poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 57.

Nie mam pojęcia jak opisać to, co w tym momencie czułam. Nie wiem czy byłam bardziej przerażona czy załamana, a czy łzy spływają po moich policzkach ze strachu czy bezradności.
Podparłam się ściany, nie chcąc stracić równowagi. Justin nie był sobą..to narkotyki w jego krwi nim kierowały. Wiem, że na trzeźwo, on nigdy by się tak nie zachował, nigdy nie podniósłby na mnie ręki..
Podniosłam głowę i spojrzałam na Justina, stojącego jakieś pół metra przede mną. Zaciskał dłonie w pięści, a jego wyraz twarzy okazywał cholerną wściekłość.
-Justin, proszę cię, uspokój się - powiedziałam w miarę spokojnie i wyprostowałam się. Chłopak zrobił dwa kroki do przodu, a mnie serce podeszło do gardła. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek nadejdzie taka chwila, kiedy będę bała się Justina...
-Nie będziesz mi rozkazywać - syknął i walnął pięścią w ścianę, dosłownie kilka centymetrów od mojej twarzy. Odruchowo "podskoczyłam", czując jak moje serce przyspieszyło do granic możliwości.
-Justin..-zaczęłam drżącym głosem, jednak chłopak nie pozwolił mi wypowiedzieć nawet zdania.
-Zamknij się! - wrzasnął, kładąc jedną rękę na moich włosach i zaciskając ją.
-Puść, to boli - jęknęłam, zaciskając powieki.
-Boli? - syknął jeszcze mocniej zaciskając dłoń na moich włosach, jednocześnie za nie ciągnąc. Pokręciłam twierdząco głową, czując łzy spływające po moich policzkach.
-To dobrze. - Zaśmiał się ironicznie. Czułam się jakby to była zupełnie inna osoba, to nie jest Justin, to ktoś zupełnie inny...
Po chwili chłopak puścił mnie, podchodząc do stołu. Mój głośny, nierówny oddech przeszywał ciszę w pokoju. Wiem, że w tym momencie mogłam po prostu stąd uciec, ale nie mogłam go zostawić. Przecież on jest teraz nieprzewidywalny, może zrobić krzywdę sam sobie.
Chłopak usiadł na kanapie, nachylając się nad stołem. Chciał dalej ćpać, nie mogłam na to pozwolić. Szybko podeszłam do Justina i szarpnęłam go, tak aby wstał.
-Kurwa! - wrzasnął i...spoliczkował mnie. Sama nie potrafiłam uwierzyć w to, że Jus podniósł na mnie rękę i uderzył mnie w twarz. Zrobiłam krok w tył i opadłam na łóżko. Trzymałam dłoń na piekącym policzku, praktycznie całą twarz zakrywając włosami.
-Widzisz do czego mnie zmusiłaś?! - krzyknął. Nie potrafiłam się opanować, emocje całkowicie wzięły nade mną górę.
Po chwili usłyszałam kolejny, głośny huk, roztrzaskującego się szkła. Podniosłam głowę i zauważyłam leżący na podłodze rozbity wazon. Usiadłam, przyciągając do siebie kolana, zakrywając twarz dłońmi i płacząc. Byłam bezsilna, nie miałam pojęcia co zrobić i właśnie to najbardziej mnie przerażało.
Nagle poczułam jak Justin siadła na łóżko klęka tuż obok mnie. Podniosłam lekko głowę i spojrzałam na niego pociągając nosem. Chłopak jak gdyby nigdy nic, przysunął się i wtulił we mnie, oplatając mnie w pasie ręką.
Kompletnie zbił mnie z tropu, ale bałam się jakkolwiek zareagować...
Niepewnie położyłam swoją dłoń na jego. Jus osunął się lekko na dół, wtulając się we mnie, a dokładniej w mój dekolt. Nie potrafiłam zrozumieć jak z rozwścieczonego do granic możliwości, stał się potulny jak baranek. Narkotyki robiły swoje.
Cały czas jednak bałam się, że za chwilę znów się wścieknie i wpadnie w szał, więc bałam się chociażby odezwać słowem czy się ruszyć.
Drżącą dłoń położyłam na jego włosach, delikatnie je przeczesując.

Nie mam pojęcia jak długo leżeliśmy w tej pozycji, nie odzywając się ani słowem. W głowie kłębiło mi się od najróżniejszych myśli. Wciąż myślałam o tym, że Justin mnie..uderzył. Usprawiedliwiałam go sama przed sobą jak tylko mogłam - to narkotyki, to wszystko ich wina. Przecież on nigdy nie podniósłby na mnie ręki będąc trzeźwy i świadomy swoich czynów.
To dlaczego mimo wszystko tak bardzo bolał mnie ten fakt...?
Dopiero teraz zorientowałam się, że Justin zasnął. Jak najdelikatniej umiałam wyswobodziłam się z jego objęć i powoli wstałam z łózka. Jus jedynie osunął się trochę w dół, wtulając w poduszkę. Wstałam i rozejrzałam się po pokoju. Na podłodze leżało pełno szkła, a na stole rozsypana była niewielka ilość białego proszku.
Czułam jak ponownie zbiera mi się na płacz i nijak nie byłam w stanie tego powstrzymać. Zrobiłam krok do przodu i kucnęłam, zaczynając zbierać większe kawałki szkła. Czułam jak po moich policzkach ponownie zaczynają spływać łzy. Nie kontrolowałam tego. Bezradność i niemoc wygrały ze mną.
Zebraną część szkła, wyniosłam do kuchni i wrzuciłam do kosza, zabierając z niej od razu zmiotkę i szufelkę.
Kucnęłam, zamiatając mniejsze kawałki szkła, których nie dało się zebrać, po czym wyrzuciłam zawartość szufelki do kosza.
Wróciłam do pokoju i podeszłam do łóżka, na którym spał Justin. Klęknęłam przy nim i delikatnie pogładziłam go po policzku, ocierając wierzchem drugiej dłoni łzę spływającą po moim policzku. Pomimo tego co zrobił, jak się zachował, nie potrafiłam tak po prostu go zostawić i odejść. W głowie kłębiło mi się od przeróżnych myśli. Wiedziałam, że go kocham, ale nie wiedziałam, czy mam na tyle siły aby walczyć z jego uzależnieniem.
Powoli wstałam i podeszłam do stołu. Zebrałam na dłoń malutką ilość białego proszku i wyrzuciłam do kosza. Ostatni raz spojrzałam na Justina, chcąc upewnić się, że śpi i najprawdopodobniej obudzi się dopiero jutro rano.
Jeszcze raz klęknęłam przy łóżku, delikatnie całując go w policzek. Czułam jak łzy samoistnie spływają po mojej twarzy, a ja nijak nie mogłam nad nimi zapanować.
-Kocham Cię..-szepnęłam łamiącym się głosem i pociągnęłam nosem, wstając i wychodząc z salonu, gasząc za sobą światło.
*
Modliłam się, żeby rodzice już spali, kiedy wrócę do domu. Nie dałabym rady teraz z nimi rozmawiać. W środku dosłownie cała się trzęsłam, czując jak to wszystko mnie przerasta.
Jak najciszej potrafiłam otworzyłam drzwi i od razu zdjęłam buty, aby nie trzaskać obcasami po panelach.
Na palcach przeszłam do schodów i nie usłyszawszy żadnego wołania rodziców, odetchnęłam z ulgą.
Weszłam do mojego pokoju, zapalając światło i rzucając kurtkę na łóżko. Czułam jak za chwilę znów nie wytrzymam i po prostu się rozpłaczę.
Bezwładnie opadłam na fotel przy biurku i nachyliłam się, zatapiając twarz w dłoniach i wybuchając płaczem.
Dlaczego to wszystko musi być tak cholernie trudne? Dlaczego moje życie nie może być łatwiejsze? I dlaczego do cholery to zawsze mi przydarza się wszystko co najgorsze? Nie potrafiłam zrozumieć gdzie leży moja wina.
Pociągnęłam nosem i zachłysnęłam się powietrzem, podnosząc głowę. Spojrzałam w lustro przed sobą, a kolejna łza niekontrolowanie spłynęła po mojej twarzy.
Na moim policzku widniał czerwony, nieco przeradzający się w siny ślad. Delikatnie przyłożyłam opuszki palców do policzka i cicho załkałam.
To głupie pieczenie, ten błahy idiotyczny ból fizyczny był tak naprawdę niczym w porównaniu z bólem psychicznym. To mnie przerosło...
*
-Miley, co się z tobą dzieje? - z zamyślenia wyrwała mnie Megan, kiedy szłyśmy korytarzem na pierwszą lekcję.
-Co? - spytałam odruchowo. - A nie nic, zamyśliłam się tylko - odparłam po chwili, spuszczając głowę.
-Miley, nie kłam, mów o co chodzi. To ma jakiś związek z Justinem? Znowu nie ma go w szkole.
Zamilkłam na moment, nie mając pojęcia co odpowiedzieć.
-Słyszysz? - Van stanęła przede mną, łapiąc mnie za ramiona.
-Chodźcie do łazienki - szepnęłam drżącym głosem. Dziewczyny jedynie spojrzały na siebie znacząco, po czym posłusznie udały się za mną do łazienki.
Nie dawałam już sobie sama rady, musiałam komuś o tym powiedzieć. One są jego przyjaciółkami, pomogą mi w wyciągnięciu go z tego bagna.
Weszłam do środka i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, było upewnienie się, że jesteśmy tutaj same.
-Mils, a teraz mów o co chodzi, bo naprawdę się martwimy - zaczęła Megan.
Westchnęłam cicho, opierając się o umywalkę i spuszczając głowę.
-Vanessa..pamiętasz jak mówiłam ci, że znalazłam u Justina narkotyki..? - szepnęłam niepewnie. - To nie był jednorazowy wyskok, on..Justin się uzależnił - dodałam, nie czekając na odpowiedź dziewczyny.
Podniosłam głowę i spojrzałam na przyjaciółki, które niemal osłupiały. Stały w miejscu i sądząc po ich minach, nie wierzyły w to, co słyszą.
-Nie chciałam wam mówić, bo łudziłam się, że to nie zaszło tak daleko, że uda mi się samej pomóc mu jakoś z tego wybrnąć, ale myliłam się - powiedziałam i czułam jak znów zbiera mi się na płacz.  - Jest coraz gorzej, ja już sama sobie nie radzę..-kontynuowałam i po prostu rozpłakałam się jak małe dziecko.
-Boże..Miley, dlaczego ty nam wcześniej nic nie powiedziałaś..- szepnęła po chwili ciszy Van i przyłożyła dłoń do czoła.
-Nie wiedziałam, że jest aż tak źle! - uniosłam się, cały czas płacząc. - Aż do wczoraj..- dodałam i przymknęłam powieki.
-Co się działo wczoraj? - spytała niepewnie Megan, jakby bojąc się odpowiedzi, którą może usłyszeć.
-Kiedy przyszłam on znów ćpał..kazałam mu przestać, próbowałam zabrać mu narkotyki a wtedy..on dosłownie wpadł w szał. To nie był nasz Justin, to był jakiś psychol, narkoman na głodzie, rozumiecie? - mówiłam i podniosłam głowę. Nie czekając na żadną reakcję dziewczyn, odkręciłam zimną wodę i przemywałam twarz. Całkiem zapominając o nałożonym pudrze, który zakrywał mojego niemalże siniaka na policzku, wtarłam wodę w twarz, a następnie wytarłam ją papierowym ręcznikiem.
-Miley..-szepnęła po chwili chwili i z wyczuwalnym strachem i szokiem w głosie Vanessa. - Uderzył cię...? - spytała, dotykając opuszkami palców mojego policzka.
Przełknęłam głośno ślinę, robiąc krok w tył. Nie chciałam, żeby o tym wiedziały...chciałam to pominąć. Ponownie spojrzałam w lustro, zauważając, że ślad na moim policzku ponownie stał się widoczny.
-Nie, uderzyłam się - odparłam szybko i wyjęłam z torby puder. Zaczęłam nakładać go na twarz, kładąc szczególny nacisk na policzek. Kiedy po chwili stwierdziłam, że jest już okej, ponownie spojrzałam na przyjaciółki.
-Uderzył cię, tak? Boże, jak on mógł! - powiedziała podniesionym głosem Megan i złapała się za głowę.
-Wcale nie! Przecież mówię, że się uderzyłam! - odpowiedziałam desperacko i i starłam z policzka łzę, która po nim spływała.
-Miley nie kłam! - niemal krzyknęła blondynka, rozkładając ręce. - Powiedz prawdę..Pomożemy mu wszyscy, a ty najbardziej z nas wszystkich musisz być teraz silna.
-Mam dosyć, rozumiesz?! Wszyscy dookoła myślą, że jestem jakąś pieprzoną super-bohaterką,
która nigdy się nie załamuje i zawsze walczy, ale wyobraź sobie, że ja też
jestem słaba i najzwyczajniej w świecie już sobie nie radzę! - krzyknęłam i ignorując słowa dziewczyn, przebiegłam obok nich i szybko wyszłam z łazienki.
Mając gdzieś wszystko dookoła, włożyłam kurtkę z szafki i niemalże wybiegłam ze szkoły.
*
Siedziałam w ciszy, w pustym domu, na kanapie w salonie, skulona, przyciągając kolana do twarzy i cicho szlochając. Nie potrafiłam się uspokoić, bałam się nawet zadzwonić do Justina, bałam się usłyszeć, że ponownie ćpa.
Pociągnęłam nosem, wsłuchując się w przenikliwą ciszę panującą w pokoju. W tym momencie usłyszałam głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Zignorowałam go, nie mając ochoty na żadne wizyty, a wiedziałam, że gdyby to byli rodzice, albo Alex to po prostu by weszli.
Kiedy dzwonek zadzwonił po raz trzeci, zerwałam się z kanapy, szybkim krokiem idąc w kierunku drzwi. Nieważne kto to był, chciałam go po protu spławić i znów zostać sama.
Z impetem otworzyłam drzwi i zamarłam. Justin.
-Miley..błagam, możemy porozmawiać..? Proszę, wpuść mnie..- szepnął zachrypniętym głosem, a w jego oczach widziałam żal.  Przez chwilę nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa. Po prostu wpatrywałam się w chłopaka, a w mojej głowie momentalne pojawiły się obrazy z wczoraj.
Dopiero po chwili bez jakiegokolwiek słowa, odsunęłam się, pozwalając mu wejść do środka. Zamknęłam za nim drzwi i odwróciłam się w jego kierunku, spuszczając głowę. Bawiłam się palcami, z wzrokiem wbitym w podłogę.
Justin podszedł do mnie i delikatnie ujął mój podbródek, podnosząc moją głowę.
-Przepraszam..wiem, że to tylko puste słowo, ale ja naprawdę nie wiem co powiedzieć...ja..- w tym momencie się "zaciął" a ja widziałam, że jego wzrok utkwił na moim policzku. Gwałtownie odwróciłam głowę, zakładając ręce na piersi. Zerknęłam kątek oka na chłopaka, który stał z lekko uchylonymi ustami, a w jego oczach mogłam dostrzec przerażenie. On się bał..bał się prawdy.
-To...to ja ci to zrobiłem..? - szepnął po chwili, a jego głos łamał się do tego stopnia, że miałam wrażenie, że Jus zaraz się rozpłacze.
-Przecież nic mi nie jest - odparłam twardo, powstrzymując łzy napływające do oczu. Justin ponownie ujął mój podbródek i lekko szarpnął, tak abym na niego spojrzała.
-Siniak..- wyszeptał łamliwym głosem i delikatnie, niemal niewyczuwalnie przejechał po nim kciukiem. - Powiedz czy to ja ci to zrobiłem? - spytał już nieco głośniej i stanowczej.
-Nie, uderzyłam się, zostaw - powiedziałam zachrypniętym głosem i zabrałam jego dłoń z mojej twarzy. Niekontrolowanie spojrzałam w jego oczy, w których zauważyłam łzy.
-Jak mogłem cię uderzyć..- powiedział cicho, a pojedyncza łza spłynęła po jego policzku. Czując ucisk w sercu, wyrwałam się i krzyżując ręce na piersi, odeszłam na bok.
Nie byłam w stanie, nie potrafiłam z nim teraz rozmawiać, to na razie za bardzo bolało..
-Idź już, proszę - szepnęłam po chwili, ocierając łzę z policzka. -Kocham Cię, ale już nie daję rady..-dodałam jeszcze.
-Miley ja..- zaczął, ale nie pozwoliłam mu skończyć.
-Proszę idź..- przerwałam mu, pociągając nosem. Nie odwracając się nawet w jego stronę, po chwili usłyszałam kroki i dźwięk zamykanych drzwi. Dopiero teraz odwróciłam się w tamtą stronę i upewniając się, że chłopak wyszedł, wybuchłam płaczem kucając i zakrywając twarz dłońmi.
*
Nie mam pojęcia jak udało mi się zasnąć. Przewracałam się z boku na bok do pierwszej w nocy, aż w końcu kompletnie przemęczona pogrążyłam się w śnie.
Nie było mi jednak dane spać już do rana. W środku nocy obudził mnie dźwięk dzwonka w telefonie. Zaspana przetarłam oczy i na oślep zapaliłam nocną lampkę. Podniosłam się nieco, podpierając na łokciach i i spojrzałam na wyświetlacz komórki. Widząc numer Justina, serce gwałtownie mi przyspieszyło.
-Justin? Co się stało? - powiedziałam szybko, trzymając telefon przy uchu.
-Nie..Miley, tutaj mama Justina. On..on jest w szpitalu..-szepnęła, a w jej głosie usłyszałam łkanie. W tym momencie serce podeszło mi do gardła, a do oczu niekontrolowanie napłynęły łzy. Zerwałam się z łóżka, przeczesując grzywkę dłonią.
-Jak to w szpitalu? Co się stało? - spytałam nerwowo, już teraz otwierając szafę i wyjmując z niej pierwsze, lepsze ubrania.
-Justin przedawkował narkotyki...
W tym momencie zamarłam. Stanęłam na moment w miejscu, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-J..jak to? - wyjąkałam, ocierając mokry policzek.
-Miley, kiedy wróciliśmy do domu, był już nieprzytomny..zadzwoniliśmy po pogotowie..- mówiła, ale ja wciąż słyszałam w głowie tylko "Przedawkował".
-Który szpital? - spytałam szybko, jakby się rozbudzając i wkładając na siebie spodnie.
-Na Wolt Street, ale Miley...
-Zaraz tam będę - przerwałam jej i rozłączyłam się, rzucając telefon na łóżko. Dosłownie cała się trzęsąc, włożyłam spodnie i bluzkę. Nie potrafiłam opanować łez, a serce sprawiało wrażenie, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi.
Jeżeli on...Przysięgam, że jeżeli Justin...że jeśli cokolwiek mu się stanie, to ja sama tego nie przeżyję.
Zbiegłam na dół po schodach, wbiegając do sypialni rodziców. Cała zapłakana, starałam się ich obudzić i poinformować o tym co się stało.

Kiedy zobaczyli mnie w takim stanie omal nie dostali zawału. Przez łzy nie potrafiłam wydusić z siebie sensownie sklejonego zdania,a do tego chciałam jechać już do szpitala. Miałam zamiar jechać tam sama, ale rodzicie uparli się, że w takim stanie nigdzie mnie samej nie puszczą. Chyba mieli rację..byłam cała roztrzęsiona, a dłonie drżały mi do tego stopnia, że nie potrafiłam nawet utrzymać w nich kluczyków do samochodu.

*
Wbiegłam na korytarz przed salą, pod którą pokierowała nas pielęgniarka, gdzie znajdowali się rodzice Jus'a.
-Co z nim?!? - spytałam nerwowo na wstępie. Czułam jak moje serce bije coraz szybciej, a łzy wypływają z moich oczu, jedna za drugą.
-Miley...oni tam..walczą o jego życie..- szepnęła mama Justina, podchodząc do mnie cała we łzach.
-Ale on przeżyje, prawda? - wyszeptałam, stojąc nieruchomo i zaciskając powieki pełne łez. - Musi..-odpowiedziałam sama sobie i osunęłam się bezwładnie po ścianie w dół, siadając na zimnej podłodze.
_____________________________________________________________________





 Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA WSZELKIE BŁĘDY I IDIOTYCZNE ZDANIA (: Nie wiem jak udało mi się znaleźć czas na napisanie tego rozdziału i zrobienie tego filmiku. Nie wiem dlaczego, ale zależało mi na zrobieniu tego filmiku..tak po prostu. Wiem, że jest bardzo amatorski, ale zależało mi, żeby przekazać wam te emocje nie tylko przez czytanie rozdziału, ale też przez "obraz".
Wiecie, że was kocham?<3333333 44 komentarze?;oo mój, a raczej NASZ rekord;o Nigdy nie pomyślałabym, że znajdzie się tyle osób, którym spodoba się moje opowiadanie. Zawsze lubiłam układać sobie w głowie różne historie i nawet nie wiem pod wpływem jakiego impulsu postanowiłam przenieść moje "wyobrażenia" na klawiaturę (:
Ubóstwiam was naprawdę<333

51 komentarzy:

  1. Ten rozdzial jest meeega!!!! Uwielbiam cie i twojego bloga <3 Prosze niech Justin przezyje.

    OdpowiedzUsuń
  2. A na filmiku sie normalnie rozplakalam.... Wow dobrze piszesz i jeszcze do tego umiesz zmontowac super fimik :)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział po prostu Megaaa, Cudowny;D Mam nadzieje ,ze on przeżyje bo jak nie to cię normalnie ukatrupię.. Się popłakać szczerze można;D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! ♥
    Już się nie mogę doczekać następnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże ! Rozdział jest po prostu cudowny, tak mi się smutno zrobiło jak Jus zapytał się czy to on ją uderzył. Dawaj szybko nowy i błagam cię Justin ma przeżyć, ja go pokochałam w tym opowiadaniu (no i oczywiście w prawdziwym życiu) i nie chcę go stracić.
    Proszę nie kończy tego bloga, wiem, że może głupio to zabrzmi, ale bardzo liczę się z Twoim zdaniem i byłabym wdzięczna jakbyś wyraziła swoją opinię na temat mojego bloga, serdecznie zapraszam :)
    [story-about-chanel-and-justin] ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. WKOŃCU ! <3 JESZCZE NIE PRZECZYTAŁAM ALE ZARZ TO ZROBIĘ :3 NA PEWNO ŚWIETNY ROZDZIAŁ :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny ! Niech wszystko się dobrze ułoży ;) czekam na nowy ;d

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże ...niesamowity <3
    Siedzę i rycze! on musi przeżyć! nie widze innego wyjścia..Musi no! :'c
    Proszę cię dodaj jak najszybciej następny rozdział.<3
    Czeeekam z niecierpliwością!


    @Michaelowax3 / Asia

    OdpowiedzUsuń
  9. o moj boze, nie wierze w to co sie dzieje.
    zżyłam się z tym opowiadaniem naprawde.
    Jestes cudowna ! Cudownie piszesz.
    A filmik ? przyprawil mnie o łzy. Nie tylko dlatego ze jest swietny, ale tez.. a zreszta niewazne.
    Powtarzam jestes cudowna !
    Czekam na nn !
    Imaginary13

    OdpowiedzUsuń
  10. Heeej:D po pierwsze... przeczytalam Twojego bloga, CALEGO w jedna noc:D naprawde xd z jednej strony zaluje, ze nie sledzilam tej historii od samego poczatku, pozniej jednak zdalam sobie sprawe, ze nie znioslabym czekania do nastepnej notki. Wlasnie sie boje co bedzie teraz. Twoja histria jest.... jakby to ujac.... perfekcyjna. W kazdym rozdziale jest jakas akcja, ktora przede wszystkim jest ciekawie opisana.... cale opowiadanie jest barzo urozmaicone, przez co w ogole sie nie ciagnie ani nic z tych rzeczy. Jestem naprawde pod wrazeniem!!!:D twoj blog znajduje sie u mnie w linkach. Jestem pewna, ze bede nabijac ci wyswietlen, bo potrafie sprawdzac blogi kilka razy dziennie xd mam nadzieje, ze szybko opublikujesz kolejny rozdzial, chociaz nie naciskam, bo wiem, ze nie jest to latwe, w szczegolnosci, z piszesz tak zajebiscie dlugie rozdzialy<3 koncze juz ten komentarz, bo nie chce brzmiec jak jakis pokemon, lol. W takim razie... czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdzial:D pozdrawiam, buziaki!!!:*** wpadnij do mnie jesli chcesz, nie zmuszam:* [faulty-heart.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  11. Proszę cię on musi przezyć ! NIE ZABIJAJ GO BŁAGAM ! Nie kończ jeszcze tego bloga bo on jest na prawdę świetny ! ... Niech Justin przeżyje :) Bardzo bym chciała żeby to opowiadanie skończyło się szczęśliwie :3
    **************************
    Dzisiaj w szkole mieliśmy spotkanie na temat narkotyków itp, i już teraz wiem o co chodzi..
    **************************
    KOCHAM TEGO BLOGA CZEKAM NA NN ROZDZIAŁ <3

    OdpowiedzUsuń
  12. NIE ZABIJAJ GO BŁAGAM <3 KOCHAM TO :) I CB TEŻ :)
    Cysia<3
    czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. o mój Boże .. uwielbiam takie sceny gdzie jest niegrzeczny/zły Bieber! początek rozdziału jest niesamowity! a końcówka zaskakująca *_* mam nadzieję że tym razem uda ci się szybciej dodać rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  14. O matko jak ja to kocham! Lepsze być nie może! SERIO! Mega ekscytujące, ciekawe, a nawet wciągające. Kocham, kocham, kocham! ♥

    OdpowiedzUsuń
  15. NIE MOŻESZ UŚMIERCIĆ BIEBERA ! JESZCZE NIE BYŁO SEKSU ! ( tak, wiem myślę tlyko o jednym ^^ )

    OdpowiedzUsuń
  16. Hahaha całkowicie zgadzam sie z osobą wyżej ❤

    OdpowiedzUsuń
  17. A my ubóstwiamy ciebie kochana! Jej prawie się popłakałam czytając ten rozdział . Tylko twoje opowiadanie sprawia, że czytając je moje emocje wychodzą na wierzch!
    Boskie. Kocham Cię po prostu i tyle! <3
    @natalii17

    OdpowiedzUsuń
  18. hahaha. sorki, że też to powiem, ale zgadzam się z osobami powyżej ;)). nie możesz go teraz zabić!. haha. wracając do rozdziału byłam w lekkim szoku, że naprawdę ją uderzył.. ale no w sumie narkotyki tak działają. najważniejsze, że ona go kocha mimo wszystko :) współczuję jej. tyle cierpienia przez ukochaną osobę. niech on przeżyje. nie możesz tego zakończyć teraz i w taki sposób. niech oni sb żyją długo i szczęśliwie nie uśmiercaj mi nikogo bo znając mnie będę ryczeć. xd choć nawet na koniec tego rozdziału uroniłam kilka łez. ten i twój drugi blog są najlepszymi jakie czytam. kocham cię!. :D czekam na nn

    @qBestBeLieBer

    OdpowiedzUsuń
  19. jhfklhfkshfdshfd. zapomniałam napisać o filmie! jak mogłam xd. wspaniale ujęłaś ten rozdział w tej wersji :) masz talent. no i co z tego, że nie jest zbyt profesjonalny. ważne, że twój i jest świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak samo jak Miley , ryczałam jak dziecko . Tak wspaniale ukazałaś w tym filmiku emocje , że nie dało się tego tak po prostu obejrzeć. Cudo ;*
    A rozdział jeszcze lepszy ! Jak ja uwielbiam , jak w opowiadaniu dzieją się takie rzeczy ;d I nie mów mi tutaj , że napisałaś idiotyczne zdania ! Każde jedno zdanie idealnie jest dopasowane . Jak jakaś układanka .;] Nie ma w tym rozdziale czegoś , do czego można by było się przyczepić . ;>
    Jesteś genialna w tym co robisz , i ani waż mi się tego zaprzestać . Bo wiesz - znajdę Cię ! ; )
    I mam pytanie, co to za piosenka Avril była ? ;>

    OdpowiedzUsuń
  21. MATKOOOOOOOOOOO ! *.* JA NIE WIEM CO MAM NAPISAĆ...JESTEM W TAKIM SZOKU...REWELACYJNY ROZDZIAŁ, TO PO PIERWSZE.SUPER FILMIK, TO PO DRUGIE. NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO, TO PO TRZECIE :D <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem pod wrażeniem! Płakałam razem z Miley. Na prawdę wspaniały rozdział. I to spotkanie Justina z Miley. Po prostu niesamowite. Masz talent i mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać NIGDY!
    Filmik jest świetny. I NIE JEST AMATORSKI! Masz tt? Albo GG? Chciałabym się ciebie zapytać kilku rzeczy co do filmiku. Bardzo proszę o jakiś kontakt. TT @purple_smile GG: 9918809

    OdpowiedzUsuń
  23. Zapomniałam dodać, żebyś go nie zabijała bo popadnę w depresję ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Czytam i wyję jak jakaś nienormalna... Jedyne co chcę wiedzieć to to czy on umrze...? Błagam odpowiedz mi, bo za każdym razem kiedy wyobrażam sobie że on nie przeżyje serce mi pęka i mam ochotę coś rozwalić... Bardzo mi się podoba to jak piszesz i o czym piszesz. Dziękuję za tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  25. ryczę jak nienormalna ... NIE MOŻESZ TEGO SKOŃCZYĆ W TEN SPOSÓB. NIE MOŻESZ!!!
    oni muszą być razem, mają się pobrać mieć dzieci i żyć happy end'em ...
    ON Z TEGO WYJDZIE PRAWDA?!?

    OdpowiedzUsuń
  26. Nominowałam Cię do Liebster Award na moim blogu http://one-direction-imagine7.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam nadzieje ze Justin z tego wyjdzie. Justin przestanie brac narkotyki i beda razem az do konca swojego zycia.!!!!!!! A jak go zabijesz to popadne w depresje!!!! Szybko dodawaj nastepny, juz chce wiedziec co sie stanie.!! ;D

    Tina.

    OdpowiedzUsuń
  28. Jejku piękne:)czytając to miałam łzy w oczach po prostu piękne.nieźle się akcja rozkręca,ciekawi mnie co będzie dalej,proszę szybko o kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Zostałaś przeze mnie nominowana do nagrody Liebster Awards. Zapraszam na mojego bloga po więcej informacji: http://onedirectionstoryniall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. DODASZ W TEN WEEKEND KOLEJNY ROZDZIAŁ ? :3 PROSZĘ ♥

    OdpowiedzUsuń
  31. Kocham normalnie !! Czekam na kolejny !! <33 ~ Pati;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ajj... ZakochaLam się. To wszystko... Ten cały rozdział, ta historia z uerzeniem, siniakirm i przedawkowaniem... MOJE EMOCJE!
    Świetne jest to, co napisałaś, mam nadzieję, że uda Ci się niedługo dodać kolejny. ;3

    UWIELBIAM CIĘ I KOCHAM ! haha. <3

    OdpowiedzUsuń
  33. Prosze Cie dodaj w ten weekend następny, bardzo bardzo Cię prosze :) Ja juz warjuje, chce juz wiedzieć co sie stało, czy Justin przeżyje czy tez nie, on serio musi żyć, kocham to opowiadanie i ciebie Hahaha :)

    OdpowiedzUsuń
  34. nie wierzę, matko! Początek był taki .. przerażający. Nigdy nie spotkałam się z opisem naćpanego Biebera, nie w taki sposób. Justin nie może umrzeć ! No ejjj :< Nie rób nam tego. Życie Justina leży w twoich rękach, lol. <3 Kocham cię <3 Możesz mnie informować ? @BieberTeamPL

    OdpowiedzUsuń
  35. Kiedy następny? Kocham twój blog i nienawidzę czekać na następnego posta :D

    OdpowiedzUsuń
  36. Mówiłam Ci już ,że Cię kocham? Jeśli nie to teraz to mówię ,a jeśli tak to jeszcze raz. heh.
    Ale to się tak nie skończy? Justin przecież NIE MOŻE umrzeć! Można było przewidzieć,że tak się stanie,że trafi do szpitala. Biedna Miley, co ona musi teraz czuć. Ja się o niego boję ,a co dopiero ona musi czuć :o Wierze jednak ,że on z tego wyjdzie,a może nawet przestanie ćpać.Napewno,powinien. Ale czy ona mu wybaczy? Tego jestem ciekawa. Ona go kocha,ale...dobrze wiesz co on jej zrobił.Niby nic strasznego się nie stało tylko jeden siniak,ale Po czymś takim trudno sie pozbierać.
    Justin tak słodko ja przepraszał.Uwielbiam czytać w Twoich opowiadaniach jak Justin przeprasza. On jest w tedy taki słodki ^_^(Wiem to może wydawać się dziwne.)
    Już kończę.
    Me
    P.S.Chyba już Cię ktoś o to pytał,ale muszę się upewnić. Masz twitter'a? Bo jesteś na nim, to znaczy Twój blog dosyć popularny :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Pгetty portion оf content. I just stumbleԁ
    upon your web site and in accession caρіtal to say that I get
    actually enjoyed aсcount your weblοg
    posts. Anуwaу I will bе subscribing for your
    feеdѕ anԁ eѵen I ѕuccess you
    acceѕs cοnsiѕtently rapidly.
    Here is my web-site :: triactol

    OdpowiedzUsuń
  38. kocham twój blooog!♥ czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  39. Prawie się popłakałam; D Dziewczyno ty jesteś niesamowita. Wszystko tak wspaniale opisujesz i wgl. potrafisz sprawić, że czytając tego bloga to wszystko przeżywam, mogę płakać, śmiać się i wgl, to wszystko przyprowadza mnie o dreszcze i o pisk radości gdy pojawiają się kolejne rozdziały na twoich blogach :D Jestem ciekawa co teraz będzie, liczę na to, że nie pozwolisz mu umrzeć, że będzie żył.. To jest naprawdę świetne;D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  40. kiedy kolejny ^^ ?

    OdpowiedzUsuń
  41. Jejku popłakałam się. Przeczytałam wszystkie rozdziały w 3 dni. Tak wiem -,- Strasznie długo mi to zajęło. Ale jak czytałam kolejne rozdziały to nie mogłam się oderwać. Sądzę, że Justin wyjdzie z tego, bo kiedyś napisałaś, że masz inne plany jeśli chodzi o pierwszy raz Miley i Justina.
    Przyznam się, że nie jestem fanką Biebera, i jakoś za nim nie przepadam, ale Twoje opowiadanie uwielbiam. Mam nadzieję, że nie długo doczekamy się kolejnego rozdzialiku, bo aż mnie korci, jak to się wszystko dalej potoczy. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze, bo szczerze mówiąc to nie lubię jak jest za dużo dramatu ;)) Wow, ale się rozpisałam :))

    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;* I życzę Ci dużej dawki weny :))

    OdpowiedzUsuń
  42. poryczałam się. cudowne opowiadanie. czekam na kolejny rozdział. mam nadzieję że nie uśmiercisz Justina bo byłoby dziwnie, no ale twoje opowiadanie, więc ty wymyślasz. jeszcze raz CUUUUUDOOOOWNY ♥

    OdpowiedzUsuń
  43. Teen rozdział jak i całe opowiadanie świeetnie normalnie . Brak słów do określenia jakie to jest cuudne . ! Dodawaj jak najszybciej nn , bo juz nie mogę wytrzymać . ! :D

    OdpowiedzUsuń
  44. Super <3 Błagam nie uśmiercaj Justina <3 Popłakałam się ..
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  45. A ja znowu nie skomentowałam poprzedniego rozdziału... ani na tym, ani na drugim blogu.. Wiem, że nawalam i cholernie cię za to przepraszam, ale w tygodniu nie mogę, po prostu nie mam czasu, żeby włączyć laptopa i czytać rozdziały... a w weekendy jestem poza domem, przeważnie bez dostępu do internetu. Nie mam zamiaru wykorzystywać żadnych wymówek, bo ich po prostu nie ma. I wiem, że to ja zawiniłam i przepraszam za to, naprawdę. Po prostu nie daję rady... za to postaram się, aby ten rozdział oddał choć trochę moich myśli i mam nadzieję, że mi się to uda... A więc tak po krótce powiem, że poprzedni rozdział cholernie mi się podobał, miałam nawet połowę komentarza, ale chyba gdzieś go zgubiłam.
    Wracając do tego powyżej... chociaż nie, najpierw filmik.... jest po prostu przecudowny <3 Mimo, że jest amatorski i tak bardzo mi się podoba. Okay.. rozdział... jest wspaniały, jestem w nim bezgranicznie zakochana... Można powiedzieć, że sytuacja w opowiadaniu jest dramatyczna, a ty mimo wszystko wprowadzasz mnóstwo czułości między nimi i jestem ci za to cholernie wdzięczna. Nawet nie potrafię się wysłowić co do tego rozdziału, jest idealny, choć nieszczęśliwy. Nie mogę pojąć, jak to możliwe, że Justin bierze... on taki nie był, nawet na takiego nie wyglądał, a tu taka niespodzianka... i nie potrafię pogodzić się z tym, że przedawkował... na początku jeszcze choć odrobinę to rozumiałam, a teraz kompletnie się w tym pogubiłam. Nie wiem co mam o tym myśleć. Cieszę się, że Miley go kocha i ma zamiar mu pomóc jak najlepiej będzie potrafiła, ale z drugiej strony ona jest już wykończona, nie ma głowy do takich spraw, a Justin dokłada jej coraz więcej problemów... (za co oczywiście go nie obwiniam, bo dzięki temu jest akcja). No ale mimo wszystko mam nadzieję, że nic mu nie jest i z tego wyjdzie... a później pójdzie na odwyk i chociaż z tym skończy... albo ograniczy. Nie wiem, cokolwiek, byleby nie był taki, jaki jest teraz. Serce mi się kraja jak czytam o uczuciach Mils... o tym, jak ją uderzył, nawrzeszczał, a później najzwyczajniej w świecie przytulił i zasnął... a następnie przeprosił, nawet nie pamiętając co się stało. Na szczęście zostało w nim jeszcze coś z człowieka... tak jakby miał rozdwojenie jaźni... dwie zupełnie inne osoby. Dwa charaktery, które są ze sobą całkowicie sprzeczne. Podoba mi się to, w każdym razie na pewno nie jest nudno, ale także mi ich szkoda... Zarówno Miley jak i Justina, bo on tez nie może nic na to poradzić. On już tego nie kontroluje, po prostu się w tym zatraca, a to jest cholernie smutne... i ja wiem, że to tylko wymysły twojej wyobraźni, zwykłe opowiadanie, ale ja po prostu zbyt silnie je przeżywam. Zawsze muszę sobie wszystko po kolei przeanalizować i przemyśleć... Dobra, ja kończę tę moją standardową, bezsensowną paplaninę. I takie pytanie, mogę podpisywać się loginem z twittera? Wszędzie się tak podpisuję i potem się gubię. Jeszcze raz przepraszam. Koooocham;* - Olcia / @BieberMyHun x

    OdpowiedzUsuń
  46. On nie umrze? Błagam. Prosze. Zajebisty rozdzial.;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Matko...ryczę, ryczę jak mała dziewczynka. kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  48. Jezus Maria, mogę już płakać?! Boże Święty, dziewczyno zajebistee :(

    OdpowiedzUsuń
  49. Popłakałam się:( Nie sądziłam,że on przedawkuje...A przynajmniej nie teraz! Ale on nie umrze prawda?! Nie zrobisz mi tego!

    OdpowiedzUsuń