sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 65.

-Wynoszę się z tego przeklętego domu. To już drugi pająk, którego tu spotkałam! - powiedziałam, siadając na kanapie, kiedy po raz kolejny dostałam chorego ataku na widok pająka wychodzącego zza szafy. Ja naprawdę ich nie lubię. Delikatnie mówiąc.
-Miley, proszę cię, możesz mi wytłumaczyć jakim cudem widząc takiego malutkiego pajączka wpadasz w taką panikę? - Zaśmiał się, klękając przede mną i kładąc dłonie na moje kolana.
-On nie był malutki, tylko o-gro-mny - odparłam z oburzeniem, robiąc minę małej dziewczynki z fochem.
-Miley - zaczął takim tonem, że byłam już dosłownie pewna, że za moment mi czymś dowali. - To ty tak wszystko wyolbrzymiasz?
-To znaczy? - spytałam, nie mając pojęcia o co mu chodzi.
-No skoro mówisz, że ten mały pająk jest ogromny, to wszystko wydaje ci się większe? No wiesz, czy wszystko wydaje ci się być ogromne? - powiedział z tym swoim charakterystycznym cwanym uśmiechem. Cóż, przyznam, że zrozumienie o czym on w ogóle mówi zajęło mi kilka sekund. Najpierw spojrzałam na niego z miną "o czym ty do mnie w ogóle mówisz?" a po chwili lekko uchyliłam usta, otwierając szerzej oczy.
-Jesteś nienormalny! - powiedziałam po chwili i wstałam, odpychając go od siebie. Justin wybuchnął śmiechem, przytrzymują się podłogi, żeby się nie przewrócić i wstając.
-Tylko pytam! - Usprawiedliwił się, cały czas się śmiejąc.
-Nie, mam tak tylko z pająkami. Nie łudź się - odszczekałam, zakładając dłonie na klatce piersiowej i śmiejąc się.
-Szkoda.
Podszedł do mnie, robiąc minę "zbitego psa" i spuszczając głowę.
-Kretyn. - Parsknęłam śmiechem, na co Justin od razu podniósł wzrok, patrząc na mnie z oburzeniem i uśmiechem jednocześnie.
-Słucham? - spytał retorycznie.
-Nic nie mówiłam - odparłam od razu, robiąc krok w tył.
-Tak? Na pewno? - kontynuował, idąc w moją stronę i uśmiechając się zadziornie.
-Na pewno - odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech. W tym momencie weszłam od tyłu w kanapę i tracąc równowagę, spadłam na nią.
-O, widzę, że nawet nie muszę się specjalnie fatygować, sama się kładziesz. - Zaśmiał się, nachylając się nade mną. Przysuwał swoją twarz coraz bliżej, już prawie stykając nasze usta, kiedy usłyszeliśmy głośny dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Ugh, zostałaś uratowana. - Zaśmiał się, cmokając mnie jedynie w usta i podając rękę, pomagając tym samym wstać.
Podniosłam się, naciągając swoją bluzkę na brzuch i zerkając na Justina, który zabrał swój telefon z komody, po czym odebrał go.
Oblizałam wargi, stojąc chwilę w miejscu i patrząc na chłopaka, chcąc dowiedzieć się, kto dzwoni.
-Hej mamo - usłyszałam po chwili i wiedząc już kto dzwoni, odeszłam na bok, idąc w kierunku kuchni. Weszłam do pomieszczenia, wyjmując z szafki szklankę i nalewając do niej po chwili soku jabłkowego.
Usiadłam na krzesełku przy stole i wyjęłam z kieszeni swojego iPhone'a włączając jedną z dennych gier, które tam miałam i zaczynając w nią grać.
Po jakichś pięciu minutach do kuchni wszedł Justin.
-I co tam? - spytałam, wyłączając grę i odkładając komórkę na stół.
-Nic takiego, tylko..- zaczął i westchnął cicho, siadając naprzeciwko mnie.
-Tylko co? - spytałam, czując ten nieprzyjemny ucisk w brzuchu. Miał dziwną minę, jakby coś się stało. -Justin, stało się coś?
-Nie, nic. Spokojnie. - Uśmiechnął się, uspokajając mnie. - Tylko mam pytanie. Wiem, że będziemy tu jeszcze tylko cztery dni, ale nie byłabyś zła, gdybym wyjechał na jeden dzień?
-Wyjechał? Gdzie? - spytałam kompletnie zdziwiona, wpatrując się w chłopaka. Już teraz nie podobał mi się ten pomysł. To tylko dwa tygodnie. Mieliśmy je całe spędzić razem. Sami.
-Do Los Angeles. Chcę polecieć do Josh'a. Pamiętasz go? To mój kuzyn. Prosiłem go, żeby popytał o tą uczelnię w LA, do której chcę iść. Powiedział, że najlepiej będzie jeśli sam tam przylecę - wyjaśnił, a ja westchnęłam cicho, chyba nawet niekontrolowanie robiąc lekko naburmuszoną minę.
-Miley no - powiedział od razu, wstając i podchodząc do mnie. Stanął za mną, obejmując mnie dłońmi od tyłu.
-To tylko jakieś dwa dni. No nie gniewaj się, wiesz, że to dla mnie ważne - kontynuował, całując mnie w policzek.
-Wiem, rozumiem - odpowiedziałam, łapiąc jego dłonie. Chłopak podniósł się, siadając obok mnie.
-Na pewno? Jeśli nie chcesz, to po prostu tam nie polecę - powiedział całkowicie szczerze, patrząc mi prosto w oczy.
-Na pewno. Wiem, że ci na tym zależy, nie będę taką egoistką.
-Dziękuję kochanie. - Uśmiechnął się, łapiąc mnie delikatnie za podbródek i przysuwając do siebie całując.

-Lubię tą piosenkę! - powiedziałam podekscytowana, podgłośniając radio w samochodzie.
-Ja też. - Uśmiechnął się, stukając palcami w rytm muzyki. Jechaliśmy do sklepu, w końcu trzeba było kupić coś do jedzenia. Szczerze? Przez te dwa tygodnie poczułam jakby to było mieszkać na stałe z Justinem. Mieć wspólne obowiązki, robić zakupy, no po prostu być na siebie skazanym dwadzieścia cztery godziny na dobę. I wiecie co? Wcale nie było tak, że miałam już go dosyć i tak dalej. Wręcz przeciwnie. Podobało mi się, kiedy codziennie budziłam się obok niego, wspólnie oglądaliśmy telewizję, gotowaliśmy, sprzątaliśmy, po prostu kiedy ciągle był obok mnie.
-Na kiedy twoja mama ma termin? - spytał po chwili, zerkając na mnie.
-Piętnasty lipca. Boże, ja chcę już swoją siostrę, no - powiedziałam z podekscytowaniem, na samą myśl o malutkim szkrabie, który już niedługo się urodzi.
-Siostrę? Skąd wiesz, że to będzie dziewczynka? - spytał z uśmiechem.
-No ej, moi rodzice chyba nie są tak okrutni, żeby skazać mnie na kolejnego, młodszego brata - powiedziałam, uśmiechając się, na co Justin parsknął głośnym śmiechem.
-No tak. - Zaśmiał się.
-Już nie mogę się doczekać. Będę się z nim bawić, przebierać je, przytulać. Jejku no - mówiłam z niesamowitym entuzjazmem.
-Zawsze możemy mieć swoje. Wiesz, nigdy nic nie wiadomo - powiedział, zerkając na mnie. Widząc moją śmiertelnie poważną minę i szok w oczach, wybuchnął głośnym śmiechem.
-Przecież żartuję, spokojnie, oddychaj - powiedział, cały czas śmiejąc się z mojej miny.
-Też żart wcale nie był śmieszny. - Pokręciłam głową ze śmiechem.


-Dobra, a więc czego potrzebujemy? - spytałam, kiedy weszliśmy do sklepu.
-Gumek - odparł, parskając śmiechem. Czy ten chłopak ma jakiekolwiek wyczucie? Bo powiedział to tak głośno, że jakaś staruszka stojąca przed nami, odwróciła się i spojrzała na nas.
-Justin, ja pierdziele, zamknij się - skarciłam go, starając się nie wybuchnąć śmiechem i walnęłam go w ramię.
-Przecież powiedziałem tylko "gumki". Gumki do włosów. Mówiłaś, że nie masz gumek do włosów. I potrzebujesz gumek do włosów - mówił perfidnie, ciągle akcentując słowo "gumki". Myślałam, że zaraz założę mu torbę foliową na twarz, byleby tylko się zamknął.
-Ja pierdole - mruknęłam sama do siebie, idąc przodem i  jednocześnie mając ochotę wybuchnąć śmiechem. -Nie idź obok mnie, nie mów do mnie, udaje, że cię nie znam. Robisz wstyd jak cholera - powiedziałam do Justina, który dogonił mnie idąc obok, po czym parsknęłam śmiechem.
-Aw, jak słodko. Ja też cię kocham - powiedział nad wyraz głośno i przytulił mnie, śmiejąc się. Wspominałam już, że kocham tego idiotę?

Wychodząc ze sklepu..nie zgadniecie kogo spotkaliśmy. Kojarzycie tamtego chłopaka ze stoiska z biżuterią? Tego przez którego tak strasznie się z Justinem pokłóciliśmy? To on. We własnej osobie. Justin chował zakupy do bagażnika, a ja stałam kilka metrów dalej.
-Hej piękna. Jak miło, że znów się spotykamy. - Uśmiechnął się od razu, na co ja delikatnie odwzajemniłam gest. Głupio było mi tak teraz sobie odejść, ale z drugiej strony jak tylko zauważy nas Justin, może znowu dojść do awantury.
-Hej - odpowiedziałam krótko, chcąc dać mu do zrozumienia, że nie mam ochoty ciągnąć rozmowy.
-A gdzie twój chłopak? - zagadnął, wciąż się do mnie uśmiechając. Cóż, miał ładny uśmiech, nie mogłam zaprzeczyć.
-Przy samochodzie - odpowiedziałam, wskazując głową, a wzrok chłopaka od razu powędrował w tamtym kierunku.
-Dalej taki nerwowy? - Zaśmiał się.
-Trochę - odpowiedziałam, również cicho chichocząc.
-Przeprowadziliście się tutaj? Mieszkacie razem?
A co cię to do cholery obchodzi? Wywiad przeprowadzasz?
-Nie, jesteśmy tu tylko na feriach. Mieszkamy w Nowym Jorku.
-Aa, odskocznia od wielkiego miasta?
-Dokładnie. - Uśmiechnęłam się. W tym momencie zauważyłam Justina idącego w naszą stronę. Bez paniki. Bez paniki. Bez..kurwa.
-Skarbie, chodź już do samochodu - powiedział, idąc do mnie. Tak...miłego tonu głosu się nie spodziewałam. Justin podszedł do mnie i łapiąc mnie jedną ręką namiętnie pocałował w usta. Tego tym bardziej się nie spodziewałam.
Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy, Jus spojrzał na bruneta.
-O, cześć. Sory, że sobie nie pogadamy, ale się spieszymy. Łóżko czeka. - Uśmiechnął się niesamowicie słodko, wręcz przesłodzenie, a nawet ironicznie i złapał mnie za rękę, idąc ze mną w kierunku samochodu i po prostu zostawiając chłopaka samego. Mowę mi odjęło.
-Widziałaś jego minę? - Zaśmiał się, otwierając mi drzwi od strony pasażera.
-Jesteś nienormalny. - Parsknęłam śmiechem, wsiadając do auta.
Chyba ironia jest rzeczywiście dużo lepszym sposobem na dokopanie komuś, niż wściekanie się.


Siedziałam wieczorem w sypialni, leżąc na łóżku po rozmowie telefonicznej z Van. Byłam już śpiąca, ale  musiałam poczekać, aż Justin wyjdzie z łazienki, żeby móc się wykąpać. Bawiłam się swoim iPhone'em, kiedy usłyszałam huk spadającego przedmiotu. Mam deja vu. To nie pierwszy raz, kiedy to słyszę. Serce zaczęło bić mi cholernie szybko. Podniosłam się gwałtownie z łóżka, chcąc sprawdzić co się stało. Możecie wyobrazić sobie moją minę, kiedy na podłodze, zauważyłam leżącą książkę. Dokładnie tą samą książkę, która spadła z regału już dwa razy. Zaczęło trząść mi się dłonie. Bałam się nawet ruszyć. To nie było normalne. To już było cholernie chore i nienormalne. Nie wiedziałam nawet jak to wyjaśnić.
Głośno przełknęłam ślinę, powoli schodząc z łózka i podchodząc do książki leżącej na podłodze. W pewnym momencie przeszły mi okropne, zimne dreszcze. Poczułam jakby chłód na mojej skórze, który był..przerażający.
-Justin - zawołałam drżącym głosem. Na co ja liczyłam. Nie usłyszy mnie stąd, zagłusza mnie dźwięk prysznica.
Dobra Miley, wdech, wydech. To tylko twoja wyobraźnia, a książka? Przedmioty czasem spadają. Powoli klęknęłam, biorąc do ręki wspomniany przedmiot.
Miałam wrażenie, że ta cholerna książki zawsze spadała w ten sam sposób. Zawsze otwierała się na tej samej stronie, tylko dopiero teraz zwróciłam na to uwagę. Drżącymi dłońmi podniosłam książkę, wstając. Usiadłam na łóżku, jednocześnie cały czas rozglądając się na boki. Jak idiotka. Przecież byłam tu tylko ja i Justin,a drzwi wejściowe były zamknięte, więc czego ja się bałam? Tutaj nikogo nie było.
Nie zamykając książki,aby nie stracić strony, na której się otworzyła, zerknęłam na jej okładkę. "Największe katastrofy Stanów Zjednoczonych XXI wieku"
Po raz kolejny przełknęłam głośno ślinę, oblizując przy tym wargi. Ponownie wróciłam na stronę, którą chciałam przeczytać. Nagłówek, który rzucił mi się w oczy? "Katastrofa lotnicza"
Czułam się tak dziwnie nieprzyjemnie. Jakby ktoś ciągle na mnie patrzył, jakby czekał aż to przeczytam.
Nogi mi się trzęsły, a dłonie drżały. Delikatnie przejechałam palcem po stronicy, wlepiając swój wzrok w mały druk.
Całe dwie strony były poświęcone katastrofie lotniczej z 2005 roku. Nikt z załogi, ani z pasażerów jej nie przeżył. Samolot rozbił się niecały kilometr od lotniska w Los Angeles. To było dziwne, to było cholernie dziwne. Nie wiem co, ale coś nakłaniało mnie, żebym to przeczytała.
-Miley - usłyszałam po chwili i książka momentalnie wypadła mi z rąk i wylądowała na podłodze. Serce niemal podeszło mi do gardła. Szybko podniosłam wzrok i zauważyłam Justina w drzwiach.
-Boże, nie strasz mnie - powiedziałam, trzymając się za serce, które dosłownie szalało.
-Przepraszam. - Uśmiechnął się. - Wołałaś mnie, czy mi się wydawało?- spytał.
-Co? A tak, ale już nic - odparłam, delikatnie odwzajemniając uśmiech. Wstałam i podniosłam z podłogi książkę, zamykając ją i z powrotem odkładając na regał. - Chciałam tylko spytać czy długo jeszcze,bo chcę iść się kąpać - dodałam, całując go w policzek i mijając go, udając się do łazienki.
Chyba wariuję.
_________________________________________________________
Strasznie was przepraszam. Spóźniłam się o jeden dzień. Jeszcze raz strasznie przepraszam. Po prostu wydarzyło się coś, co..nieważne, w każdym bądź razie nie byłam w stanie napisać rozdziału. Ale już jest dobrze, już jest okej. Cieszę się, że do was wracam. Kocham was bardzo mocno, pamiętajcie o tym.

68 komentarzy:

  1. nawet mi nie mów, że ON będzie miał wypadek tym samolotem do LA ;c
    Booże nooo ! następny chceee ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww tyle czekałam na te rozdział! Doczekałam się! Czytając ostatnią sytuacje, ciarki mi przeszły.Dosłownie.

    http://ostani-raz-justin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Katastrofa lotnicza - Los Angeles. Super, już coś podejrzewam, bo Justin ma tam lecieć. Jestem pewna, że coś się wydarzy i szczerze mówiąc już się boję. Mam nadzieję, że jak on tam poleci to nic mu się nie stanie, bo chyba nie chcesz zakończyć tego opowiadania, prawda? :c Nie, nie możesz. Za bardzo kocham to opowiadanie, nie możesz :c

    OdpowiedzUsuń
  4. o boze wreszcie tak długo czekam i wreszcie jest <333
    BOSKI ! ciekawe o co chodzi z ta katastrofa..?
    czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwh już nie mogłam się doczekać tego rozdziału i nic się nie stało nie masz za co przepraszać <3 przez jakiś czas nie mogłam wejść na tego jak i drugiego Twojego bloga byłam załamana, dosłownie haha teraz tak wchodzę z nadzieją, że już wszystko będzie okej iii udało się wejść i był nowy rozdział nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo się cieszyłam! TO NAJLEPSZE OPOWIADANIE JAKIE KIEDYKOLWIEK CZYTAŁAM EVER! Kocham twojego bloga <3 masz niesamowity talent dziewczyno! xD Rozdział wspaniały i czekam na nn c:

    OdpowiedzUsuń
  6. Laska jesteś zajebista. :DD mam przeczucia, że Justinowi coś się stanie .? !

    OdpowiedzUsuń
  7. Przerażająca książka , coś czuje że to bd miało jakiś związek z Justina podróżą .
    Ps . A tak wg to fajnie że wróciłaś . :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hcvuvhnjkhoeifhbjiehibh <3 KOCHAM CIĘ <3
    Nie masz za co przepraszać :) Rozdział cudowny... i jestem ciekawa co z tą książką i katastrofą. Niezła akcja z gumką i z tym chłopakiem od biżuterii.
    I kotek, co się dzieję...? Bo wiem, że nie jest dobrze. Masz moją pocztę, napiszę do Ciebie, a jak będziesz chciała to odpiszesz :) I pamiętaj o tym, że Cię kocham siostro.
    Masz talent, nie marnuj go <3 Też się cieszę, że do nas wróciłaś.
    @officialcysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i co oni wszyscy mają od razu z tą śmiercią Justina? Boże, niech obejrzą drugi zwiastun, przecież będzie się jeszcze tyle działo z nim i Miley w roli głównej....

      Usuń
  9. Jestem pewna, ze Justin lecąc samolotem zginie.
    NIE RÓB MI TEGO!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile ty masz lat? Nawet sylab nie umies oddzielic...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spitalaj dziecko od niej. Jak coś nie pasuje to wypierdalaj. Może to było specjalnie zrobione, huh?

      Usuń
  11. nareszcie. <3 tak się cieszę że wróciłaś. <3
    rozdział świetny, jak zwykle z resztą.
    czekam na kolejny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. jeeeej! <3 jak weszłam na bloga i zobaczyłam, że jest nowy rozdział to zaczęłam się cieszyć jak głupia. :) cieszę się, że do nas wracasz <3
    i ten... cudowny rozdział, oczywiście jak zawsze. :) ale ta książka... to jest mega dziwne. katastrofa lotnicza niedaleko Los Angeles? i to teraz, kiedy Jus ma tam lecieć? to jest dziwnie podejrzane... tylko, żeby Mu się nic nie stało! <3
    czekam już na NN *_____*

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś poprostu genialna ! <33
    A no i ten wyczuwa drame prawda? ;)
    Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy zobaczyłam, że jest rozdział to szalałam jak idiotka i mało co nie obudziłam rodziców :D
    wszystko tutaj przemyślane i świetne.
    po prostu jesteś G.E.N.I.A.L.N.A.
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. masz pomysł na pisanie tego bloga czuje to ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. On nie moze zginąć! uprzedzam :-* kocham tego bloga

    OdpowiedzUsuń
  17. tęskniłam za tym opowiadaniem, cieszę się że wróciłaś :) wg uwielbiam miley i justina, są tacy słodcy fdsasdfg aw

    OdpowiedzUsuń
  18. oby justin nie poleciał do LA

    OdpowiedzUsuń
  19. OMG KONCÓWKA!! ;OO TAK STRASZNIE CZEKAŁAM I TESKNIŁAM, CIESZE SIE ZE WRÓCIŁAS <3 KOCHAM CIE! tt: selinka_kp
    Zapraszam do mnie http://sweetheartlov.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ale się stęskniłam za tym opowiadaniem! ;o Boże, niech Jus nie leci do LA, bo ta książka nie wróży nic dobrego. cudowny rozdział, są tacy słodcy *.* cóż, nie pozostaje mi nic innego jak życzyć weny i czekać z niecierpliwością na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  21. OMG ! OMG ! KOCHAM KOCHAM KOCHAM <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Nieee ! Justin nue moze tam poleciec !!!

    OdpowiedzUsuń
  23. ona pewnie spada bo to jest takie przeznaczenie żeby justin nie leciał :D haha ja to wiem :D:D
    i proszę oby nie leciał tym samolotem ! <3
    życze weny i do nastepnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. kurcze tak sie wciagnelam w czytanie ze wszystko za jednym zamachem przeczytalam super!! czekam na nowy rozdzial :) czekan na info na tt @kasiulek981 :)

    OdpowiedzUsuń
  25. aa! kocham to ! <33
    dziękuję że wróciłaś do pisania : )

    zajrzyj do mnie http://miamiloove.blogspot.com/ jeśli masz czas oczywiście : )

    OdpowiedzUsuń
  26. nie przepraszaj, nic na siłę. :)

    czy tylko mi się wydaje czy to, że ta książka się otwiera na tej stronie ma związek z lotem Jusa do LA? podejrzane

    czekam na nn
    @roks_m ♥

    OdpowiedzUsuń
  27. ach kocham <3333



    @angelahamerska

    OdpowiedzUsuń
  28. Jesteś świetna...
    Gdy to czytałam przeszły mnie takie dreszcze... myślałam ze zwariuje
    KOCHAM CIĘ

    OdpowiedzUsuń
  29. Kiedy następny???????????
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
    KIEDY NASTĘPNY???????????????
    ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡
    KOCHAM CIĘ

    OdpowiedzUsuń
  30. *---------------*
    Kocham ten błog i ciebie <33
    mogłabypś mnie informować o nowych rozdziałajg jeśli to nie problem @siemaJus? Z góry dziękuje x

    OdpowiedzUsuń
  31. Masz niesamowitą wyobraźnię ją cię podziwiam ... gdy zaczęłam to czytać wręcz niemoglam wrócić do rzeczywistego świata ...KOCHAM CIĘ♡♥♡♥;-):-) <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  32. Świetny rozdział <3
    Czekałam kurde na to cały czas <3
    Codziennie tu zaglądałam ;]

    Zauważyłam, że nie masz zwiastunu.
    Jeżeli byś go chciała, serdecznie zapraszam na stronę http://mania-zwiast.blogspot.com/ !
    Zamów u KADU ;*, a na pewno nie pożałujesz ! :)

    Buziaki ;D

    OdpowiedzUsuń
  33. cieszę się, że wróciłaś <3 omg, boję się, że justinowi coś się stanie... jak zawsze mega! czekam na kolejny <3 @kejti_

    OdpowiedzUsuń
  34. Cuuudowny rozdział, czekałam i się doczekałam, kocham twój styl pisania!

    cofnac-czas-jeszcze-dzis.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezu nawet nie wiesz, jak z niecierpliwością czekałam aż dodasz rozdział. tak sądziłam, że nas nie zawiedziesz. mam nadzieje, że wróciłaś do nas na dobre. xx

    ale ten wątek z tą książką... coś mi się wydaję, że to nie wróży nic dobrego... :/

    czekam na nn z niecierpliwością i dużej dawki weny życze.

    PS. NO JARAM SIĘ ŻE WRÓCIŁAŚ DO NAS ! LOVE YOU ! <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Kocham <3 najlepszy blog
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  37. To jest super, kocham to opowiadanie. Czekam na nn *.*

    OdpowiedzUsuń
  38. Błagam! Nie próbuj zabijać Justa (po raz drugi). Best blog ever! [to tak na marginesie ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  39. Po pierwsze: aaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Tak bardzo czekałam na ten rozdział ;) I się w końcu doczekałam! Bardzo się cieszę, że dodałaś go, nawet z tym jednodniowym opóźnieniem. Walić wszystkich, co na Ciebie najeżdżali, żebyś dodała rozdział jak najszybciej, zostali tylko ci prawdziwi czytelnicy ;> Po drugie: rozdział jest wspaniały! Warto było czekać. Nabrałaś sił i jesteś gotowa, aby sypać nam kolejnymi cudownymi rozdziałami ;) My też Cię kochamy <3 Jaaaaaaaaacie nie mogę się nacieszyć ;p

    OdpowiedzUsuń
  40. Dobra przyznam opłacało się czytać :) Wkurzyłaś mnie parę razy tym że zablkowałaś rozdział .. ale widzę że jednak masz tam rozum w głowie xD Rozdział bardzo ciekawy i fajny, ale widzę że coś zmieniło się w twoim pisaniu .. ale nie ważne czekam na NN :)

    OdpowiedzUsuń
  41. aaaa wreszcie jest !! super rozdział nie moge sie doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń
  42. Aysvdyebsysbxuwn *.* Genialny rozdział! Tylko mam nadzieję, że Justinowi nic się nie stanie, no bo ta sytuacja z książka. Podejrzane. ;D Masz naprawdę świetne pomysły i cieszę się, że do nas wróciłaś. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Pozdrawiam. Julie <3

    OdpowiedzUsuń
  43. A ja sądzę , że ona się domyśli i nie każę mu jechać i on zostanie i później się dowiedzą , że ten samolot się rozwalił.

    OdpowiedzUsuń
  44. Czujecie, że nie możecie się wydostać z klatki nadopiekuńczych rodziców,
    chociaż macie już 22 lata ?
    Pomyślcie jak ja się czułam - "zakuta" w zamku, ciągle samotna...
    Mówicie "To wolny kraj" - niby tak, ale tym krajem rządzą moi rodzice.
    Tak, nie pytajcie - od razu odpowiem - jestem księżniczką.
    Tak - tą Savannah McCalister, która wcale nie jest z tego zadowolona.
    Znów pytacie - Dlaczego mówisz takim, a nie tonem prawdziwej księżniczki ?
    - Bo ja nie czuję się księżniczką. Potrzebuję kogoś, kto mi to uświadomi.

    Zapraszam na bloga :
    http://do-not-say-anything.blogspot.com/

    P.S Fabuła jeszcze nie jest dokładnie określona, no ale prolog już jest ;D

    OdpowiedzUsuń
  45. Boże... Też cię kocham !! uwielbiam to opowiadanie :D
    zapraszam do mnie :D http://to-tylko-pokojowka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  46. Mam nadzieje, ze przeczytasz ten komentarz...
    Nie chce ciee blagac o nowy rozdzial i szybsze pisanie ale BLAGAM NIECH JUSTIN ZYJE i nie trafi ZNOWU do szpitala :

    OdpowiedzUsuń
  47. Boże kocham to opowiadanie... Tylko proszę żeby Justinowi się nic nie stało PROSZĘ... I czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  48. Cudowne*-*
    Scena z książką powoli zaczynała mnie przerażać.
    Proszę, żeby nic się nie stało Justin'owi. Bo przez to co ona czytała przeczuwam, że to ma coś wspólnego z Justin'em jak tam będzie jechał.
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  49. boze ja codiennie sprawdzam tego bloga czy nie zostal dodany rozdzial.. nie moge sie doczekac :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Dziewczyna siada na ławce i uśmiecha się do siebie. Wyciąga kawałek papieru i już prawie zużyty ołówek. Przekreśla nazwisko Sprencs i wkłada papierek do kieszeni. Wyciąga paczkę papierosów, bierze jednego do ręki, wkłada do ust. Wyciąga zapalniczkę, podpala fajkę i rozkoszuje się miętowym smakiem.
    Wydmuchuje idealne kółeczko z dymu i uśmiecha się szeroko. Wyrzuca przed siebie niedopalonego papierosa i wstaje z ławki. Zaciska ręce w pięści i idzie...

    ... idzie w świat.

    Jeśli zainteresował Cię ten fragment, zapraszam do siebie :
    http://third-timee.blogspot.com/

    oraz...

    Czujecie, że nie możecie się wydostać z klatki nadopiekuńczych rodziców,
    chociaż macie już 22 lata ?
    Pomyślcie jak ja się czułam - "zakuta" w zamku, ciągle samotna...
    Mówicie "To wolny kraj" - niby tak, ale tym krajem rządzą moi rodzice.
    Tak, nie pytajcie - od razu odpowiem - jestem księżniczką.
    Tak - tą Savannah McCalister, która wcale nie jest z tego zadowolona.
    Znów pytacie - Dlaczego mówisz takim, a nie tonem prawdziwej księżniczki ?
    - Bo ja nie czuję się księżniczką. Potrzebuję kogoś, kto mi to uświadomi.

    Jak ułoży się życie księżniczki ? Znajdzie swoją miłość ?
    Dowiesz się czytając bloga http://do-not-say-anything.blogspot.com/.

    ZAPRASZAM !!!

    OdpowiedzUsuń
  51. Jezuu nareszcie, tyle czekałam na ten rozdział i na to aż w końcu znowu zaczniesz pisać i doczekałam się!
    Kocham Cię xx

    OdpowiedzUsuń
  52. Jezu, daj już kolejny, błagaaaaaaaaam. <3
    zapraszam do mnie na http://makemeyourshawty.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  53. Aż jestem ciekawa jak dalej potoczy się ta sprawa z książka. Mam nadzieje, że wszystko dobrze się skończy. Na prawdę piszesz wspaniale. Oby tak dalej


    come-down-with-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  54. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger.
    Więcej informacji na blogu : http://do-not-say-anything.blogspot.com/. Zapraszam i pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  55. A ja jestem ci bardzo wdzięczna że piszesz to i zarówno ten drugi blog . Często dzieją się takie rzeczy że brak słów ale oczywiście w pozytywnym znaczeniu . Jesteś stworzona do tego .
    Chociaż uwierz że też często się wkurzam jak długo nie dodajesz , ale staram się cb zrozumieć , bo poświęcasz swój cenny czas . Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały :)
    ps. życzę weny i wytrwałości . - Vicky . ;**

    OdpowiedzUsuń
  56. Boże, piszesz tak pięknie że brak słów, nigdy jeszcze nie dodawałam komentarzy bo zaczęłam czytać to opowiadanie 3 dni temu i chciałam w miarę szybko nadążyć za twoim pisaniem, kocham to opowiadanie. Mam tylko nadzieję że z tą książką to nic poważnego i że wszystko skończy się dobrze. <3

    OdpowiedzUsuń
  57. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  58. Twój blog został nominowany. Więcej dowiesz się tutaj - http://thelakehousejb.blogspot.com/2013/07/nominacja.html :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger. Szczegóły tutaj:http://www-lovemelikeyoudo.blogspot.com/2013/07/the-versatile-blogger.html

    OdpowiedzUsuń
  60. Opłacało się czekać tak długi *.* i faaajnie by było jakby mieli tego małego Bieberka <3

    OdpowiedzUsuń
  61. JEZUUUU BŁAGAM DODAJ NOWY ROZDZIAŁ BO JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ <3 <3 <3 A TEN ROZDZIAL PO PROSTU REWELKA Z RESZTĄ JAK KAŻDY INNY ; DD <3

    OdpowiedzUsuń
  62. Przeczytalam dzis wszystkie rozdzialy i uwielbiam to! *.*

    OdpowiedzUsuń
  63. Niech on nie będzie miał wypadku .... Kocham to kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń