestał brać...) i że nauczy ją grać w tego hokeja, a przy tym będą mieli pełno śmiechu. I wierzę, że to się spełni. On ją słyszy, ja to wiem. I zrobi to dla niej... nie podda się, a już na pewno nie tak łatwo. W końcu czego nie robi się dla miłości? Zwłaszcza, jeśli jest ona tak silna jak Miley i Jus'a. Razem dadzą radę i pokonają wszystkie przeszkody, jestem tego pewna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem co powinnam w tej chwili napisać... ręce mi się trzęsą i nie mogę się na niczym skupić... nie trafiam w literki na klawiaturze i nie mogę ułożyć nawet sensownego zdania. Powinnam chwilę ochłonąć i się uspokoić... ale nie mogę. Nie mogę przestać płakać. I widzisz co ty ze mną robisz? Do jakiego stanu mnie doprowadzasz? No właśnie... ale oczywiście nawet w najmniejszym stopniu cię za to nie obwiniam. Podoba mi się to :) I jak bardzo dobrze wiesz, jest to jeden z najlepszych blogów, jakie kiedykolwiek czytałam i naprawdę nie żałuję, że na niego kiedyś przypadkiem trafiłam. Czytanie niektórych blogów uważam za stratę czasu, a z tym jest wręcz przeciwnie.... mogłabym czytać i czytać, przez całe dnie, tygodnie, a nawet i miesiące i jestem pewna, że nigdy by mi się nie znudził... jest naprawdę idealny. Mimo, że nie ma w nim „niebezpiecznych” akcji, a głównie takie blogi lubię czytać, tutaj nigdy nie jest nudno i jak już wszystko się ułoży to ty znowu mieszasz i chyba nie było sytuacji, żeby tutaj się nic nie działo i było nudno. Nuda i twój blog to są naprawdę dwa odległe tematy. A do tego jeszcze dodając twój talent i sposób opisywania wszystkiego wychodzi blog zupełnie idealny i bez jakiejkolwiek wady. Nawet te twoje głupoty, które mnie często śmieszą są wspaniałe. I lubię czytać twoje pomyłki, bo często wychodzą z nich naprawdę fajne zdania. Kocham wszystko co tutaj umieszczasz. Dosłownie. Nie wiem czy już to kiedyś pisałam czy może nie, chociaż pewnie tak... Jeśli już to pisałam to przepraszam, ale się powtórzę. Kocham każdą kropkę, przecinek, literkę, słowo, zdanie, treść rozdziałów i ogólnie całą fabułę opowiadania. I to się szybko nie zmieni. Jesteś nieziemska i mam nadzieję, że zdajesz sobie z tego sprawę, a nawet jeśli nie to teraz już to wiesz - JESTEŚ NIESAMOWITA. Mam nadzieję na przeczytanie twojej książki w przyszłości, nawet jeśli nie będę wiedziała, że to właśnie ta dziewczyna, której blogi tak kochałam. Cholernie chciałabym cię wyściskać, za wszystko co dla nas robisz... nie wyszłabyś z tego cało :p Udusiłabym cię na miejscu. Okay, ja już chyba skończyłam. Do następnej;* - @BieberMyHun

      + Wybacz, nie zmieściłam tego w jednym komentarzu -,-' Mam nadzieję, że się nie gniewasz :)

      Usuń
  20. Ryczałam i nadal ryczę pisząc ten komentrzzz więc sorry za jakieś literowki. ( nic nie wiedze) Kocham to opowiadanie. Czekam na kolejny rozzdział.
    xoxo @_Hesitation

    OdpowiedzUsuń
  21. O losie ! Czytając ten rozdział , aż mnie w brzuchu coś ściskało ; < Myślę , że każdy kto czytał ten rozdział i poprzedni rozryczał się na dobre . Ty tyle emocji przekazujesz poprzez te rozdziały ; to poezja ! ; ) Nawet nie wiem co mam dalej pisać ; [ Doskonale wiesz, że jesteś genialna , dużo osób już Ci to uświadamiało . Tak potrafisz to wszystko opisać , że my , czytając te rozdziały , czujemy się , jakbyśmy uczestniczyły w tych wydarzeniach . To jest niesamowite uczucie . Kiedy Justin zaczął brać narkotyki , chciałam podejść i przywalić w tą jego buźkę , ale po chwili ogarnęłam się i pomyślałam - Boże ! Jaka ja jestem głupia , chcę uderzyć kogoś , kogo nie widzę ! O.o
    Kiedy bohaterka cię cieszy - my również , kiedy płacze - my również . Widzisz kobieto jaką masz moc ?! <3
    I kurde , każda dziewczyna chciałaby mieć tak dobre relacje z mamą chłopaka , jak Miey z Pattie ; )
    Ja nie wiem , to jest już 58 rozdział , a Tobie pomysłów dalej nie brakuje , w każdym rozdziale znajdzie się coś , co nas zaskoczy ; >
    Pozdrawiam kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Jezu , jaki świetny . ! On musi żyć rozumiesz ,musi . ! Rozdział jesy cudny . Nie mogę się już doczekać następnego , dodawaj szybko . !

    OdpowiedzUsuń
  23. O matko, popłakałam sie, przy koncu wyłam jak bóbr !
    Kocham ten rozdział, choc jest cholernie smutny !
    Oby Justin z tego wyszedł !
    Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Najcudowniejszy rozdział na świecie! Muszę przyznać udało ci się. Ryczałam jak jakaś psychiczna. Nie mogłam powstrzymać płaczu, naprawdę. Myślę że Justin z tego wyjdzie, musi wyjść. Wszystko w twoich rękach. A więc czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział bardzo fajny :) Miała łzy w oczach, wzruszył mnie.. Pozdrawiam :* Kaite.

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozpłakałam się no...poważnie. Jestem za wrażliwa na takie coś. A Justin musi się obudzić. No po prostu musi to nie może być koniec nie taki o! Czekam na newsika:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ryczałam jak bóbr! Zdecydowanie jeden z najlepszych rozdziałów! Justin musi się wybudzić! Dawaj szybko nn <3

    OdpowiedzUsuń
  28. Ucieszyłam się, że żyje, ale i tak ryczę jak opętana. Niech on się obudzi. A jeszcze te słowa jego mamy... Bajka ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Jezu nie mogę nareszcie!!! W końcu do dalas rozdział jest zajebisty tylko błagam on musi się wybudzic z śpiączki on nie może jej zostawić i ta narracja 3 osobowa wow świetnie naprawdę świetnie czekam na nn bay ...!!! :**

    OdpowiedzUsuń
  30. ojej *.* świetny rozdział. Płakałam...:') mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie równie świetny ;* Życzę kolejnej dawki weny <33

    OdpowiedzUsuń
  31. Mam łzy w oczach, piękne *_* czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. i się wcale nie dziwnie że się popłakałaś .. bo ja sama rycze .. nawet literek nie widze, więc przepraszam za ewentualne błedy.
    kurcze... ta końcówka totalnie mnie powaliła... so sad ;c

    Caroline.

    OdpowiedzUsuń
  33. Extra rozdział :)
    Ty masz straszny talent do pisania.
    Nie mogę się doczekać nn :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Piękne...po prostu piękne.Płakałam praktycznie przez cały rozdział,a przy tej piosence to już wgl.Nie ważne że tak długa przerwa,dla takich rozdziałów warto czekać tyle czasu:)Jesteś niesamowita...kocham to czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Boże...jakie to piękne ryczę nadal :<

    OdpowiedzUsuń
  36. Rozdział jest niesamowity. Długo na niego czekałam... naprawdę długo, ale wiem, że było warto. Każdy powinien przeczytać tego bloga, bo jest JEDYNY.
    Płakałam jak małe dziecko... nie umiałam tego powstrzymać. Wymyśliłaś to na serio genialnie. Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać tego bloga. Masz wielu czytelników i każdy go uwielbia. Czekam na następny ♥ Ten był piękny ♥

    Zapraszam do mnie: http://oath-of-friendship-and-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  37. świetny blog ! czytam, czytam i nie mogę przestać ! :)kiedy następny rozdział ? nie mogę się doczekać :3 masz niesamowity talent do pisania, pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  38. Przepłakałam prawie cały rozdział.. Świetnie piszesz.. mogę wręcz powiedzieć, że Cie uwielbiam za to co robisz <3
    Do tego ta piosenka w tle..
    Czekam na kolejny rozdział..
    Błagam niech on sie obudzi..

    + zapraszam do mnie http://aslongasyoulooveme.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  39. cały rozdział opisałaś cudownie. płakała, sory beczałam przez cały rozdział i teraz słuchając Sia - "Breathe Me" przypominam sobie ich chwile, np. sylwester i klucze do pokoju. i nie wiem czy się śmiać czy płakać.

    OdpowiedzUsuń
  40. Boże kobieto kocham to! Przeczytałam caaaały blog.
    Jesteś naprawdę zajebista! Mam nadzieję,że Justin szybko wyzdrowieje i,że będzie wszystko dobrze *.*
    Czekam na najnowszy rozdział!<3
    @vincereeee

    OdpowiedzUsuń
  41. cześć, Swaggie . przeczytałam wszystkie posty i doszłam do wniosku, że jeżeli nie napiszesz kolejnego rozdziału, to Cię zamorduję. xd . to opowiadanie strasznie mnie wciągnęło, nie mówiąc już o tym, że jestem Belieberką i uwielbiam Justina. ;3 . kocham to opowiadanie i zostanę tu na dłużej.

    Kasumi Nishimura.♥

    OdpowiedzUsuń
  42. Czytając ten rozdział cały czas płakałam, naprawdę świetny rozdział <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  43. Kocham ten rozdział. Aż się popłakałam.♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  44. Rycze ja bobr i powtarzam,ze Miley nie powinno to spotkac,ze oni powinni zyc dlugo i szczesliwie.Zuzylam cale pudelko chusteczek.Co ty ze mna zrobilas? Prawie nigdy nie rycze przy czytaniu,a teraz? Nie moge przestac.Twoje opowiadanie ma w sobie cos takiego co sprawia,ze to co czuja bohaterowie to czuje rowniez ja. Chcialabym tak pisac. Za to uwielbiam Twoj blog ♥
    Strasznie szkoda mi Miley. Obwinia sie za to ,ale to przeciez nie jej wina. Nie mogla tego przewidziec. A teraz tak cierpi. Justin jest dla niej calym swiatem. Zalamalaby sie po jego stracie,moglaby nawet popasc w depresje.A co najgorsze,to czego bym bardzo nie chciala....moglaby sie zabic...
    Jednak nie dopuszczam do siebie takich mysli. Zreszta gdyby oni oboje umarli opowiadanie by sie skonczylo. Ale jak na razie nic nie mowilas o jego koncu. Mam nadzieje,ze nie masz takich planow :)
    Wierze w szczesliwy koniec tej proby ich milosci. Oni sa przeslodcy razem.
    "-Wierzę, że mnie nie zostawisz. Nie zrobiłbyś mi tego - wyszeptałam i położyłam się na brzegu łóżka, tuląc do Justina." !-Wierzę, że mnie nie zostawisz. Nie zrobiłbyś mi tego - wyszeptałam i położyłam się na brzegu łóżka, tuląc do Justina.Po tym fragmencie moje lzy przybraly na sile. Wiem,ze juz to mowilam,ale oni musza byc razem.On sie nie podda wieze w to. On ja kocha i ona kocha jego. Sa dla siebie stworzeni.Wieze tez w to,ze razem dorzyja jeszcze poznej starosci :)
    Uwielbiam takie rozdzialy w Twoim wykonaniu.Czuc ,ze piszesz je z calego serca,czuc te emocje.
    KOCHAM CIE ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  45. Twoje opowiadanie zaczęłam czytać wczoraj, czytałam, czytałam i skończyć nie mogłam. Skończyłam czytać 50 rozdział patrze i jest już 4, postanowiłam iść spać no i dzisiaj dokończyłam. Kocham to opowiadanie, jest takie inne a ty masz po prostu talent do pisania. To jak opisujesz uczucia Miley jest niesamowite, szczerze mówiąc przy żadnej książce się tak nie wciągnęłam. Gdy czytam to opowiadanie czuje jakbym była Miley ( wszystko właśnie przez te uczucia, które opisujesz) Powinnaś wydać jakąś książkę założę się że osiągnęłabyś sukces ;)
    Co do rozdziału to ryczałam jak głupia gdy Justin znalazł się w szpitalu, mam nadzieje że go nie uśmiercisz bo jestem fanką Happy Ednów ;)
    Chociaż wiem ze to tylko opowiadanie, jest ono tak realistyczne że czuje jakby na prawdę to wszystko się wydarzyło......
    Proszę dodaj nowy rozdział jak najszybciej, nie moge się doczekać, zżera mnie ciekawość co będzie działo się dalej ;D
    \@HUG_ME_NIALL__

    OdpowiedzUsuń
  46. informuj mnie na tt @lolitkabieber, dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  47. bardzo podoba mi się twój blog, przeczytałam wszystkie rozdziały i moje ulubione to ten oczywiście i ten gdzie byli w zamku ;D na prawdę masz talent i popłakałam się na tym ostatnim rozdziale, życzę weny i jakbyś mogła mnie informować o następnym na TT @Paulina00014997
    :*

    OdpowiedzUsuń
  48. Uwielbiam twój blog. Odkryłam go 3 dni temu i już go całego przeczytałam. Masz talent. Uwielbiam to czytać. Justin Jest taki dobry, razem z Miley bardzo się kochają i to mi sie najbardziej podoba. Są w stanie zrobić dla siebie wszystko. Najpierw Miley a teraz Justin w szpitalu, mam nadzieje że z tego wyjdzie.
    Muszę się uczyć a i tak robie wszystko żeby przeczytać to do końca. czytając ten rozdział cały czas płakałam, był wzruszający. gratuluje ci tego że umiesz pisac takie świetne opowiadanie i dziękuje ci za to że mam co czytać :D :*
    __
    Karolina.:*

    OdpowiedzUsuń
  49. Dziewczyno nienawidzę cię !!!! Przez Cb mi się tusz rozmazał i wyglądam jak potwór jakiś. To z jednej strony, a z drugiej kocham cie za to, że mogę tak po prostu sobie pod kołdry poryczeć <3 Dziękuje <3

    OdpowiedzUsuń
  50. Popłakałam się czytając to...

    OdpowiedzUsuń
  51. Jezu ryczę jak małe dziecko... :C To opowiadanie jest piękne! <3 Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze! :D Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  52. popłakałam się jak małe dziecko :c Jus żyj !!!

    OdpowiedzUsuń
  53. Boze juz drugi rozdzial ryczye tak na maksa bez granic :'( Justin żyj !!!!

    OdpowiedzUsuń
  54. Ale sie rozryczalam :-(

    OdpowiedzUsuń
  55. Belieberka.♥31 maja 2013 21:03

    RYCZĘ, RYCZĘ, RYCZĘ. BOŻE....RYCZĘ! :CCCCCCCCCCCCCCCCCCC
    /@irony_reality

    OdpowiedzUsuń
  56. Czytam ten blog kolejny raz. Za kazdym razem lzy cisna mi sie do oczu. :(

    OdpowiedzUsuń
  57. Niesamowity ten rozdział. Pełen emocji. Miłość, smutek, troska, żal... To wszystko w jednym rozdziale. Kocham Twój blog <3
    Masz dziewczyno talent! ;*

    OdpowiedzUsuń
  58. Przez caly ten rozdzial plakalam. Jest piekny jeszcze w zyciu nic mnie tak nie wzruszylo oprocz oczywisci same Justina w swojej osobie. Dziekuje

    OdpowiedzUsuń
  59. Się poryczałam, siedzę już od 8 rano i czytam twoje opowiadanie i co rusz mnie zaskakujesz jest naprawdę świetne!! A ta scena na koniec o jezu aajdhaksljfsd

    OdpowiedzUsuń
  60. Boże popłakałam się, i to tak poważnie :'(:'(:'( I jeszcze ta piosenka:'( Idealnie...

    OdpowiedzUsuń