czwartek, 6 września 2012

Rozdział 53.

Czułam jak moje serce zaczyna coraz szybciej bić. Wpatrywałam się w to, co znalazłam z dłonią przyłożoną do ust. W tym momencie usłyszałam kroki w przedpokoju, co było jednoznaczne z tym, że to Jus wraca. Jak najszybciej umiałam położyłam to z powrotem, przykryłam czasopismami, zamknęłam szufladę i odeszłam od komody.
-I co? Znalazłaś tą gumkę? - spytał, kiedy wszedł do pokoju, uśmiechając się. Wzięłam głęboki oddech, starając się o uśmiech na twarzy.
-Nie, nie znalazłam. Wiesz, dzwoniła moja mama i prosiła, żebym wróciła do domu. Mówiła, że to coś bardzo ważnego, więc przepraszam, ale będę musiała już spadać - powiedziałam na jednym tchu, zabierając z łóżka swoją torbę i wieszając ją sobie na ramieniu.
-Ale co się stało? - spytał zdezorientowany, podchodząc bliżej.
-Nie wiem, nie podała mi żadnych szczegółów. Po prostu mam być - odpowiedziałam szybko.
-To zaczekaj odwiozę cię.
-Nie, nie trzeba, przecież to blisko. - Wymusiłam uśmiech.
-Ale..- zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
-Naprawdę nie trzeba. To pa, do jutra. - Cmoknęłam go w policzek i szybkim krokiem wyszłam z pokoju, schodząc na dół. Włożyłam buty i zakładając kurtkę wyszłam z domu. Szłam przed siebie z dłonią przyłożoną do ust. Nie potrafiłam ułożyć sobie tego wszystkiego w głowie. Justin i...?
Wyjęłam z torby komórkę i w pośpiechu wybrałam numer Megan.
-No odbierz - mówiłam sama do siebie, słuchając sygnałów w telefonie. - Cholera - zaklęłam, kiedy usłyszałam pocztę głosową. Nie zastanawiając się nawet chwili, postanowiłam zadzwonić do Van. Ucieszyłam się w duchu, kiedy usłyszałam głos przyjaciółki.
-Jesteś teraz zajęta? - spytałam, cały czas idąc przed siebie.
-Nie, a co się stało?
-Potrzebuję pilnie pogadać. Mogę do ciebie teraz przyjść?
-Jasne, że tak. O której będziesz?
-Za dziesięć minut. To do zobaczenia - odpowiedziałam i rozłączyłam się, chowając komórkę do torby. Cały czas nie potrafiłam racjonalnie tego przeanalizować. Przecież bardzo dobrze go znam, wiem o nim wszystko. Bynajmniej tak mi się wydawało..
Kiedy tylko doszłam pod dom Vanessy, zapukałam gwałtownie do drzwi. Po paru chwilach otworzyła mi blondynka. Bez słowa weszłam do środka.
-Miley, co się stało? - spytała od razu dziewczyna.
-Muszę ci coś powiedzieć - odpowiedziałam, zdejmując buty i kurtkę.
-Chodź do mojego pokoju - powiedziała, udając się na górę. Szłam za Vanessą, zastanawiając się jak jej to powiedzieć. Sama nie potrafiłam wyjść z szoku. Po chwili usłyszałam dźwięk sms-a, więc wyjęłam telefon z torby i spojrzałam na jego wyświetlacz.
Esemesa od Justin'a :
Wiesz już o co chodziło? Miley, mam wrażenie, że byłaś jakaś zdenerwowana. Stało się coś? Martwię się.
Przygryzłam nerwowo wargę, chowając komórkę do kieszeni spodni. Kiedy doszłyśmy do jej pokoju, a dziewczyna zamknęła za nami drzwi, wzięłam głęboki oddech.
-A teraz mów co się stało, bo zaczynam się bać - powiedziała, siadając na łóżko. Naciągnęłam rękawy bluzki, zaciskając jej krańce w pięści. Usiadłam obok dziewczyny, przygryzając dolną wargę.
-Byłam dzisiaj u Justina  - zaczęłam i westchnęłam cicho.
-I? Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że wy... - powiedziała, ale przerwałam jej, wiedząc, co ma na myśli.
-Nie - odpowiedziałam od razu. - Chodzi o coś zupełnie innego.
-Więc o co?
-Bo ja szukałam gumki w szufladzie, a on poszedł do łazienki no i...
-Szukałaś gumki?! Czyli jednak! - ponownie mi przerwała, a ja przewróciłam oczami.
-Niee - pokręciłam głową. - Szukałam gumki do mazania. No i nie było jej w szufladzie, którą wskazał Jus, więc postanowiłam poszukać w drugiej. No i wtedy coś znalazłam...
-Co takiego?! - spytała wyraźnie zaciekawiona i podekscytowana.
-Nie jestem w stu procentach pewna, że to było właśnie to, ale..najprawdopodobniej tak.
-Miley do cholery, co tam było?
-Biały proszek w małej folii. Vanessa, to były narkotyki! -   powiedziałam podniesionym głosem i przyłożyłam dłoń do czoła.
-Ale...- zaczęła, ale nie dokończyła, bo najwyraźniej odebrało jej mowę. - Justin i narkotyki? Przecież on nigdy nie brał..znamy go, ty zwłaszcza. Nie, to nie możliwie. Jesteś pewna, że to były narkotyki?
-A co? Mąka? - zironizowałam. - Van, to był jakiś narkotyk! Nie wiem, może kokaina - dodałam. Dziewczyna walnęła się na łóżku, przykładając dłoń do czoła.
-Rozmawiałaś z nim? - spytała, kiedy położyłam się obok niej.
-Nie, można powiedzieć, że spanikowałam. Odłożyłam to z powrotem na miejsce i powiedziałam, że muszę już iść.
-Mogłaś mu to zabrać, nie wiem schować do torebki, czy coś.
-Nie wpadło mi to wtedy do głowy. Vanessa, co my mamy zrobić? Nie zostawię tego, nie pozwolę mu popaść w nałóg - powiedziałam i podniosłam się, siadając po turecku.
-Przede wszystkim trzeba z nim porozmawiać - odpowiedziała dziewczyna, robiąc to samo, co ja.
Westchnęłam cicho, przeczesując grzywkę do tyłu.
-Boże - szepnęłam. - Boję się o niego. Cholernie boje się, że on zaczął ćpać - dodałam, czując jak głos mi się łamie.
-Nie możemy z góry zakładać, że Jus bierze. Może to nie jego narkotyki?
-A jeśli on ćpa już od dłuższego czasu? Boże, co on najlepszego robi - powiedziałam i zakryłam twarz dłońmi, czując, że łzy cisną mi się do oczu.
-Miley. - Przytuliła mnie. - Nie możesz być takiej myśli. Porozmawiaj z nim poważnie, dowiedz się wszystkiego i przemów mu do rozumu. Nie zadręczaj się tak - mówiła, głaskając mnie po plecach.
-Masz rację, muszę z nim porozmawiać - powiedziałam, lekko odsuwając się od dziewczyny. - Dziękuję - dodałam i uśmiechnęłam się blado.
-Nie masz za co - odwzajemniła uśmiech. - Justin jest moim przyjacielem i martwię się o niego, tak samo jak i ty.
W tym momencie usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Pociągnęłam nosem, wyjmując z kieszeni spodni komórkę.
-To Justin - powiedziałam i zagryzłam wargę.
-Odbierz i poproś o spotkanie. Im szybciej z nim porozmawiasz, tym lepiej.
-Ale dopiero co uciekłam od niego jak poparzona, jak to teraz będzie wyglądać?
-Nieważne jak. Mils, musisz z nim pogadać, najlepiej jeszcze dzisiaj.
-Masz rację - przytaknęłam i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Miley, dlaczego nie odpisujesz? Stało się coś? - spytał  od razu.
-Nie, nic się nie stało. Nie słyszałam esemesa. Justin, spotkajmy się za pół godziny.
-Jasne, ale coś musiało się stać, dziwnie się zachowujesz.
-Wyjaśnię ci, kiedy się spotkamy. Będę u ciebie za 20 minut - powiedziałam i nie czekając na żadną odpowiedź z jego strony, rozłączyłam się.
Spojrzałam na przyjaciółkę.
-Boję się tej rozmowy - powiedziałam, przykładając palec do ust i gryząc paznokieć.
-Mam iść z tobą?
-Nie, nie trzeba - odpowiedziałam i wstałam z łóżka, zakładając swoją torbę na ramię. - To ja już będę się zbierać. Najlepiej póki co, nic nikomu nie mów. To pa.
-Oczywiście. Pa, zadzwoń później do mnie.
-Jasne - odpowiedziałam i wyszłam z pokoju, schodząc na dół i wychodząc z domu. Naciągnęłam rękawy kurtki na dłonie i krzyżując ręce na piersi, zaczęłam iść w kierunku domu Justina.
*
-Miley, powiesz mi teraz co się stało? Przecież widzę, że coś jest nie tak - powiedział Jus podchodząc do mnie i kładąc dłonie na moich ramionach.
Wypuściłam cicho powietrze z ust.
-Odpowiedz mi na jedno pytanie. Szczerze. - Spojrzałam mu w oczy.
-Oczywiście, pytaj - powiedział i puścił moje ramiona, wkładając dłonie do kieszeni. Wzięłam głęboki oddech, wiedząc, że przedłużanie i owijanie w bawełnę nic nie da.
-Justin...powiedz, czy masz coś wspólnego z narkotykami? Bierzesz? - spytałam całkiem poważnie, patrząc mu prosto w oczy. Chłopak na chwilę zamilkł, a ja po jego minie mogłam wywnioskować, że go "zatkało".
-Oczywiście, że nie. Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy. - Zaśmiał się. Parsknęłam ironicznym śmiechem, wiedząc, że Jus mnie okłamuje. Momentalnie przez myśl przeszło mi, że skoro okłamuje mnie w tej sprawie, to równie dobrze może to robić w wielu innych...
-Stąd - powiedziałam i podeszłam do szuflady, otwierając ją. Wyrzuciłam na podłogę wszystkie czasopisma, po czym wyjęłam z komody to, co wcześniej w niej znalazłam. Podstawiłam to chłopakowi przed oczy.
-Co to jest?! - niemalże krzyknęłam, patrząc na niego.
-Skąd ty o tym wiesz? - warknął, a mnie, słysząc jego wrogi ton, przeszły ciarki.
-Znalazłam to dzisiaj, kiedy szukałam tej cholernej gumki.
Justin zabrał, a raczej wyrwał mi z dłoni folię, z powrotem wkładając ją do szuflady i przykrywając gazetami. Po czym mocnym ruchem trzasnął komodą, zamykając ją. Przez chwilę stał odwrócony do mnie tyłem, a ja patrzyłam na niego, czekając na jakikolwiek ruch z jego strony. Po chwili Jus odwrócił się w moją stronę i podszedł do mnie. Ujął moje dłonie, patrząc mi w oczy.
-To nic takiego - powiedział o wiele łagodniejszym tonem niż wcześniej. - Kilka gramów koki - dodał.
-Czyś ty oszalał?! - krzyknęłam na niego, odsuwając się. -Nic takiego?! Kokaina to jeden z twardych narkotyków. To już nie jest zabawa, jak marihuana!
-Mils, wyluzuj. Przecież nie jestem uzależniony. To, że raz na jakiś czas zapalę, czy wciągnę nic nie zmieni. - Wzruszył ramionami.
-Boże, tobie coś chyba naprawdę na mózg padło! - krzyknęłam łapiąc się za głowę.
-Kochanie - szepnął i podszedł do mnie, obejmując mnie w talii, chcąc mnie udobruchać. Gwałtownie się wyrwałam i zrobiłam krok w tył.
-Justin to nie są przelewki. To jeden z najbardziej uzależniających narkotyków. Chcesz skończyć w najlepszym wypadku na odwyku? - spytałam już ciszej, chcąc choć trochę się opanować.
-Mówiłem ci już. Nie jestem uzależniony. To po prostu na poprawę humoru od czasu do czasu, nic więcej.
-Kończysz z tym, rozumiesz? Przy mnie wyrzucasz to świństwo i musisz mi obiecać, że nigdy więcej tego nie weźmiesz - powiedziałam całkiem poważnie.
-Ale Miley...- zaczął, ale nie pozwoliłam mu skończyć.
-Albo narkotyki - powiedziałam i podeszłam bliżej, stając kilka centymetrów przed nim. - Albo ja - dodałam i spojrzałam mu w oczy.
-C..co ty mówisz? - spytał nie dowierzając i złapał się za głowę, przeczesują włosy.
-Daję ci wybór. Albo skończysz z narkotykami raz na zawsze, albo z nami koniec.
-Nie możesz..- pokręcił z przejęciem głową i odszedł kilka kroków w tył.
-I nie chcę. Dlatego obiecaj mi, że to rzucasz - ponownie do niego podeszłam i złapałam jego dłonie. Przez chwilę milczał, patrząc w jeden, martwy punkt. - Obiecaj - szepnęłam po raz kolejny.
Chłopak przerzucił na mnie swój wzrok i spojrzał mi w oczy.
-Obiecuję. Nie chcę cię stracić - powiedział, a ja poczułam niesamowitą ulgę. Uśmiechnęłam się i mocno przytuliłam do Justina.
-Dziękuję - szepnęłam.
_________________________________________________________________________
Po pierwsze - tak wiem, że krótki i do tego średnio mi wyszedł, ale nie mam zbytnio czasu, a wiedząc, jakie jesteście ciekawe, chciałam koniecznie napisać dla was jakiś rozdział.
Po drugie - czytając wasze komentarze nie potrafiłam przestać się śmiać! :D Wyy zboczeńce! :D Nie, nie, nie, żadne pornole, nic z tych rzeczy xd Chyba nikt z was nie wpadł na to, że Miley znalazła narkotyki i o to mi chodziło - o efekt zaskoczenia.
Na drugim blogu, rozdział w weekend, a tutaj jak nazbiera się trochę komentarzy;p
Odnoście dwóch komentarzy :
1) Nie mam twittera.
2) Nie informuję nigdzie o nowych rozdziałach.
To na tyle, kocham;* <33

30 komentarzy:

  1. Kocham, kocham, kocham ! Nie spodziewałam się, że tam będą akurat narkotyki. Ciekawy czy rzeczywiście je wyrzuci :) Bardzo mi się spodobał ten rozdział ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny.! Nie pomyslalam ze moga byc tam narkotyki. Ciekwi mnie czy je wyrzuci. Rozdzial... jeden z najlepszych.! <3 Czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie zaskoczenie ;D Ale czuję, że Jus nie do końca z tym skończy, w końcu to przecież narkotyki - raz weźmierz, i potem już ciągle, bo myślisz, że to nic złego..Oby tylko nic mu się nie stało poważnego..Czekam na nexta! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślę, że nie skończy z tym i będą z tego jeszcze problemy ! Tylko proszę już teraz żebyś przypadkiem nie uśmierciła Justina na końcu opowiadania haha :D

      Usuń
  4. Pffff. I gdzie te pornole co je przewidywałam? Pfpfpfpf.
    W życiu bym nie pomyślała, że o to chodziło.
    Kurcze nooo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg! Cudowny.:D Tym to mnie zaskoczyłaś. :D Ja myślałam, że on ją zdradził czy coś i na gazecie jednej było a tu narkotyki.. nie wpadłam na to ;D ciekawa jestem czy on serio teraz je rzuci ;D bo coś mi się nie wydaje:D:D zajebisty rozdział:D Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jej, faktycznie wyszedł Ci ten efekt zaskoczenia! Dobre. Ale jakoś tak... Za szybko Justin się złamał. Ojeju, a co, jeśli on już się uzależnił? Ciekawe, co dalej wymyślisz, już nie mogę się doczekać. Super rozdział, jak zawsze. Czekam na nn, tu i na drugim blogu, równie świetnym.

    OdpowiedzUsuń
  7. krótki, ale i tak zasługujący na złoto ! <3 szkoda, że nie masz :/

    OdpowiedzUsuń
  8. O ja pierdziele. Nie spodziewałam się, że Justin może brać!!! Zaskoczyłaś mnie na maksa ! Jestem pod wrażeniem ! Czekam na nn ! <3
    Imaginary13

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, nie spodziewałam się , ale strasznie podoba mi się rozdział. :>
    Czekam na nn .;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaa . !! : OOO
    Nie spodziewałam, się tego co się stało . Justin I narkotyki .? Szok .
    Czekam na NN . < 3

    OdpowiedzUsuń
  11. Tego to ja bym się nigdy nie spodzidziewała! Świetny rozdział. Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie wierzę ! Justin i narkotyki ?! SZOOOOK ! oby przestał :D czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  13. nie no normalnie totalny SZOK jak dla mnie,nie sądziłam że to dragi,myślałam że coś zboczonego,ale nie podejrzewałam bym Justina o to że bierze,totalny szok,proszę szybko pisz dalej musze wiedzieć co z tego wyniknie:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Swietne, świetne.!!! <3 O matko takiego bloga to ja jeszcze nie czytałam.!! Cuuudowny.!! :))

    OdpowiedzUsuń
  15. Myliłam się ?! Prawie cały czas o tym myślałam, w szkole, na lekcjach, przed snem, gdy tylko miałam czas na to, bardzo mnie ta sytuacja wciągnęła. A jednak tego nie przewidziałam. Ale to jest to co w Tobie i Twoim blogu kocham - nieprzewidywalność. Chyba każdy się ze mną zgodzi, bo rzucając okiem na komentarze nademną to często się powtarza "zaskoczyłaś mnie". Mnie oczywiście też zaskoczyłas tym, Justin i narkotyki. To okropne , nie spodziewalam się tego po nim w końcu wwydywała się taki, taki... inny. Inny niż chłopcy którzy na serio biorą, piją czy palą od od podstawówki. Miley się nieżle wkurzyła, ale gdy ona mu to pokazała to myślałam ,że on jej coś zrobi. Jakby zdjął jakąs maskę, z milutkiego chłopca stał się brutalem. Takie przynajmniej odniosłam wrażenie. Choć za chwile obiecał ,że się poprawi, że nie będzie ćpał to myślę ,że nie będzie do końca tak ,a może i wcale się nie zmieni. Za gładko to poszło, a ja Cię znam i raczej na jednym rozdziale się nie zakończy. Nawet na tak cudownym i Zajebistym jak ten.
    Na zakończenie mojego nudnego komentarza chciałabym Ci "powiedzieć" ,że masz prawdziwy talent nie tylko do pisania ,ale również do zaskakiwania. Oba te talenty naprawdę ze sobą wspaniale współgrają. Pamietaj, nie zmarnuj ich !!!!
    POZDROWIENIA :****
    ME

    OdpowiedzUsuń
  16. BYNAJMNIEJ nie znaczy PRZYNAJMNIEJ.
    poza tym- interpunkcja.

    OdpowiedzUsuń
  17. ale beton. Justin i narkotyki ? To niemożliwe !!!!!!!! czekam na nn !

    OdpowiedzUsuń
  18. Błagam Cię dodaj następny rozdział bo uzależniłam się od tego bloga !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Siemaa <3
    Ei no.. serio czego, jak czego ale narkotyków sie nie spodziewałam. :D
    Ale to dobrze, bo jesteś zajebista i umiesz zaskoczyć kazdego.

    Dodawaj szybko kolejny, bo się już nie mogę doczekać. :)
    Uwielbiam Cię i to nawet bardzo. O czym chyba pisze w każdym komentarzu. Ale cóż zrobić. Taki tam nałóg.
    Pozdrawiam, Olciaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Zapraszam na mojego bloga z opowiadaniem ! : )
    http://niekonczacasiehstoria.blogspot.com

    =. przepraszam , jeśli spam'uje . =

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG, nareszcie udało mi się przeczytać! Brałam się za to od pięciu dni, ale ostatecznie szkoła mi na to nie pozwalała -.- Wybacz :) Rozdział bardzo, ale to bardzo mi się podoba.. :] Hahaha, ja tu nie mogłam ze śmiechu jak czytałam komentarze pod poprzednim rozdziałem :D Masz ociupinkę zboczonych czytelników, haha :D Ale to tam tylko trooszkę ;p Szczerze to wiedziałam, że to nie będzie nic związanego z pornosami, bo ty jesteś zbyt nieprzewidywalna. A ja - czytając tego bloga już przez pewien czas - byłam pewna, że czymś jeszcze nas zaskoczysz ;d || Jeeeju, Justin bierze? ;o ALE JAK TO MOŻLIWE?! O.O Przecież... on jest taki kochany i taki grzeczny ;( W życiu bym się tego po nim nie spodziewała... przecież nigdy nawet nie było żadnego znaku czy wskazówki, żeby pomyśleć, że on ćpa ;o Tym to mnie naprawdę zaskoczyłaś... spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego. I muszę przyznać, że efekt zaskoczenia, jaki chciałaś osiągnąć wyszedł Ci znakomicie. Przynajmniej w moim wypadku :3 Naprawdę.. nigdy nawet nie pomyślałam, żeby Justin mógł... Po prostu nie mogę w to uwierzyć... on mi nie pasuje do narkotyków.. To są dwa różne światy. Przynajmniej z pozorów ;p Btw. cieszę się z jego wyboru, według mnie jest słuszny. Mam nadzieję, że weźmie na poważnie tą obietnicę złożoną Miley, bo jak nie to osobiście go uduszę ;/ Chyba go coś powaliło.. ciekawi mnie tylko, co było powodem, że zaczął brać.. Mam nadzieję, że nam to wyjaśnisz :} Dzisiaj krótko i zwięźle, ale wszystko co chciałam - napisałam :) Z niecierpliwością czekam na następny. Kocham;**
    Olcia xx

    OdpowiedzUsuń
  22. O JEZU, KOCHAM TO OPOWIADANIE <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowne opowiadanie ! W niektórych momentach dosłownie płakałam :( czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej, piszesz swietnie^^ kiedy kolejny rozdzial? :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie dawno znalazłam twojego bloga i w 3 dni przeczytałam 52 rozdziały. Jestem strasznie zadowolona, że znalazłam tak genialnego bloga, masz ogromny talent którego Ci zazdroszczę. Umiesz wszystko dokładnie opisać i dobrać do siebie zdania, nie zauważyłam żadnych błędów ani nic więc bardzo miło się czyta. Byłam zaskoczona jak się okazało, że Justin bierze narkotyki oby szybko z tym skończył i nie obiecał tego jej tylko dla świętego spokoju. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Szesnastoletni Justin jest zmuszony pracować w brudnych interesach swojego ojca. Nie miał zamiaru się z tego wywinąć dopóki nie spotkał pewnej dziewczyny, która ma zamiar odmienić jego życie. Obserwuj jak potoczy dalej się ich historia.

    http://catching-feelings-now.blogspot.com/

    [ przepraszam za spam ]

    Przepraszam za brak opinii. Reklamuje teraz bloga i zbytnio nie mam czasu, ale poprawie się na pewno! i byłabym wdzięczna gdybyś nie potraktowała z góry źle tego komentarza. W końcu twoje opowiadanie też kiedyś zaczynało i też potrzebowało reklamy. <3

    OdpowiedzUsuń
  27. http://heart-breaking-love-jb.blogspot.com/ mój nowy blog

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozdział bardzo dobrze napisany i ciekawy:) Jesteś cudowna:)

    OdpowiedzUsuń