niedziela, 30 września 2012

Rozdział 54.

Przekręcałam się z boku na bok, nie potrafiąc zasnąć. Ciągle myślałam o Justinie. Wiem, tak wiem, że obiecał mi, że skończy z ćpaniem, ale co jeśli on już się uzależnił? Chyba nigdy tak bardzo się o niego nie bałam. Dobrze wiem jak bardzo narkotyki mogą zniszczyć człowiek. Nie przeżyłabym, gdyby Justinowi coś się stało.
Wciąż zastanawiałam się, czy mogę mu zaufać. Z jednej strony, w końcu jest moim chłopakiem, kocham go i powinnam mu ufać, ale z drugiej narkotyki potrafią zmienić człowieka. Wiem, że muszę teraz w pewien sposób "przypilnować" Justina, chociaż źle się z tym czuję, bo nie chcę go w żaden sposób kontrolować. Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że dotrzyma danej mi obietnicy i nie wrócimy więcej do tematu narkotyków.
*
-Justin, oddaj to! - krzyczałam na chłopaka, który zabrał wyrwaną kartkę z mojego starego pamiętnika, w którym przyznałam, że od zawsze mi się podobał.
-Czekaj, czekaj, najpierw przeczytam co tam ciekawego o mnie pisałaś. - Wyszczerzył się, rozkładając kartkę i zaczynając czytać pierwsze zdanie.
W tym momencie wręcz na niego skoczyłam, zaczynając go szarpać i robić co w mojej mocy, żeby wyrwać mu tą kartkę. Szczerze mówiąc ta sytuacja była o wiele bardziej zabawna, niż denerwując mnie. Nie chodziło o to, że Jus nie może przeczytać tej kartki, tylko później wypominałby mi to, co tam pisało do końca życia.
Sytuacja mogła z boku wyglądać wręcz komicznie. Udało mi się wyrwać mu z ręki kartkę i teraz to on trzymał mnie, próbując mi ją oderwać. Niczym przedszkolaki bijące się o zabawkę.
-Bo cię ugryzę! - krzyknęłam przez śmiech. Justin trzymał mnie od tyłu, a ja specjalnie próbowałam kucnąć, żeby w ten sposób mu się wyrwać.
-Skąd w tobie tyle agresji?! - zaśmiał się i podniósł mnie, ciągnąc w kierunku łóżka. Wyrywałam się, kopałam go, drapałam po dłoniach, ale to i tak nic nie pomogło.
-Naprawdę ci coś zaraz zrobię! - krzyknęłam, śmiejąc się i piszcząc jednocześnie. Nagle przestał mnie ciągnąć i zatrzymał się, przysuwając usta do mojej szyi.
-To groźba czy obietnica? Bo jak to drugie, to wiesz, nie mam nic przeciwko, żebyś coś mi zrobiła..-mruknął mi do ucha, a ja momentalnie wybuchłam niepohamowanym śmiechem.
-Zboczeniec! - Walnęłam go lekko łokciem w brzuch i wykorzystując moment jego nieuwagi wyrwałam się i uciekłam.
-Chodź do tatusia - rozłożyła ramiona uśmiechając się zadziornie, a ja ponownie wybuchłam śmiechem.
-To pod molestowanie podchodzi. - Skrzyżowałam ręce na piersi, w jednej dłoni trzymając kartkę.
-Trudno. - Wzruszył ramionami, uśmiechając się cwanie. - A teraz oddawaj kartkę - dodał nagle i zaczął biec w moim kierunku. Pisnęłam przez śmiech, uciekając po całym pokoju. Stanęłam na łóżku, a kiedy Justin złapał mnie za nogę, chcąc mnie zrzucić na niego, szybko zgniotłam kartkę i włożyłam ją w stanik. Skrzyżowałam ręce, uśmiechając się cwanie.
-Naprawdę sądzisz, że tego nie wyciągnę? - spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem, robiąc dokładnie to samo co ja, czyli krzyżując ręce. W tym momencie zaczęłam się śmiać, próbując uciec, jednak Jus objął mnie w udach i "zarzucił" sobie na plecy.
-Puszczaj! - krzyczałam przez śmiech. Chłopak opuścił mnie na łóżko, łapiąc moje nadgarstki tak, żebym nie mogła się wyrwać.
-I co teraz? - spojrzał na mnie z cwanym uśmiechem, a ja wzruszyłam ramionami udając nieugiętą. Momentalnie Jus objął mnie w pasie, kładąc dłonie na mój dekolt.
Jeśli mam być szczera jakoś nie miałam specjalnie nic przeciwko, żeby sam wyjął sobie tą kartkę.
-Puść mnie! - krzyczałam przez śmiech, kiedy chłopak trzymając mnie, włożył dłonie pod moją bluzkę.
-Sama to tam włożyłaś - mówił, śmiejąc się. Po chwili Jus wyjął spod mojego stanika to, czego szukał i gwałtownie mnie puścił, uciekając z łóżka z kartką.
-Oddawaj to! - Wybiegłam za nim, poprawiając swój stanik i bluzkę. Justin pokręcił przecząco głową, "cmokając".
-No to teraz przeczytaaamy. - przeciągnął i zaczął rozwijać zgiętą w kulkę karteczkę.
-Nie! - krzyknęłam i momentalnie, szybkim ruchem wyrwałam mu  z rąk swój cel. Nie wiele myśląc, z powrotem zgniotłam papier i włożyłam go sobie do buzi.
Momentalnie Justin wybuchnął niepohamowanym śmiechem, zginając się w pół.
Tak na przyszłość - papier naprawdę jest obrzydliwy w smaku. Nie polecam.
-Fuuj. - powiedziałam po dosłownie kilku sekundach i wyplułam na dłoń kartkę.
-Smacznego. - wydukał przez śmiech. Wiedząc, że z tego nikt nie będzie już w stanie sie rozczytać, spokojnie wrzuciłam kartkę do kosza.
-No i wyszło na moje. - Wystawiłam mu język, krzyżując ręce, udając rozkapryszoną, małą dziewczynkę.
-I tak wiem, że napisałaś tam, że od zawsze ci się podobałem i o mnie marzyłaś - powiedział i udał, że nad czymś się zamyślił.
-Pff- prychnęłam. - Chciałbyś - dodałam, demonstracyjnie odrzucając włosy do tyłu.
-Ja bym chciał wiele rzeczy. - Poruszał teatralnie brwiami, a ja parsknęłam śmiechem.
-Na przykład? - spytałam, przenosząc ciężar ciała na jedną nogę.
-No na przykład..- udał, że intensywnie się nad czymś zastanawiam. - Buziaka. - skwitował i wyszczerzył się.
-To sobie przyjdź - powiedziałam, oglądając swoje paznokcie. Justin zaśmiał się pod nosem, podchodząc do mnie i łapiąc mnie za biodra. Zawiesiłam ręce na jego karku uśmiechając się  i całując go w usta.
Po chwili chłopak zaczął iść do przodu, w kierunku łóżka. Zaśmiałam się przez pocałunek, kiedy podniósł mnie i położył na łóżku, sam napierając na mnie. Bawiłam się jego włosami, oplatając go rękami na karku, nie przestając się z nim całować, a Justin wsunął jedną dłoń pod moje plecy i pod bluzkę. Nie wiem jak to się stało, że nie zorientowałam się jakie ma zamiary.
-Kretynie, odpiąłeś mi stanik! - krzyknęłam nagle, zrzucając go z siebie. Chłopak wybuchnął śmiechem,  przykładając sobie dłoń do czoła.
-Widzisz jak ty przy mnie tracisz czujność? Nawet nie wiesz, kiedy cię rozbieram. - Poruszał teatralnie brwiami, a ja rzuciłam w niego poduszką jedną ręką przytrzymując z przodu swój stanik.
W tym momencie usłyszeliśmy pukanie do pokoju.
-Zapnij mi to! - pisnęłam cicho. - Albo nie, czekaj - dodałam szybko i przyłożyłam dużą poduszkę do klatki piersiowej tak, żeby nie było widać, że mam rozpięty stanik. W tym momencie do pokoju weszła moja mama.
-Chciałam tylko spytać, czy nie jesteście głodni - spytała stojąc w drzwiach i uśmiechając się. Spojrzałam na Justina, który ledwo powstrzymywał wybuch śmiechu i sama zacisnęłam wargi, żeby nie zacząć się śmiać.
-Nie, ja nie jestem. A ty Jus? - spojrzałam na niego. - Nie, ja też nie, dziękuję - powiedział, przykładając bokiem pięść do ust, jak mniemam po to, żeby powstrzymać napad śmiechu.
-Na pewno? Akurat robię kolację.
-Nie, na pewno, dziękujemy - odpowiedziałam, chcąc szczerze mówiąc jak najszybciej spławić mamę.
-No to dobrze, już wam nie przeszkadzam - uśmiechnęła się i wyszła, zamykając za sobą drzwi. W tym momencie oboje nie wytrzymaliśmy i wybuchliśmy głośnym śmiechem.
-Zapnij mi to, a nie. - Pokręciłam za śmiechem głową, odwracając się do niego plecami. Justin cały czas się uśmiechając, przysunął się do mnie i włożył dłonie pod moją bluzkę.
Mam nadzieję, że nie poczuł tego, że przeszły mnie dreszcze.
-Już - zaśmiał się i naciągnął moją bluzkę na dół.
*
-Miley! - usłyszałam wołanie z dołu.
-Włącz ten film, a ja zejdę na dół i zapytam co chcę - powiedziałam i wyszłam z pokoju, schodząc na dół. Stanęłam na ostatnim stopniu, opierając się o poręcz.
-Gdzie wy jedziecie? - spytałam nieco zdziwiona. Było już po dwudziestej, więc nie miałam pojęcia, gdzie mogą jechać.
-Mamusi zachciało się o ósmej wieczorem lodów czekoladowych, więc musimy jechać po nie do sklepu - zironizował nieco mój tata, chociaż się uśmiechał.
Parsknęłam śmiechem, opierając ręce na poręczy.
-Tatusiu, taki już przywilej kobiet w ciąży, trzeba spełniać każde ich zachcianki - powiedziałam z uśmiechem.
-Widzisz? Słuchaj naszej mądrej córeczki. - Zaśmiała się moja mama, wkładając kurtkę.
-Dwie baby w domu, dobrze, że jeszcze chociaż mamy tu Alexa, bo inaczej bym zwariował w tym domu - przewrócił oczami tata, po czym wszyscy troje parsknęliśmy śmiechem.
-A właśnie, gdzie jest Alex? - zagadnęłam.
-U kolegi, mówił, że wróci po dziewiątej.
-Macie wolną chatę - poruszał teatralnie mój tata.
-Tato! - skarciłam go wzrokiem i ponownie się zaśmiałam.
-Dobra, dobra już jedziemy - zaśmiał się i otworzył drzwi. Kiedy mama wyszła pierwsza, tata przybliżył się jeszcze na moment do mnie.
-Zabezpieczenie - pamiętaj - powiedział bardzo cicho, a ja lekko uderzyłam go w ramię, na co oboje zaczęliśmy się śmiać.
-To na razie, młoda - powiedział na odchodne z uśmiechem i wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi. Pokręciłam głową ze śmiechem, trzymając się za czoło i weszłam z powrotem do góry.
-Coś ważnego? - spytał Jus, kiedy weszłam do pokoju.
-Niee, chcieli mi tylko powiedzieć, że wychodzą - odpowiedziałam z uśmiechem i walnęłam się na łóżko obok niego.
Usiedliśmy na samym końcu łóżka, opierając się o stos poduszek. Położyłam się bokiem, kładąc głowę i dłonie na klatce piersiowej Justina, natomiast on objął mnie jedną ręką, kładąc ją ja moje ramię.
 -Co to w ogóle za film? - spytałam, bo szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam jaki film oglądamy.
-Horror - "Nieznajomi". - odpowiedział, głaszcząc mnie po ramieniu.

-Jezu! - Aż podskoczyłam w momencie, kiedy w filmie ktoś zapukał do drzwi. Justin zaśmiał się pod nosem.
-No ej nie śmiej się, ten film trzyma w napięciu! - zaśmiałam się.
-Mhm, już bardziej trzyma mnie w napięciu oglądanie por...
-Dobra, nie kończ! - skarciłam go, na co oboje zaczęliśmy się śmiać. -Nie wnikam co trzyma cię w napięciu, ale dla mnie ten film jest straszy - powiedziałam, śmiejąc się.
Nie minęło nawet kolejne pięć minut filmu, kiedy znowu "podskoczyłam", zakrywając dłonią oczy.
-Nie śmiej się! - powiedziałam ponownie i walnęłam go w ramię, uśmiechając się.
-Ależ ja się wcale nie śmieje - powiedział i uniósł demonstracyjnie dłonie.
-Niee, w ogóle.
-Zresztą, jak możesz się bać jakiegoś filmu, kiedy ja jestem przy tobie - powiedział, udając dumnego, na co parsknęłam śmiechem.
-No ja nie mam pojęcia! - powiedziałam, udając zdziwioną.
-No ja tym bardziej! - powiedział takim samym tonem jak ja przed chwilą i oboje parsknęliśmy śmiechem. Przybliżyłam usta do jego twarzy i dałam mu krótkiego - jak było w zamiarze - buziaka, który przerodził się w "nieco" dłuższy pocałunek.
Nie mam pojęcia jak to się stało, że od jednego, krótkiego buziaka, Justin wylądował na mnie. Położyłam dłonie na jego torsie, wsuwając mu je pod koszulkę.
Chłopak zjechał po chwili ustami z moich ust na moją szyję, co wywołało u mnie przyjemne dreszcze. Wplotłam palce w jego włosy, "bawiąc się" nimi. Po chwili Jus, wsunął dłonie pod moją bluzkę. Pod wpływem impulsu, podniosłam się nieco, co chłopak od razu wykorzystał, zdejmując ze mnie bokserkę.
Znacie te charakterystyczne "motylki" w brzuchu, występujące właśnie w takich momentach? Właśnie teraz je czułam, a do tego miałam wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi.
Jego pocałunki przeniosły się z szyi, na obojczyki, a następnie na dekolt. Jedną dłonią zjechał po moim brzuchu, rozpinając nią w końcu moje czarne rurki. Złapałam za jego koszulkę i uniosłam ją w górę, dzięki czemu z małą pomocą Justina, po chwili jej się pozbyłam.
Położyłam dłonie na jego torsie i zepchnęłam go na bok, sprawiając tym samym, że teraz to ja byłam na górze. Usiadłam na nim okrakiem, nachylając się i całując go w usta.
Jeżeli w tym momencie sądzicie, że za chwilę nastąpi już tylko jedno, to się mylicie.
-Już jestem! - usłyszeliśmy głos Alex'a z dołu i gwałtownie się od siebie odsunęliśmy. Zeszłam z niego, zapinając szybko swoje spodnie i w pośpiechu wkładając swoją bokserkę. Justin natomiast podniósł się, szybko wkładając na siebie koszulkę.
Po chwili do pokoju wszedł bez pukania - jak zwykle zresztą - Alex.
-Gdzie rodzice? - spytał na wstępie.
-Nauczysz się kiedy gówniarzu pukać? - powiedziałam z sarkazmem.
-A ty nauczysz się, że jeżeli już chcecie uprawiać seks to w miejscu, gdzie nikt wam nie przeszkodzi? - powiedział z cwanym uśmiechem, a mnie dosłownie zatkało.
-Won! - krzyknęłam po chwili i rzuciłam w brata poduszką, którą jednak trafiłam jedynie w drzwi, gdyż chłopak zdążył wyjść i je zamknąć.
Justin wybuchnął śmiechem, chowając twarz w dłonie, co od razu udzieliło się też mi. Przyłożyłam dłoń do czoła, śmiejąc się.
-My naprawdę mamy co do tego pecha. Zawsze, ale to zawsze ktoś musi nam przeszkodzić! - powiedziałam ze śmiechem.
*
W środku nocy obudził mnie dźwięk komórki. Zaspana, przetarłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Justin dzwoni o 2 w nocy? Nieco przestraszona, że mogło się coś stać i jednocześnie ciekawa, odebrałam telefon.
-Justin, coś się stało? - spytałam, włączając nocną lampkę i podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Kotek, przyjedź do mnie. Jestem sam w domu, możemy się kochać - wybełkotał, co dało mi stuprocentową pewność, że nie jest trzeźwy.
-Piłeś? - niemal wykrzyczałam do telefonu, jednak przypominając sobie, że jest środek nocy, ściszyłam głos.
-Nie - mruknął i zaśmiał się do telefonu. Pierwszą myślą było to, że po prostu kłamie, ale po chwili serce zaczęło mi mocniej bić, a głos uwiązł w gardle.
-...Ćpałeś? - szepnęłam i modliłam się, żeby jego odpowiedzieć była przecząca.
-Może troszeczkę - wybełkotał i zaczął się śmiać.
_________________________________________________________


Przepraszam, naprawdę bardzo przepraszam, że tak późno, ale po pierwsze jakoś nie umiałam zabrać się za pisanie, więc wolałam poczekać na napływ weny, niż pisać coś "byle napisać", a po drugie - mam naprawdę dużo nauki.
Odnośnie rozdziału - Specjalnie przez cały rozdział dałam wam "zapomnieć" o całej sprawie z narkotykami, żeby końcówka rozdziału była dla was zaskoczeniem :D
Mam nadzieję, że wam się podoba;*
To tyle, teraz spadam się uczyć z matmy -.-
Proszę o komentarze i pozdrawiam cieplutko;* <33

32 komentarze:

  1. a już się cieszyłam że przestał...super rozdział ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojoj... Czyli jednak nie przestał ćpać. -_- Oby z pomocą Miley i w ogóle bliskich udało mu się z tego wydostać. I nie karz nam tak długo czekać na rozdział! ;P No dobra, sama nie jestem lepsza, wiem co to znaczy brak czasu, weny i nauka, nauka, nauka. o.O Mimo wszystko powodzenia i czekam na następny ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział ! Nie mogę się doczekać następnego. Jestem ciekawa co zrobi Miley i jak się z tego wytłumaczy Justin *_* Uwielbiam czytać Twojego bloga ! Jest rewelacyjny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. matko dzień w dzień sprawdzałam czy jest nowy rozdział i się doczekałam XD jest świetny a miałam nadzieje że będzie ten pierwszy razu a tu lipa XD ale wszystko jest ciekawe i czekam na kolejny i zapraszam na mojego bloga również o Jiley . http://www.dreamsisnoteverything.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś tak czułam, że nie skończy z uzależnieniem tak od razu... Rozdział świetny:) Zapraszam do mnie:
    http://all-around-the-worldjb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Codziennie sprawdzalam czy dodalas rozdzial no i sie doczekalam.! Rozdzial swietny. Juz mialam nadzieje ze Justin przestal brac narkotyki.! Mam nadzieje ze niedlugo dodasz NN.! ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. CUDOWNE! BOSKIE:D Nie no to jest megaaa;D Ta scena z karteczka haha przee wgl . cały rozdział zajebisty;D no i końcówka-ekhem narkotyki.. nagrabił sobie ; D Zajebiste;D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam, że z tym nie skończy, kurwa! przez to całe jego ćpanie.. patrzę na niego teraz zupełnie inaczej... nie wiem czemu, ale wydaje mi się taki... gorszy.. no nie wiem jak to nazwać, ale już nie jest tak jak dawniej. Rozdział.. śmieszny :D zastanawiające jest to, że prawie cały oparty jest prawie tylko ja jednej scenie :)
    Imaginary13

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne. !!! Zupelnie sie nie spodziewalam tego zakonczenia. Tez myslalam, ze Justin pil. :p Ale niech on przestanie, bo nie chce, zeby sie rozstali. Nienawidze tego we wszystkich blogach. Ale u.mnie tez tak jest
    :) <3 I moze niech znajda sie w koncu sam na sam w domu, gdzie nimt im nie przeszkodzi, co? I moze niech Miley sie przerazi i poeie Justinowi, ze nie chce... Ale to juz zostawiam dla ciebi o zastaniwienia.
    Aaa... i jeszcze Alex byl genialny. ! :d Hahahhaha... pokochalam go! Nie no zart. Nadal jest wkurzajacy. :D

    To do nastepnego - dodaj jak najazybciej NN. I zapraszam do mnie.

    X.O.X.O.

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże dziewczyno jaki ty masz talent! Błagam cię dodaj szybko następny rozdział bo chyba nie wytrzymam :P Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe co teraz Miley zrobi...

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś najlepsza! I tyle . Chcę już następny ;& Strasznie jestem ciekawa co zrobi Miley <33
    @natalii17

    OdpowiedzUsuń
  13. oma! no w takim momencie? ; p ehh plizka dodaj szybko nowy rozdział<3

    OdpowiedzUsuń
  14. GENIALNE !!!! Nie wiem skąd masz te wszystkie pomysły, ale Ci ich strasznie zazdroszcze ;P Normalnie myślałam ,że już do tego dojdzie, a tu Alex im wkroczył. Było tak blisko. IDIOTA.Miałam nadzieje,że to już,ale widocznie dość dobrze Cie znam żeby przez moją głowę przeszła myśl, że ta sytuacja na ich pierwszy raz jest zbyt zwyczajna ? - No chyba mogę to tak ująć. Mam nadzieję,że wiesz o co chodzi, bo nie wiem jak Ci to wytłumaczyć.Wracając do Alexa to rozwalił mnie ten jego tekst. hahahaha.
    Muszę Ci przyznać ,że udało Ci się to "wyczyszczenie" pamięci. Naprawde o tym zapomniałam skupiłam sie na "tym". I szczerze to myślałam ,żę to temat ,zamknięty. Z jednej strony to jasne ,że raczej Justin by tego tak nie zostawił, to było do przewidzenia. Ale jak juz pisałam totalnie o tym zapomniałam. A tu taki SZOK pod koniec. Ty naprawde masz talent do zaskakiwania. Na początku myślałam ,że się naćpał, dopiero o tym była mowa,ale przecież obiecał. Więc pewnie jest pijany-tak sobie pomyślałam. A ten CHAM jednak ją oszukał, nie wolno ufać facetom. Ale jak on mógł. Nie mogę tego pojąć, to do mnie nie dociera.Nie moe się już doczekać nastepnego rozdziału, chce już wiedzieć czy z nim zerwie. Ja bym tak zrobiła.
    Okey. Ja już muszę kończyć.
    PA, DO PRZECZYTANIA
    ME ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. OMG!OMG!OMG! Boże dziewczyno ja cię kooochaaaammm:D TO jest przeee cudowne;D Dodaj szybko nn bo nie wyrobię ;D<3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jezu dziewczyno myślałam że będę musiała najechać na cb czołgiem abyś coś dodała... Ale cóż zlitowałaś się nad nami ^.^ Co do rozdziału: zabawne było to jak za każdym razem gdy pomiędzy nimi zaczęło się "coś" dziać ktoś musiał im przerwać, druga sprawa to Justin i to jego uzależnienie- wiadome było że z tym nie skończy tak od razu, bo najzwyczajniej w świcie się tak nie da :< Ale słowa Juss'a "...możemy się kochać" powiem szczerze rozwaliły mnie.

    Ojeja trochę się rozpisałam xD cóż z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział tu bądź na twoim drugim blogu <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Jej nareszcie nowy rozdział,oczywiście zajebi*** jak wszystkie,ale Justin s nagrabił z tymi narkotykami...niegrzeczny!:)dawaj szybko kolejny rozdział,bo nie wytrzymam:D

    OdpowiedzUsuń
  18. no i dlaczego w takim momencie.?! :P Rozdział Świetny.! ;D no i Justin nie dotrzymał obietnicy. ;(

    OdpowiedzUsuń
  19. boskie ♥
    zapraszam : http://now-kiss-me-you-fool.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. Czytam ten rozdział już chyba 5 raz i dalej nie wierzę, że przerwałaś w takim momencie. Z niecierpliwością czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. ale ten rozdział świeeeeetny! uśmiałam się:) zawsze ktoś im musi przerwac. no a koniec to mnie konkretnie zaskoczył. mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej niż ten, buzkiaki:)

    OdpowiedzUsuń
  22. AAAAA BŁAAAAAGAAAMM Dodaj szybko nn bo nie wytrzymam;D NIe no cudowne to jest;D najpierw z tą kartką przee smieszne;D chyba juz z 3 razy ten rozdział czytałam :D nie no bomba;D plz dodaj bo mnie rozerwie;D

    OdpowiedzUsuń
  23. KOCHAM TO OPOWIADANIE !!!
    Piszesz po prostu genialnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Oh my fucking Bieber! ON ĆPA! Co za człowiek, obiecał przecież Mils coś! nie wytrzymam ! musze nastepny! *-*

    OdpowiedzUsuń
  25. http://all-around-the-world-with-jb.blogspot.com/ (:

    OdpowiedzUsuń
  26. SUPER, SUPER <3
    czekam na kolejny :)
    no i po za tym, zapraszam też do siebie :) http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  27. NASTĘPNYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY PLOSE *-*

    OdpowiedzUsuń
  28. Napisz następny PLOSE PLO PLO PLO PLOSE

    OdpowiedzUsuń
  29. Uwielbiam twojego bloga i czekam z niecierpliwością na następny *_* A czy mogłabyś podać lub uzupełnić zakładkę ze swoim drugim blogiem? Bo nie mam do niego linku, a czytałam go i wiesz.. czy mogłabyś go podać ? :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dostałam link do tego bloga już jakiś czas temu, ale stwierdziłam, że pewnie jest nudny jak reszta. I w końcu doszło do tego, że bardzo się nudziłam więc na niego zajrzałam. Przeczytałam jeden rozdział i w dwa dni przeczytałam całego bloga. Ta Historia JEST niesamowita, naprawdę! Zabawna, jednocześnie dramatyczna. Jesteś moją ulubioną autorką, naprawdę. Najlepszy blog jaki przeczytałam. Na pewno niedługo zabiorę się za Twój drugi blog. I koniecznie musisz tu coś dodać! Rozumiem naukę, brak weny, no ale weź! Przerwałaś w takiej sytuacji i od prawie miesiąca trzymasz nas w napięciu! Błagam o nowy rozdział <3 I żeby były częściej dodawane.
    A co do tego rozdziału, to tak sądziłam, że Jus nie skończy z tym na zawołanie. Czekam jak dalej rozwinie się akcja i jak zachowa się Mils :)
    A no i chciałam Ci powiedzieć, że nie mogę z ich tekstów na początku i zresztą teraz też :D a jak wtedy po sylwestrze Van opowiadała im wszystkim w barze co widziała, tak się śmiałam, że normalnie.. o.O
    Twoje opowiadanie to jedno z najlepszych opowiadań, ludzie się w nie naprawdę wczuwają, więc nie zaprzepaść tego i pisz dalej! <3
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  31. Ale wciągający rozdział!!! Dobra to trochę głupie, przecież wszystkie rozdziały są wciągająceXDXD Ale serio jest rewelacyjny! Tylko się boję co teraz z nimi będzie przez te narkotyki...

    OdpowiedzUsuń